''Piwo proszę!'', czyli co pić do oglądania filmów i co oglądać do picia

To, że filmy doskonale ogląda się przy piwie, wiadomo od dawna. A jeśli na ekranie piją z fasonem, widz niemalże może przekroczyć granicę kinowego ekranu i wznieść toast z aktorami. Są też dzieła, które po wycięciu scen picia piwa...straciłyby większość fabuły. Oto krótka i całkowicie subiektywna lista filmów, do których warto odkapslować niejedną flaszkę.

Łowca Jeleni (reż. Michael Cimino)

Chyba każdy dyrektor browaru chciałby, żeby w filmie-legendzie kasowy aktor wypowiedział z naciskiem słowa: Przyniosę ci piwo [tu marka]. To dobre piwo, to najlepsze piwo w okolicy. Kiedy film to "Łowca Jeleni", a aktorem jest Robert de Niro, nogi same tuż po seansie skierują widza do sklepu po butelkę wychwalanego przez niego "Rolling Rock". A tak sam de Niro pił ten trunek z kolegami.

Big Lebowski (reż. E. i J. Coen)

 

W życiu Jeffa "Dude'a" Lebowskiego liczą się trzy rzeczy: kręgle, kręgle i...kręgle. No, i dobry joint w wannie, drink "White Russian" i święty spokój. I najlepiej, jeśli banda zabijaków nie wpada nagle do domu, żądając zwrotu długu, którego nigdy nie zaciągnął. A na dodatek obsikuje mu dywan. Tego nawet "Dude" nie potrafi znieść i postanawia się dowiedzieć, dlaczego to od niego, a nie jego imiennika "bogacza Lebowskiego" nieznani bandyci chcą wyciągnąć pieniądze. A po wszystkim można będzie znowu pójść na kręgle. I napić się piwa.

Tombstone (reż. George P. Cosmatos)

 

Oto obraz dla prawdziwych twardzieli. Kurt Russel jako legendarny szeryf Wyatt Earp i Val Kilmer jako jego przyjaciel, szuler i rewolwerowiec Doc Holiday rozprawiają się z bandytami w miasteczku Tombstone. Zanim jednak w Arizonie zabrzmią ostatnie strzały, Doc Holliday udowadnia, że dobry rewolwerowiec może być groźny nawet wtedy, gdy wypił o jedno piwo za dużo. Zwłaszcza w 41 sekundzie poniższego filmu.

Skazani na Shawshank (reż. F. Darabont)

Tim Robbins zyskuje dozgonny szacunek kolegów osadzonych wraz z nim w ciężkim więzieniu Shawshank. Niesłusznie osadzony za kratami Andy Dufresne, zmuszony wraz z innymi do pracy przy uszczelnianiu dachu w palącym słońcu, wykorzystuje swoje doświadczenie bankiera, by podpowiedzieć sadystycznemu strażnikowi, jak zapłacić mniejszy podatek i oszczędzić pieniądze. W zamian prosi o zimne piwo dla kolegów. "Czuliśmy się panami świata" -wspomina narrator filmu, przyjaciel Dufresne'a, grany przez Morgana Freemana Ellis Boyd 'Red' Redding. Zimne piwo w upał w przerwie w więziennej pracy musiało mu rzeczywiście smakować.

Cafe pod Minogą (reż. B.Brok)

 

Knajacki klimat warszawskich spelunek, a do tego niepowtarzalny Stefan "Wiech" Wiechecki mówiący gwarą, której dziś używać potrafi niewielu mieszkańców stolicy. Właściwie cały film dzieje się w knajpie, gdzie bohaterowie raczą się przeróżnymi trunkami. W poniższej scenie zabrakło wprawdzie piwa, ale uwadze widzów polecamy cały film ? spostrzegawczy zauważą w jednej ze scen reklamę bardzo znanego polskiego browaru...

Przypadek (reż. K. Kieślowski)

 

Istnieją trzy warianty zaprezentowanej poniżej sceny z filmu Kieślowskiego. Na dworcu Łódź Fabryczna, w dworcowym barze wyglądający na alkoholowego zawodowca mężczyzna kładzie monetę na bar i wypowiada tylko dwa słowa: "Piwo proszę". Po czym ze smakiem upija tęgi łyk. W tym samym czasie spieszący się na pociąg młodziutki Bogusław Linda pędzi przez dworzec. Na jego drodze stoi mężczyzna z piwem, podnosi do ust kufel, Linda biegnie i....

Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy. (reż. J. Gruza)

 

Początek filmu otwiera piosenka "Małe piwko". Śpiewa Zdzisław Maklakiewicz, scenariusz pisze Jan Himilsbach. I wszystko jasne.

American Beauty (reż. Sam Mendes)

 

Pięćdziesięcioletni facet w apogeum kryzysu wieku średniego musi naprawdę się napracować, żeby znów w swoich oczach być kimś. Kiedy żona traktuje cię jak śmiecia, córka jak nieudacznika, praca nie sprawia radości, a człowiek czuje się jak przenoszona wiatrem z miejsca na miejsce plastikowa reklamówka, to ostatnia chwila, żeby coś zmienić. Znaleźć zupełnie inną pracę, zacząć ćwiczyć, zapalić z sąsiadem marihuanę. Ale do tego potrzebny jest impuls, nawet najbardziej absurdalny, który sprawi, że Lester Burnham znów poczuje, że życie jest piękne. Atrakcyjna koleżanka córki, która wydaje się być zainteresowana odrodzonym mentalnie pięćdziesięciolatkiem, nadaje się doskonale na taki impuls. Przynajmniej tak się wydaje do pewnego momentu głównemu bohaterowi filmu. Nagrodzony Oscarem Kevin Spacey gra rolę życia, partnerują mu Annette Benning i Mena Suvari, a wniektórych scenach towarzyszy im... jakżeby inaczej - piwo.

Strange Brew (reż. D. Thomas/R. Moranis)

 

Piwo gra główną rolę w wielu filmach, gdzie bez niego nie wiadomo byłoby właściwie, po co film powstał. Jednym z takich obrazów jest "Strange Brew" - pełen niewyszukanego, a czasem nawet bardzo niewyszukanego humoru związanego z piwem i skutkami wypicia zbyt dużej jego ilości. Dość powiedzieć, że dwójka fajtłapowatych głównych bohaterów wpada w sam środek straszliwego spisku: pewien szalony naukowiec (w tej roli genialny, demoniczny Max von Sydow) chce zawładnąć światem, dodając do produkowanego przez siebie piwa pewien specyficzny składnik...

E.T. (reż. S. Spielberg)

 

Piwo piją wszyscy. Kosmici też. I to nie żadni kosmiczni twardziele w rodzaju Obcego czy Predatora. Zalety chmielonego napoju docenił nawet tak klasyczny ?dobry? filmowy kosmita jak E.T. Przesympatyczny stworek Spielberga pod nieobecność właścicieli domu, w którym znalazł schronienie, dobrał się do lodówki. A w niej stała niezwykle interesująca puszka z jeszcze bardziej interesującą zawartością. I jeszcze jedna, i jeszcze...

I...

To zaledwie kilka spośród setek filmowych obrazów, w których piwo gra niebagatelną, a czasem wręcz co najmniej drugoplanową rolę. Niepozorna flaszka bądź słusznych rozmiarów kufel w ręce głównego bohatera lub głównej bohaterki nadaje często sens całej scenie. Kiedyś podobnie było z papierosami ? czy można wyobrazić sobie Humphreya Bogarta w "Casablance", który nie paliłby w ten charakterystyczny, niemożliwy do podrobienia sposób? Obecnie w amerykańskich filmach ciężko wypatrzeć papierosa, lub palą je tylko czarne charaktery. Na szczęście wciąż jeszcze każdy może napić się piwa. Oscara za całokształt twórczości piwo wprawdzie jeszcze nie dostało, ale być może Amerykańska Akademia Filmowa kiedyś naprawi swój błąd.

Więcej o: