Pomnik ten miałby nietypową "niematerialną" formę, nie byłby bowiem stworzony z kamienia czy innego tworzywa, ale z... 96 snopów światła z reflektorów umieszczonych w płycie chodnika przed Pałacem Prezydenckim. Obecność na pokładzie pary prezydenckiej miała być zaznaczona specjalnym ryngrafem.
- Jego po prostu nie ma. Natomiast w nocy może się pojawiać. Zachód słońca będzie oznaczał codzienne odrodzenie tego pomnika - opowiadał autor projektu prof. Paweł Szychalski.
Projekt zyskał aprobatę Marty Kaczyńskiej, która powiedziała, że kojarzy on się jej ze zniczami przynoszonymi pod Pałac podczas żałoby. Ciepło wypowiadał się o nim także minister kultury Bogdan Zdrojewski. - To idzie w dobrym kierunku - skomentował koncepcję minister.
Kolejna propozycja na pomnik na Krakowskim Przedmieściu, która miała być "kompromisem między współczesną formą a historycznym kontekstem".
Autor projektu, Aleksander Ross, powiedział, że zdaje sobie sprawę z "architektonicznego zamknięcia przestrzeni" przed Pałacem Prezydenckim. Dlatego zaproponował minimalistyczną i nietypową formę - pomnik wyryty w ziemi.
Zwiedzający mieliby "otworzyć niewidzialne drzwi" i zejść po schodach do "otwartego grobu". Z jednej strony byłaby umieszczona ściana z nazwiskami ofiar, a z drugiej płyta z krzyżem harcerskim.
To tzw. "Obelisk wierności ojczyzny". Projekt ten zyskał największą aprobatę obrońców krzyża. Gotowy pomnik miał mieć 8 metrów wysokości i przedstawiać 96 dłoni (tyle, ile było ofiar katastrofy) wychodzących z ziemi w ruchu spiralnym do nieba.
- Obelisk symbolizuje naród i tych wszystkich poległych, którzy służyli wiernie ojczyźnie. Dla wielu była to pielgrzymka, dla wielu była to misja. Ale wszyscy byli na służbie, byli wierni ojczyźnie i narodowi - wyjaśnia autor projektu, rzeźbiarz Maksymilian Biskupski - Dłonie wznoszą się w kierunku nieba w symbolu wierności, przysięgi, w symbolu solidarności i w symbolu honorów, jakie oddają sobie żołnierze. Tego, który nas wyróżnia pośród armii świata - dodaje.
To kolejny projekt "zgodny z oczekiwaniami obrońców krzyża". Prezentowano go na grafikach przylepionych do tablic podczas "czuwania" przy postawionym przed Pałacem Prezydenckim krzyżu.
Pomnik składałby się z otoczonego złamanymi kolumnami podwyższenia. Na nim ustawiono harmonijkę z datą mordu na polskich oficerach w Katyniu z jednej strony i datą tragicznego lotu do Smoleńska z drugiej. Pomiędzy nimi, na "kartach historii" widniałby wycięty krzyż.
Projekt niemal od początku wzbudzał kontrowersje. Według koncepcji jego autora, świdnickiego artysty Janusza Furmanka, miał mieć cztery metry i składać się z "fragmentu skrzydła" i krzyża ułożonych w literę V.
Koncepcja ta spotkała się z gorącą dezaprobatą mieszkańców Świdnicy na Dolnym Śląsku, gdzie rzeczony pomnik miał stanąć. Suchej nitki na projekcie nie zostawili też artyści i historycy sztuki. Niektórzy mówili, że "pachnie Ku Klux Klanem", przypomina "żyrafę" albo "potrzaskaną łopatę".
Ostatecznie od projektu odciął się nawet pomysłodawca postawienia pomnika ofiar w Świdnicy - radny PiS Krzysztof Lewandowski. Tłumaczył, że "projekt budził zbyt duże kontrowersje". - Nazywany był chatką Gargamela albo budził jakieś skrajnie seksualne skojarzenia, które w ogóle mnie nie śmieszyły - mówił radny.
Ten projekt, autorstwa Marka Moderau, wygrał konkurs organizowany przez Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego Urzędu m.st. Warszawy. Jest niezwykle prosty w formie, wręcz minimalistyczny i wyciszony. Tworzy go blok białego granitu, złamanego na dwie części i zagłębionego w ziemię. W tle widać ciemną nawierzchnię, a w sąsiedztwie nagrobki z czarnego granitu.
Jest to jeden z projektów zgłoszony do konkursu stołecznego ratusza. Miał stanąć na warszawskich Powązkach, ostatecznie przegrał jednak z projektem Marka Moderau. Jury uhonorowało go wyróżnieniem.
W centrum umieszczono leżący, owinięty szatą krzyż, a wokół umieszczono wbite w ziemię kawałki szkła.
To kolejny owiany kontrowersjami projekt, stworzony przez warszawskiego rzeźbiarza Andrzeja Renesa.
Pomnik stanął w gdańskiej Bazylice Mariackiej, w kaplicy św. Doroty. Ma on kształt "wachlarza" utworzonego z granitowych, czarnych płyt, na których zostały wypisane imiona i nazwiska wszystkich osób, które zginęły pod Smoleńskiem 10 kwietnia. Monument wieńczy wykonana z brązu figura Chrystusa Zmartwychwstałego.
- Figura Chrystusa, wyłaniającego się z czarnych płyt, jest znakiem naszej wiary w życie wieczne. Chrystus przypomina, że on sam jest zmartwychwstaniem - mówił przed odsłonięciem pomnika abp Sławoj Leszek Głódź.
Innego zdania było kilkudziesięciu historyków sztuki i artystów z całej Polski, którzy wystosowali list protestacyjny do abp. Głodzia. Forma monumentu wzbudziła też wątpliwości pomorskiego konserwatora zabytków, stwierdził on jednak, że brak mu prawnych narzędzi, by wpłynąć na pomysłodawców.