W poniedziałek wieczorem policjanci ruchu drogowego w Strzelcach Opolskich zauważyli młodego mężczyznę w kontenerze na używane ubrania. 18-latek poinformował funkcjonariuszy, że chciał ukraść ubrania, ale się zaklinował i nie potrafi wyjść.
Policjanci nie mogli wyciągnąć 18-latka więc wezwali strażaków, którzy rozcięli kłódkę i wydostali chłopaka z kontenera. Młody mężczyzna jest znany strzeleckim policjantom. Już jako nieletni popełniał podobne czyny karalne.
- Na wyjeżdżającą rano do pracy kobietę napadło kilku mężczyzn w kominiarkach. Zajechali ofierze drogę, wyciągnęli ją z samochodu, skrępowali, zasłonili jej oczy i wywieźli swoim autem w nieznanym kierunku. - powiedziała podinsp. Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Po dwóch godzinach telefonicznie skontaktowali się z mężem kobiety i zażądali 400 tys. zł za jej uwolnienie. W tym czasie kobiecie udało się uwolnić.
Okazało się, że została zamknięta w opuszczonej przyczepie campingowej na terenie niezamieszkałej posesji przy ulicy Kosodrzewiny w Łodzi.
- Kobieta dobiegła do najbliższych zabudowań. Stamtąd zawiadomiła rodzinę, a ta policję. Pokrzywdzona została objęta opieką policyjnych psychologów - powiedziała policjantka.
Porywacze nie wiedzieli, że kobieta uciekła i dalej żądali okupu. Negocjacje przez kolejne dwie doby odbywały się pod nadzorem łódzkich policjantów. W końcu ustalono czas przekazania okupu; policjanci z udziałem antyterrorystów zorganizowali zasadzkę w okolicach trasy Stryków-Zgierz.
Pierwszy sprawca wpadł w nocy podczas próby podjęcia pieniędzy. Okazał się nim 26-letni łodzianin, były pracownik firmy należącej do pokrzywdzonej.
Po samochodowym pościgu zatrzymani zostali jego dwaj wspólnicy - także 26-letni. W ich volkswagenie polo znaleziono m.in. materiał pirotechniczny, telefony i kominiarki. Przy jednym z nich znaleziono również 15 tys. zł.
Cała trójka usłyszała zarzuty wzięcia zakładnika w celu zmuszenia do wydania okupu. Grozi im za to kara do 10 lat więzienia.