Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński poinformował, że w ciągu trwającej już siódmy dzień wojny na terenie Ukrainy zginęło już ponad 6 tysięcy rosyjskich żołnierzy. W oświadczeniu wygłoszonym z Kijowa ukraiński przywódca podkreślił, że napaść Rosji zjednoczyła nie tylko wszystkich Ukraińców, ale również i kraje Unii Europejskiej.
Wołodymyr Zełeński podsumował kolejny dzień walk z rosyjskimi wojskami. Podkreślił, że po stronie ukraińskiej walczą nie tylko żołnierze, ale również ludność cywilna broniąca swojego kraju. Prezydent Ukrainy przypomniał, że wczoraj rosyjskie pociski spadły na Babi Jar, miejsce kaźni Żydów podczas II wojny światowej. Zaapelował jednocześnie do społeczności żydowskiej o zwrócenie uwagi świata na bestialstwo rosyjskich najeźdźców atakujących dzielnice mieszkaniowe. "Ten atak pokazuje, że Rosjanie nie wiedzą nic o Kijowie. To dla nich obce miasto, nie znają jego historii. Otrzymali jedynie rozkazy, by zatrzeć naszą historię, by zetrzeć nasz kraj, by zetrzeć nas wszystkich" - mówił ukraiński przywódca.
Wołodymyr Zełeński wskazał, że Ukraińcy stali się dla wolnego świata symbolem niezłomności. Zwrócił się również do przywódców w Europie i na świecie z apelem o kolejne sankcje wobec władz w Moskwie oraz o dalszą izolację Rosji na arenie międzynarodowej.
W rosyjskim ostrzale Charkowa zginęło co najmniej 21 osób, a 112 jest rannych. Miejscowe władze informują, że
rakiety agresora uderzyły w centrum miasta, dzielnice mieszkalne i budynki lokalnej administracji. Charkowem wstrząsają kolejne eksplozje. Na filmach, opublikowanych przez portal Nexta, widać kłęby dymu unoszące się nad zabudowaniami.