Na głównej stronie redakcja serwisu informuje, że w związku z upublicznieniem bazy danych o zdjęciach wykonanych przez fotoradary, uruchamiają serwis, w którym można sprawdzić, czy fotoradar zrobił nam zdjęcie. Dostęp do informacji jest darmowy.
Na dole strony głównej znajdujemy przycisk ''wejście do bazy''. Wchodzimy.
Po wejściu do bazy znajdujemy okienko, w którym należy wpisać numer rejestracyjny samochodu. Wpisujemy i wciskamy ''szukaj''.
Na stronie pojawiają się wykroczenia przez nas popełnione, z linkami do ich opisu. Klikamy.
Tutaj znajdujemy informacje, gdzie popełniliśmy wykroczenie, z jaką prędkością jechaliśmy i wysokość mandatu, jaki zapłacimy. Jest też link do zdjęcia, jakie zrobił nam fotoradar. Klikamy.
''Drogi wędrowcze po Internecie! Dałeś się zrobić!'' - głosi duży napis. Poniżej misja edukacyjna serwisu. Po pierwsze: czytaj regulaminy stron, które odwiedzasz. Po drugie: jeździj tak abyś nie musiał się szukać w bazach zdjęć z fotoradarów.
No i rzeczywiście, gdybyśmy przeczytali regulamin strony, to już w punkcie trzecim dowiedzielibyśmy się, że to ściema. Stoi tam jak byk: ''Informacje o dokonanych wykroczeniach drogowych są oczywiście zmyślone, wyssane z palca, przedstawione w formie żartu gdyż póki co dostęp do bazy zdjęć wykonanych przez fotoradary w Polsce nie jest publiczny i raczej nigdy nie będzie.''
Dalej autorzy wyjaśniają, że celem serwisu jest uzmysłowienie internautom, że czytanie regulaminów, to dobry pomysł. Drugim celem, też edukacyjnym, jest propagowanie jazdy z dozwoloną szybkością, bo wtedy nie będziemy poszukiwać swoich zdjęć z fotoradarów.
Pomysł nam się bardzo spodobał. Swoją drogą, podawanie jakichkolwiek swoich danych w sieci, na serwisach, których nie znamy, to głupi pomysł.
Kosmiczna awantura z pijaną kobietą za kierownicą >> Nalot na burdel. A tam... wycieczka Francuzów [ZDJĘCIA]>>
Gorące fotki kryminalistki hitem internetu! [ZDJĘCIA] >>