W latach 1939-1977 prowadził ceremonię wręczenia Oscarów 18 razy! Sam niestety nie dostał ani jednego (z czego oczywiście chętnie żartował na gali). Aktor, prezenter, ulubiony komik Ameryki. Prawdziwy mistrz ceremonii i mistrz humoru, doskonałe połączenie klasy i ciętej riposty. Tak doskonałe, że w trakcie ceremonii w 1966 roku aktor Jack Lemmon i przewodniczący Akademii wręczyli zaskoczonemu Bobowi "nagrodę honorową". Pierwszą z czterech.
Trochę mniejszy rekordzista (prowadził ceremonię 8 razy), ale dla młodszych widzów to on jest absolutnym numerem jeden. Człowiek kontrastów: komik, ale nie sfrustrowany, kompletnie pozbawiony słuchu, ale świetny w numerach wokalno-tanecznych. W naszej pamięci zapisał się przede wszystkim otwarciem 64. ceremonii, kiedy wjechał na scenę na wózku jako zamknięty w szpitalu psychiatrycznym Hannibal Lecter. Ku uciesze siedzącego na widowni Anthonego Hopkinsa.
Ale 6 lat później przeszedł samego siebie. Wystąpił we wszystkich nominowanych filmach u boku największych gwiazd Hollywood i jeszcze zdołał pośmiać się z zupełnie nieśmiesznego żartu swojego poprzednika Davida Lettermana. Jak tego dokonał?
Oscar Intro 1997 Billy Crystal
Załadowane przez: LTT. - Obejrzyj więcej rozśmieszających wideo.
Kiedy król komedii poprowadził ceremonię wręczenia Oscarów z największym amantem Hollywood - Alekiem Baldwinem - musiało to zaowocować towarzystwem półnagich tancerek i żartem "o trójkącie" z Meryl Streep. Ale najbardziej znanym z jego trzech oscarowych monologów jest ten o definicji gwiazdy filmowej:
czyli aktorki młodej, szczupłej i... chudej.
David Letterman może być mistrzem ironii, odnoszącym sukcesy producentem filmowym i ulubionym gospodarzem talk-show Amerykanów, ale prowadzenie ceremonii rozdania Oscarów mu nie wyszło. W 1995 roku rozpoczął galę od... przedstawienia Oprah Winfrey Umie Thurman. Nikt nie wiedział czy już się śmiać, czy poczekać aż przedstawi Keanu Reevesa.
Potem było już tylko mniej śmiesznie.
Pierwsza kobieta, pierwsza Afro-Amerykanka i pierwsza zdobywczyni statuetki wśród wszystkich gospodarzy gali. A przede wszystkim pierwsza królowa, która zechciała zniżyć się do poziomu showbiznesu. Gdy znudził jej się obcisły gorset królewski zamieniła go na skąpy kostium rewiowy, za co nagrodą był m.in. pocałunek Rusella Crowe.
Kolejny przypadek gospodarza ulubionego talk-show Ameryki przeniesionego na scenę Kodak Theatre. I kolejny nie do końca udany, choć Davida Lettermana przebić trudno. Ellen próbowała poprowadzić galę politycznie poprawnie, lekko i bez żartów o Żydach albo scjentologach. Martinowi Scorsese dała do przeczytania scenariusz, a z Clintem Eastwoodem chciała sobie zrobić zdjęcie na MySpace.
Mogła jednak zażartować ze scjentologów.
Kiedy producenci tegorocznego show ogłosili, że galę poprowadzi Anne Hathaway i James Franco, przez świat showbiznesu przeszła fala zdziwienia. Po raz pierwszy galę poprowadzi para, i to najmłodsza w historii. I nie są to leciwi komicy ani gospodarze talk-show. Młodzi aktorzy wzięli sobie do serca zadanie przyciągnięcia przed ekrany nowego pokolenia kinomanów i ostro trenowali przed niedzielnym show. Sądząc po tym, jak wygląda "Evita" w wykonaniu Anne - skutecznie.