Zakończyła się konferencja Donalda Tuska, a my kończymy naszą relację. Dziękujemy za uwagę i zapraszamy na stronę główną Gazeta.pl, gdzie wkrótce pojawi się podsumowanie dzisiejszego przesłuchania byłego premiera przez komisję ds. Amber Gold.
Zakończyła się konferencja Donalda Tuska, a my kończymy naszą relację. Dziękujemy za uwagę i zapraszamy na stronę główną Gazeta.pl, gdzie wkrótce pojawi się podsumowanie dzisiejszego przesłuchania byłego premiera przez komisję ds. Amber Gold.
Tusk komentuje wybory samorządowe. Stwierdził, że PiS wygrał wybory do sejmików, zaskoczony jest jednak skalą porażki PiS w miastach.
Zabawna sytuacja. Podczas konferencji zadzwonił telefon Tuska. - Mój syn. Z uściskiem na odległość, że tata nie poległ - powiedział.
Szef Rady Europejskiej został zapytany o to, czy PiS chce doprowadzić do polexitu. - Nie jest dla mnie istotne, czy Jarosław Kaczyński planuje wyjście Polski z Unii Europejskiej, czy tylko inicjuje pewne procesy, które się tym zakończą. Polexit jest niestety możliwy nie dlatego, że Jarosław Kaczyński ma taki plan. Problem polega na tym, że Cameron też nie miał planu wyprowadzania Wielkiej Brytanii z UE. Sprawa jest dramatycznie poważna - mówi Tusk.
Tusk został zapytany, czy wyobraża sobie, że rząd nie zastosuje się do wyroku TSUE. - Chciałbym bardzo pomóc Polsce w tej kwestii, ale nie w łamaniu sądownictwa w Polsce, a w wybrnięciu z tego problemu, jaki rządzący sami nam urządzili - mówi Tusk.
Tusk stwierdza, że komisja vatowska ma polityczne cele.
Tusk został zapytany, czy spodziewa się wezwania na posiedzenie komisji ds. VAT. - Odradzam. Będą wybory do PE, później parlamentarne w Polsce. Po co zakłócać i psuć nastrój przesłuchującym? W tej sprawie mój rząd ma bardzo mocne argumenty.
- Nie czułem się zwierzęciem, na które wyznaczone jest polowanie - dodaje Tusk.
- Przebieg komisji był nadspodziewanie spokojny - mówi.
Tusk stwierdził, że pytania go nie zaskoczyły.
- Jestem pod dużym wrażeniem neutralności i rzetelności ekspertów powołanych przez komisję - ocenił były premier.
Tusk jednak spotkał się z dziennikarzami. - W czasie przesłuchania, jeśli coś mnie zaskoczyło, to wyłączanie mi mikrofonu. Nie spodziewałem się tego, to jest bez precedensu.
Donald Tusk został zapytany, jak się czuje po 7 godzinach przesłuchania. Komentarz był krótki: - To tylko rozgrzewka.
- Dla zwykłych obywateli to był czas łez i krzywdy - powiedziała Wasserman i zakończyła swoją konferencję.
- Prace komisji jednoznacznie pokazały, że premier Donald Tusk nie zdał egzaminu, nie poradził sobie z rządzeniem takim dużym krajem, jak Polska - powiedziała Wassermann.
Wassermann o zaniechaniach Sławomira Nowaka, "jednego z najbardziej zaufanych ludzi Tuska".
Wassermann mówi o ewentualnych zaniechaniach ze strony służb w związku z Amber Gold. Wspomina też o kontaktach Marcina P. z synem Tuska.
Przewodnicząca komisji na razie nie odnosi się do dzisiejszego przesłuchania, a do funkcjonowania Amber Gold od samego początku.
Wassermann na konferencji mówi o Marcinie P. oraz jego działalności.
Czekamy na konferencję Małgorzaty Wassermann.
Donald Tusk nie odpowiedział na pytania dziennikarzy.
PILNE
Wassermann zamknęła posiedzenie. Za chwilę jej konferencja.
- Uważam, że żadna ze spraw, czy aspektów Amber Gold nie uzasadnia tego, co dzisiaj robi się w Polsce z sądami - mówi Donald Tusk. To odpowiedź na sugestie Zembaczyńskiego, że władza wykorzystuje aferę Amber Gold, by reformować sądy.
Tusk odpowiada na pytanie o działalność prokuratury w sprawie Amber Gold. - W mojej ocenie zaniechania prokuratorów w sprawie Amber Gold nie wynikały z braku kwalifikacji ekonomicznych - mówi byłe premier.
Wassermann wtrąca się w dyskusje między Zembaczyńskim a Tuskiem. - Niech się pan, panie pośle, chociaż o fakt otrze - mówi Wasserman. Zembaczyński każe jej "odseparować się od jego pytań" i dalej pyta Tuska. Wygląda to teraz bardziej jak przyjemna pogawędka, a nie posiedzenie komisji.
Donald Tusk krytykuje zmiany w sądach, ale powiązanie Amber Gold z reformą uważa za "zbyt daleko idące".
Zembaczyński mówi o Marcinie P., stwierdza, że jest cały czas aresztowany, a nie skazany. W tym kontekście pyta, czy reforma sądownictwa w Polsce powiodła się. - Zmiany, jakie zaproponował PiS w polskim sądownictwie, mają różne cele, ale z całą pewnością nie są nakierowane na usprawnienie pracy sądów - mówi Tusk.
Zembaczyński kontynuuje dywagacje na temat "sieci układu gdańskiego".
- Zapewne po serii moich pytań pojawi, że jest to jakaś ustawka. Ja ze świadkiem pierwszy raz w życiu rozmawiam? - pyta Zembaczyński. - Przyjemnie mi pana posła poznać - odpowiada Tusk.
- Moi oponenci polityczni bardzo często używali słowa "układ", nie tylko w kontekście Amber Gold - mówi Tusk. - Często się okazywało, że ci, którzy najwięcej mówili o układzie, byli zaangażowani w ten układ - dodaje.
Zembaczyński pyta o tzw. układ Gdański. - Czy to realne zjawisko, czy wytwór publicystyczny? - Układ gdański, czyli ocena powiązań miejscowych przedstawicieli władz i instytucji, o tyle ma uzasadnienie, o ile zgodzimy się, że w każdym mieście ludzie zajmujący się sprawami publicznymi z reguły się znają - mówi Donald Tusk.
- Zasada funkcjonowania tej piramidy jest co do swej istoty banalna. Skala jest imponująca - mówi Tusk.
- Czy według władzy świadka Marcin P., był kierowany przez swoich mocodawców, czy był to samorodek geniuszu przedsiębiorczości przestępczej? - pyta Zembaczyński. Tusk: - Nie widzę powodu, by uznawać działalność Marcina P. za szatański geniusz.
Zembaczyński wraca do swojego pytania. Tusk stwierdza, że "Polacy czują się rozczarowani, także dzisiaj, tym, że niewiele zostało wyjaśnione". Sprytnie odwołuje się tutaj do słów Wasserman.
- Czy czuje pan dzisiaj niedosyt w zakresie tego, co zostało ustalone? Szczególnie mając wiedzę na temat osiągnięć tej komisji i obecnej prokuratury - mówi Zembaczyński. Tusk: - Od pięciu minut czuje bardzo poważny wewnętrzny niepokój, bo jeśli przewodnicząca ma rację i zaprezentowała tutaj fakty, to znaczy, że ktoś zniszczył wszystkie dowody i dlatego wy przez trzy lata nie możecie niczego udowodnić czy wskazać ... - mówi Tusk. Wassermann mu przerywa.
Pytania zadaje Witold Zembaczyński z Nowoczesnej.
Wassermann po wystąpieniu Arent prosi o merytoryczne pytania.
Arent wraca do swojego pytania "o moralne prawo, by pouczać". Tusk zwraca uwagę, że nikogo nie pouczał.
- Wyobraźcie sobie państwo, jakbyście przesłuchiwali mnie dzisiaj, gdybym jako premier towarzyszył panu Plichcie, jak wręcza komuś nagrody. Gdyby Amber Gold i pan Plichta informował kogoś z mojej rodziny, że potrzebuje pomocy. Gdyby pan Plichta finansował kampanię i gazety? Wyobrażacie sobie państwo, jaką jazdę byście zrobili? - mówi Tusk. - Nie chcę dolewać oliwy do ognia i tylko dlatego nie porównuje GetBack i waszego postępowania do czasów mojego rządu i nie ja mam się czego wstydzić. - dodaje.
- Pani wielokrotnie wyłącza mikrofon przesłuchiwanemu, tak, jakby pani się bała, że Polacy usłyszą to, co mam do powiedzenia - mówi Tusk.
Tusk chce poruszyć kwestie GetBack. Wassermann grozi wyłączeniem mikrofonu.
Tusk do Wassermann: - Jest pani ostatnią osobą, która powinna zwracać komuś uwagę, że komisja śledcza to nie jest miejsce do robienia kampanii wyborczej.
- Czy ma pan takie wewnętrzne poczucie oparte na ludzkiej przyzwoitości, ze nie ma pan prawa pouczać nikogo, jak kierować państwem? - pyta Arent. - Dziękuję za to bardzo merytoryczne pytanie - odpowiada Tusk.
Tusk porusza sprawę audytu zapowiedzianego przez Beatę Szydło. Mówi też o aferze Get Back.
- Ja też miałam marzenia i też mam marzenia - mówi Wassermann.
- Wstydziłaby się pani - mówi Tusk do Wassermann. To reakcja na słowa przewodniczącej o jego synu.
Wassermann zabiera głos. - To były piękne opowieści. To nie jest problem panie premierze, że pański syn miał marzenia i był naiwny. Problem w tym, że facet, który miał grubą kartotekę rozkręcił sobie na oczach policji, służb specjalnych, KNF i UOKiK wielką firmę - mówi Wassermann.
Pojawił się wątek ochrony najważniejszych osób w państwie. - Chciałem powiedzieć coś bardzo poważnego. Uważam, że jeśli na serio dzisiaj rozmawiać o tym, jak powinna wyglądać ochrona, to ta dyskusja nie powinna się koncentrować na tym, kto iloma samochodami jeździ, tylko na tym, w jaki sposób ochronić przed złymi przygodami, jakich ofiarą padł mój syn, dzieci tych, którzy teraz rządzą - powiedział Tusk.
- Nie próbujmy sugerować, że ja dostaje informacje od ABW, jadę do syna i go ostrzegam, a jednocześnie chronię te informacje - mówi Tusk.
Były premier tłumaczy, że jego syn sam podejmował życiowe decyzje. Twierdzi, że nie ostrzegał swojego syna w inwestowanie w Amber Gold.
Tusk mocno: - Przy dzisiejszych standardach nie mój syn, a trójka moich wnuków byłaby w radzie nadzorczej Orlenu - powiedział.
- Ja nie ostrzegłem swojego syna. Chcę otwarcie powiedzieć: rozmawiałem ze swoim synem nie jak premier, który wszystko może swojemu synowi załatwić.
Przypominane są słowa Tuska, który mówił o "powszechnej wiedzy" na temat "dwuznaczności źródeł Amber Gold". - Nie podjął pan działań uruchamiających odpowiednie służby. Ostrzegł pan tylko swojego syna, a nie Polaków - stawia tezę Arent.
- Były instytucje, które zawiodły i panu podlegały - mówi posłanka Arent.
- Zaproponowałem, aby rozważyć zobowiązanie mediów publicznych do skuteczniejszego prezentowania decyzji KNF, szczególnie jeśli chodzi o listę ostrzeżeń - stwierdza szef Rady Europejskiej.
- Jakie zmiany zaproponował pan po wybuchu afery Amber Gold? - pyta Arent. - ABW bardziej skoncentrowana na informacji i prewencji, a mniej na funkcjach śledczych - odpowiada Tusk.
Zawiodły zdaniem Tuska również urzędy skarbowe. - Poszły za tym decyzje personalne - mówi.
- UOKiK mógł pójść bardziej na twardo w kwestii emisji reklam - podnosi były premier.
Tusk stwierdza, że miał i ma nadal wątpliwości co do działań UOKiK.
- Powiedział pan, że należy wyjaśnić wszystkie błędy popełnione przez instytucje państwowe, każdy błąd musi być zbadany - mówi Arent i puszcza na dowód nagranie, na którym Tusk o tym mówi. W końcu pada pytanie: - Czy może pan wymienić instytucje, które według pana zawiodły?
Głos zabiera Iwona Arent z PiS.
Tusk mówi o Mateuszu Morawieckim. - Był pasywnym członkiem Rady Gospodarczej - stwierdza.
Paszyk stwierdza, że komisja kieruje się swoimi celami politycznymi. Pyta, czy przedstawiciele banków sygnalizowali o lukach prawnych, które sprzyjały tworzeniu się piramid finansowych.
Pytania teraz zadaje Krzysztof Paszyk z PSL.
Do pytań wraca poseł Zubowski.
- Czy premier Donald Tusk nie wiedział o tym, że służby specjalne mają informacje, mogące wskazywać, że Turcy wycofali się z uwagi na agresywną działalność OLT? - pyta Wassermann. - Takiej informacji nie miałem. To, co jest zawarte w tych notatkach, jest mało prawdopodobne - stwierdza Tusk.
Przewodnicząca komisji kontynuuje "turecki wątek".
Wassermann pyta, dlaczego "Turcy wycofali się z inwestowania w LOT". - Nie powiem dokładnie, który inwestor dlaczego się wycofali - mówi Tusk i dodaje, że LOT "nie był magnesem" dla inwestorów.
Tusk odnosi się do sugestii, jakoby OLT miało posłużyć do prywatyzacji LOT. - Z mojego punktu widzenia celem było uratowanie LOT-u.
- Nie byłem inicjatorem tej idei (prywatyzowania LOT - red.) - mówi Donald Tusk, ale przyznaje, że kwestia prywatyzacji przewoźnika była brana pod uwagę. - Byliśmy skoncentrowani na tym, jak uratować firmę - zapewnia.
"Mam wrażenie, że na naszych oczach wyczerpuję się formuła sejmowych komisji śledczych. Od 4 godzin przy przesłuchaniu Donalda Tuska obie strony ścigają własne ogony" - komentuje Marcin Makowski z "Do Rzeczy". Rzeczywiście, coraz trudniej się połapać w tych przepychankach.
Mam wrażenie, że na naszych oczach wyczerpuję się formuła sejmowych komisji śledczych. Od 4 godzin przy przesłuchaniu Donalda Tuska obie strony ścigają własne ogony.
— Marcin Makowski (@makowski_m) 5 listopada 2018
Poseł Zubowski kontynuuje wątek LOT, teraz w kontekście Euro 2012.
- Pańska sugestia, że OLT stanowi problem dla LOT jest nieadekwatna do rzeczywistej skali zagrożeń - mówi Tusk do Zubowskiego.
Tusk zarzuca Zubowskiemu, że ten mu przerywa.
- Nie pamiętam, żeby ktoś zwracał mi uwagę, że przyszłość LOT zależy od OLT - mówi Tusk.
- Czy był pan informowany o sytuacji finansowej LOT - pyta Zubowski. Tusk odpowiada: - Nie, w ten sposób nikt nie formułował ostrzeżeń.
Momentami posiedzenie komisji wygląda nieszczególnie poważnie. 'M. Wasserman do doradcy: "Jakby pan przestał stukać w telefon i się skupił."
D.Tusk: "Poseł Kownacki też tam nieźle pyka na klawiaturze"
Doradca: "Szukałem właśnie odpowiedniego aktu prawnego, ale mi to uniemożliwiono."
Cyrk normalnie' - pisze na Twitterze Dariusz Ćwiklak z "Newsweeka".
M. Wasserman do doradcy: "Jakby pan przestał stukać w telefon i się skupił."
— Darek Ćwiklak (@macdac) 5 listopada 2018
D.Tusk: "Poseł Kownacki też tam nieźle pyka na klawiaturze"
Doradca: "Szukałem właśnie odpowiedniego aktu prawnego, ale mi to uniemożliwiono."
Cyrk normalnie.
Donald Tusk coś szepnął do Wassermann. Po kilkusekundowej przerwie poseł Zubowski wraca do zadawania pytań.
Tusk wstaje i podchodzi do Wassermann. Chce zadać "techniczne pytanie".
Brejza kończy zadawanie pytań. Teraz Tuska indagować będzie Wojciech Zubowski z PiS.
Brejza dalej pyta o 10. oddział BOR. - Nie pamiętam, czym się zajmuje oddział 10. BOR i chyba nigdy nie wiedziałem - mówi Tusk.
- Pan poseł Brejza mówi 3 proc. prawdy - twierdzi Wasserman
- Czuję się dość skrępowany, gdy państwo nawzajem sobie zarzucacie kłamstwo. To podważa wiarygodność całej procedury - mówi Tusk.
Brejza pyta, czy Tusk wie, kto był szefem oddziału 10. w BOR. Były premier stwierdza, że nie wie. - Major Dariusz Palczewski - mówi Brejza. - Czy pan wie, że ta osoba była zgłoszona przez klub PiS na doradcę w komisji ds. służb specjalnych? - dodaje poseł. Inni członkowie komisji zarzucają Brejzie kłamstwo. Wasserman mówi o procesie.
Brejza pyta, czy Marcin P. i osoby z nim związane "opłacały ataki na służby państwa".
Komisja się kłóci. @donaldtusk patrzy ze spokojem. W końcu:
— Anna Mierzyńska (@Anna_Mierzynska) 5 listopada 2018
- Może ja już pojdę?
??
Wassermann zadaje pytanie ekspertowi komisji i upomina go, by nie "grał na telefonie". - Pan Kownacki też tam pykał - zauważył Tusk. - Pani przewodnicząca, właśnie wyszukiwałem na telefonie stosowny akt - odparł ekspert.
"pan poseł @KrzysztofBrejza w 95%25 kłamie a tylko w 5%25 mówi prawdę,poznałam to w ciagu 2 lat"tak stwierdziła pani Wassermann,chyba sprawa do sądu;)
— Jarek (@z_Kaszub) 5 listopada 2018
Wassermann upomina Brejzę, który ma problemy techniczne z nagraniem. - Niech pan pomyśli o krzywdzie ludzi. Panu się wydaje, że wszystko jest grą polityczną - mówi. - Traktuję tę sprawę bardzo poważnie - zapewnia.
- Pan poseł Brejza ma taki zwyczaj, że mówi 95 proc. kłamstwa i 5 proc. prawdy - atakuje dalej przewodnicząca komisji. - To jest komisja kłamstw, a nie komisja śledcza - odpiera poseł PO.
Uwielbiam argumenty p.t. "grał pan sobie w piłkę z kolegami, a tu ludzie pieniądze tracili". Czekam na argumenty p.t.: "Mył pan zęby, a ludzie pieniądze tracili", albo "Jadł pan obiad, a ludzie pieniądze tracili".
— Kamil Dziubka (@KamilDziubka) 5 listopada 2018
Tusk szuka dokumentów. - Gdzie jest ten materiał, który tu miałem - pyta Tusk. - On był do wglądu, nie w prezencie - odpiera Wassermann. - Ale jeszcze nie wglądnąłem - mówi były premier.
- A ile razy pan spotkał się z przewodniczącym KNF, Kluzą?
— Maciej Głogowski (@MaciejGlogowski) 5 listopada 2018
- Zapadło mi w pamięci spotkanie na którym przewodniczący Kluza informował mnie o SKOKach.
- Panie premierze, szukamy winy Tuska - żartuje Brejza.
Poseł Krzysztof Brejza kłóci się w Wassermann. Chce zadać pytanie ekspertom komisji, co krytykuje jej przewodnicząca. - Wreszcie po czterech godzinach mogę zabrać głos - mówi poseł PO.
Kownacki krytykuje Tuska za to, że zamiast spotykać się z prezesami NBP i KNF w czasie kryzysu finansowego premier grał w piłkę.
Ponownie pyta Małgorzata Wassermann.
Komentujący na Twitterze oceniają, że Bartosz Kownacki słabo radzi sobie z przesłuchaniem Tuska. Były premier zganił posła, że ten zadaje pytania i nie czeka z odpowiedziami.
Tak się kończy wysyłanie WOT przeciwko Specnazowi ?????? pic.twitter.com/k81cxKwqjb
— TV? Korea ???? ?? (@tvpiKorea) 5 listopada 2018
Pytanie za 100 punktów. Czy ktoś wie w sumie o co chciał zapytać B. Kownacki?
— Darek Ćwiklak (@macdac) 5 listopada 2018
Od dłuższej chwili ostre starcie Kownacki-Tusk.
— Agnieszka Gozdyra (@AGozdyra) 5 listopada 2018
BK - Pan usiłuje zagłuszyć prawdę.
DT powołuje się na orzeczenie Sądu Najwyższego o niedozwolonych metodach przesłuchania, cyt. "choć wiem, że wy nie szanujecie Sądu Najwyższego".
Bartosz Kownacki: - Nie wiem, co śmieszy świadka.
— Estera Flieger (@estera_flieger) 5 listopada 2018
Donald Tusk: - Uśmiecham się tylko do pani przewodniczącej, chcę dodać jej otuchy.
- Oczekiwałem od ministrów możliwie precyzyjnej i publicznej informacji, co w ich ocenie zawiodło w obszarze ich odpowiedzialności - mówi Donald Tusk odpowiadając na pytanie, czy rozliczył członków swojego rządu z podejmowanych działań.
- Latem 2012 r. z mównicy sejmowej mówił pan, że sprawa Amber Gold zostanie dogłębnie wyjaśniona. Były audyty, m.in. w Ministerstwie Finansów. Czy świadek wie, że minister Rostowski nie zapoznał się ze zleconymi audytami? - pyta Kownacki. - Nie miałem okazji rozmawiać ostatnio z ministrem Rostowskim. Nie mam takiej wiedzy, wierzyć mi się nie chce, że minister Rostowski powiedział tak, jak pan, że "rzucił to w kąt". Pańska wypowiedź wydaje mi się mało wiarygodna, jak znam ministra Rostowskiego, na pewno coś takiego nie powiedział - odpowiada Tusk.
- Czy pan nie zauważył, że pan mówi i mówi i nie czeka na moją odpowiedź? Jeśli pan nie jest zainteresowany, to proszę wygłosić oświadczenie do kamer i przejdziemy do kogoś innego - mówi Tusk do Kownackiego.
- Gdyby być może pan zareagował i podjął działania w stosunku do ABW, CBŚ, KNF, wiele osób nie utraciłoby pieniędzy. Pan próbuje zagłuszyć prawdę, a prawda jest bolesna - stwierdza Kownacki.
- Nie zrobił pan nic, mając zaufanie do instytucji państwa, licząc, że działają prawidłowo - mówi poseł PiS Bartosz Kownacki, odnosząc się do rozmowy Donalda Tuska z Markiem Belką na temat afery Amber Gold. Tusk próbuje odpowiedzieć, ale Kownacki przerywa, domagając się jednozdaniowej odpowiedzi. Tusk powołując się na Sąd Najwyższy twierdzi, że Kownacki stosuje niedozwolone metody, zadając podczas przesłuchania te same pytania. - Do działania w tych kwestiach są opisane prawem instytucje i one te działania podejmowały. Premier, który podejmowałby działania poza swoimi uprawnieniami, łamałby prawo - tłumaczy Tusk.
- Czy pan premier zlecił kontrolę w MSWiA po wybuchu afery? - pyta Wassermann, odnosząc się do tego, że według Jacka Cichockiego Tusk nie zlecił kontroli w resorcie. - Według mojej pamięci, moją intencją było przeprowadzenie kontroli wszędzie tam, gdzie mogło nas to przybliżyć do wiedzy. Ministrowie podejmowali takie działania. Pan minister Cichocki lepiej to pamięta, proszę przyjąć jego zeznania jako prawdziwe - odpowiada Tusk.
Donald Tusk denerwuje się. Nazywa "irytującym" sugerowanie, że służby nie zrobiły nic w związku z aferą Amber Gold. Dodaje, że może w ciągu kilku godzin skompletować dokumentację, która pokaże, co polskie instytucje zrobiły ws. afery od 2012 r.
- Pan obiecał, że pan to wyjaśni. Urząd Kontroli Skarbowej nigdy nie podjął działań wobec Amber Gold. Czy to prawidłowe działanie urzędu? - pyta Małgorzata Wassermann. - Ocenę prawidłowości działań instytucji przygotował minister finansów Jacek Rostowski, przedstawił to publicznie, jeśli dobrze pamiętam, także podczas przesłuchani przed komisją. - odpowiada Donald Tusk.
Donald Tusk mówi, że odwołanie ministra transportu Sławomira Nowaka w 2013 r. nie było spowodowane aferą Amber Gold.
Trwa przesłuchanie b. premiera Donalda Tuska przed komisją śledczą ds. #AmberGold. Świadek zeznał, że z Markiem Belką o Marcinie P. rozmawiał wiosną 2012 r. Donald Tusk: Z tej rozmowy nie wynikała żadna potrzeba podjęcia przez premiera jakichkolwiek czynności #PrawdaoAG pic.twitter.com/AfYBfIs4VP
— Sejm RP (@KancelariaSejmu) 5 listopada 2018
- Pan minister Nowak mógł odebrać koncesję liniom OLT w jeden dzień. Dlaczego pan minister Nowak dał Marcinowi P. ponad 2 miesiące czasu, dał mu czas na wyprowadzenie pieniędzy, a kontrolę wysłał, jak już nie było pieniędzy, a wszystkie firmy upadły? - pyta Małgorzata Wassermann. - Tak sformułowane pytanie sugerowałoby, że pan minister Nowak miał osobisty powód. Nie bardzo widzę związku z wyprowadzeniem pieniędzy a koncesjami OLT - odpowiada Tusk. - Czy pan wie, dlaczego pan minister Nowak mając notatkę od gen. Bondaryka nic nie zrobił? - dopytuje Wassermann. - Nie wiem, czy z tej notatki wynikała taka rekomendacja. Nie jestem w tej dziedzinie profesjonalistą, nie jestem pewien, czy rekomendacją wynikającą z notatki było odebranie koncesji dla OLT - mówi Tusk.
- Czy rozmawiał pan z panem ministrem Nowakiem na temat koncesji i zgodności z prawem linii lotniczych OLT? - pyta Wassermann. - Post factum pewnie tak, jeśli chodzi o decyzje personalne dotyczące Urzędu Lotnictwa Cywilnego, był to bezpośredni efekt kontroli w związku ze sprawą Amber Gold - odpowiada Tusk.
Małgorzata Wassermann pyta, czy Ministerstwo Finansów kontrolowało banki pod względem prania pieniędzy przez Marcina P. - Wydaje się, że dotyka pani spraw, co do których wyjaśnienia należałoby się spodziewać ze strony organów ścigania. Sugestia, że minister Rostowski lub minister Parafianowicz są odpowiedzialni za tolerancję dla prani pieniędzy lub pranie jest niewłaściwa. Skoro macie przypuszczenia lub wątpliwości co do działania ministerstwa i sugerujecie, że zrobiłem niewiele lub nic, nie mówicie prawdy na ten temat. Mieliście ponad 1000 dni, żeby sprawę wyjaśnić - mówi Tusk. Wassermann mówi, że toczy się postępowanie karne.
- Nie jestem urzędnikiem skarbowym i nie byłem, nie mam wiedzy, jak wyglądały płatności podatków - mówi Tusk, pytany o kwestie płacenia podatków przez Amber Gold.
Kownacki wylicza, że Tusk nie zadzwonił do szefa ABW, prokuratora generalnego i innych służb. - Nie było żadnego powodu, żeby premier zastępował te organa w tej sytuacji - tłumaczy były szef rządu.
- Z tej rozmowy nie wynikała żadna potrzeba czynności, które powinien podjąć premier - dodaje Donald Tusk.
- Jakie czynności pan wykonał po rozmowie z Markiem Belką, w której powiedział, że Marcin P. przepali pieniądze Polaków? - pyta Wassermann. - Organy państwa działały dokładnie w tym czasie zgodnie z przepisami i najlepszą wolą - odpowiada Donald Tusk.
- Ta sprawa ma wymiar honorowy. Bardzo prosiłbym, żeby pan odwołał to, co pan zasugerował - mówi Tusk do Bartosza Kownackiemu. Kownacki tłumaczy, że kiedy Donald Tusk mówił, że Marek Belka mógł informować formalnie o sprawie Amber Gold, była to próba zasłonięcia swojego zachowania Markiem Belką. Z kolei Tusk prosi o odtworzenie zeznań Belki, z których wynika, że ich rozmowa telefoniczna nie miała celu informowania o aferze Amber Gold.
- Mam prośbę, żeby pan nie odwracał każdego pytania ogonem, to nie zakręci się pan przy odpowiadaniu - zwraca uwagę Tuskowi Małgorzata Wassermann. - Staram się odpowiadać najlepiej, jak potrafię, nie mogę tolerować, kiedy poseł przesłuchujący mnie wmawia mnie i opinii publicznej, że zrzucam odpowiedzialność za Amber Gold na premiera Belkę. Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem - podkreśla Tusk.
- Prezes NBP Marek Belka nie informował mnie w żaden formalny sposób o sprawie Amber Gold. Tego typu kwestie to nie jest przedmiot poufnych, niezobowiązujących rozmów telefonicznych. To owocuje dokumentacją - mówi Donald Tuska.
- Jako premier nie zdecydowałbym się na naciski na media ws. reklamowania lub nie danej firmy. Uważałbym to za ryzykowne i niestandardowe działanie - mówi Tusk.
- Premier Belka martwił się, że mimo działań, jakie służby podjęły, publikowanie reklam nie zostało zastopowane i wymaga to pozaprawnych, nie nielegalnych, działań z jego strony - tłumaczy Tusk, przywołując swoją rozmowę z Markiem Belką sprzed kilku lat.
Przypominamy jedną z najmocniejszych dzisiejszych wypowiedzi Donalda Tuska
- Potrzebujecie komisji, by powtarzać brzydkie insynuacje na temat mnie i mojej rodziny - @donaldtusk przed komisją #AmberGold #AgencjaAIPhttps://t.co/qTDWlmcCS1 pic.twitter.com/ZpbKXJVw2o
— AIP (@AgencjaAIP) 5 listopada 2018
Donald Tusk prosi o odtworzenie całego fragmentu wcześniejszego przesłuchania Marka Belki, bo twierdzi, że komisja wywołuje jedynie pewne części.
Poseł PiS Bartosz Kownacki pyta, ile Donald Tusk jako premier odbył rozmów z Markiem Belką. Tusk przyznaje, że mogło być ich 3-4. Przywołuje rozmowę dotyczącą Amber Gold. - Dotyczyły innych spraw, na marginesie pojawiła się informacja ze strony premiera Belki. Mówił, że ma zamiar zadzwonić do kilku gazet, naczelnych, których zna, żeby zaniechali masowych reklam OLT - wspomina szef Rady Europejskiej.
Przesłuchanie jest wznowione.
Kilka minut opóźnienia. Przesłuchanie miało być wznowione o godz. 13.
Telewizja Polska udostępniła na YT ok. 20-minutowy fragment przesłuchania.
Za kilka minut koniec przerwy i wznowienie przesłuchania Donalda Tuska.
- Fontanna kłamstw, pomówień, przekręcania faktów, nawet styl tego przesłuchania, forma. Udam się do siedziby klubu i przygotuję nagrania, tak, żeby pokazać prokuratorów awansowanych przez Zbigniewa Ziobrę. To jest najważniejsze, pokazanie tych, którzy zawinili. Donald Tusk miał wyprowadzić Marcina P. czy to raczej prokuratorzy powinni podejmować takie decyzje? - komentował w przerwie przesłuchania członek komisji Krzysztof Brejza z PO. - Przykre przesłuchanie, przykre - dodaje.
- Niczego nowego się nie dowiedzieliśmy. Każda ze stron stoi na swoich stanowiskach. Pytania ze strony przewodniczącej Małgorzaty Wassermann i wiceprzewodniczącego Jarosława Krajewskiego są mocno z tezą, jestem zaskoczony, spodziewałem się, że to będzie jednak mniej grubymi nićmi szyte. A tu słyszymy pytania ogólnikowe, np. "czy państwo działało dobrze" - komentuje w TVN24 dziennikarz "Rzeczpospolitej" Jacek Nizinkiewicz.
A ponieważ mamy chwilę przerwy, zerkamy na komentarze na Twitterze.
M.Wassermann zaczyna próbując szczypać, dogryzać,pokazywać swoją wyższość nad @donaldtusk .Bardzo to nieprofesjonalne i żałosne #AmberGold
— Lena Bobińska (@LenaBobinska) 5 listopada 2018
Tak obiektywnie, czy po wczorajszej #KlęskaPIS, mogło dzisiaj przydarzyć się jeszcze coś lepszego niż kompromitacja posłów PiS w komisji #ambergold ??? ??
— Arkadiusz Myrcha ?? (@ArkadiuszMyrcha) 5 listopada 2018
Ze zdziwieniem stwierdzam, że fascynacja niektórych dziennikarzy i komentatorów osobą bPDT nadal trwa. Niezależnie od tego co, gdzie, i dlaczego w ogóle mówi. #AmberGold #komisja
— Błażej Poboży (@pobozy) 5 listopada 2018
Małgorzata Wassermann ogłasza przerwę do godz. 13.
Poseł Tomasz Rzymkowski pyta, jak zrozumieć sytuację, w której w czerwcu 2013 r. szef ABW zabronił dalszego rozpoznania sprawy układu trójmiejskiego "pod nieformalnym naciskiem ówczesnego szefa MSWiA Bartłomieja Sienkiewicza". - Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, nie byłem zaznajamiany z tym materiałem. Wydaje mi się, żeby pan minister Sienkiewicz... - mówi Tusk. - Tak zeznali świadkowie - przerywa Rzymkowski. - Nie mam w tej sprawie żadnej wiedzy, nie pomogę panu - stwierdza krótko szef Rady Europejskiej.
Wygląda na to, że Tuska nie opuszcza dobry humor.
Przypomnijmy wymianę zdań między Donaldem Tuskiem a Jarosławem Krajewskim
Krajewski do Tuska: Pan się bardzo dobrze bawi, ale nie tak jak miliony Polaków, którzy stracili swoje oszczędności.#wieszwięcej
— portal tvp.info ??? (@tvp_info) 5 listopada 2018
Zobacz więcej ??https://t.co/VO2MrNMiBz pic.twitter.com/a4Ag3qN3Gc
Strona opozycji na zwycięzcę starcia wskazuje Tuska, a strona prawa - nie trzeba zgadywać.
Donald Tusk odchodzi od faktów i próbuje podejść Małgorzatę Wassermann ad personam. Wchodzi na poziom emocji, "słów które ranią" itd. To jest Tusk którego znamy.
— Samuel Pereira (@SamPereira_) 5 listopada 2018
- Nie każdy wziął pod uwagę ostrzeżenia - mówi Tusk o aferze Amber Gold i osobach, które wpłacały tam pieniądze.
Tusk upomina Wassermann, by nie mówiła, że jego syn "nawiązywał kontakt z przestępcą". Były premier tłumaczy, że Michał Tusk jako dziennikarz "Gazety Wyborczej" chciał po prostu przeprowadzić wywiad z osobą, która zakładała linie lotnicze w Gdańsku, czyli Marcinem P.
- Polacy zaufali panu, że pan zapanuje nad tym i wyjaśni tę sprawę - mówi Wassermann i dodaje: - Nikt nie oczekiwał od pana, że będzie znał pan treść notatki, ale że będzie pan miał wiedzę, od kiedy ABW ma informacje na ten temat. Ocena komisji prawie każdego prokuratora, który stanął przed komisję, była skrajnie negatywna.
Tymczasem w trakcie przesłuchania o sprawie Amber Gold tweetuje członek komisji Krzysztof Brejza z PO.
Rozstrzeliwanie swoich kolan przez PiS. Doradcą PiS w kom.ds.służb spec. jest... D.Palczewski. W 2012 stał na czele "Oddziału X" BOR. Przez 1,5 mies.nie mógł zweryfikować,że za OLT stoi #AmberGold i Marcin P. Długo nie widział przeciwskazań dla korzystania przez Senat z OLT pic.twitter.com/2cTx3Q5l39
— Krzysztof Brejza (@KrzysztofBrejza) November 5, 2018
Donalda Tuska dalej pyta Tomasz Rzymkowski, poseł Kukiz'15. - Jakie wnioski zostały wyciągnięte na przyszłość? - pyta.
- To była jedna z moich wstępnych konkluzji, dobrze byłoby, aby jedna ze służb zajmowała się prewencją i ograniczaniem tego typu zagrożeń - odpowiada były premier.
- Nie mam wrażenia, by w jakimkolwiek momencie współpraca mojego syna z OLT była tajna, ukrywana. Kilkadziesiąt osób na lotnisku o tym wiedziało - tłumaczy Tusk.
Tusk podkreśla, że jego syn nie był "parasolem ochronnym" dla OLT Express, jak twierdzą niektórzy. Mówi, że "przeczą temu fakty". - Wydaje się, że końcowy okres istnienia pseudoimperium Marcina P., czyli czas, kiedy mój syn współpracował z OLT, to był raczej czas finału tego przedsięwzięcia. Jest wiele danych, które wskazują, że udawało się Marcinowi P. długo funkcjonować, a tam nie było mojego syna. Teza nie trzyma się logiki, bo kłopoty Marcina P. zaczęły się dokładnie wtedy, kiedy mój syn pracował w OLT - mówi.
- Jeśli rozmawialiśmy o tym, jeśli pojawił się ten wątek przed marcem, to na pewno odradzałem [odnośnie pracy Michała Tuska w OLT - red.]. Kiedy się pojawiła w rozmowie sugestia, że syn będzie współpracował z liniami lotniczymi, miałem złe przeczucia, były związane z "odorem". Wisiało w powietrzu, że jest firma, która, delikatnie mówiąc, nie budzi mojego zaufania - dodaje Tusk. Mówi, że jeśli ktokolwiek oferowałby mu sześciokrotnie wyższe oprocentowanie niż w banku, to "wszystko w duchu mówiłoby mu: ja raczej nie skorzystam".
Tusk mówi, że nie zabraniał synowi pracy w OLT Express. - Mój syn jest osobą samodzielną, jest dojrzałym mężczyzną, zawsze podejmował samodzielne decyzje. Miał i ma zasadę niekonsultowania ze mną miejsc pracy - zaznacza szef Rady Europejskiej.
Donald Tusk tłumaczy, że notatka ABW ws. OLT Express dotyczyła braku zagrożenia terrorystycznego. - Zagrożenia terrorystycznego nie było - podkreśla. Zauważa, że kilka dni później do Senatu wpłynęła kolejna opinia ABW, z której jednoznacznie wynikało, że senatorowie latać tymi liniami nie powinni.
Małgorzata Wassermann zwraca uwagę, że ABW nie widziała zagrożenia w tym, by linie OLT Express transportowały polskich senatorów. - Nie jestem z wizytą u lekarza, tylko przed komisją śledczą - żartuje Tusk, gdy Wassermann pyta Tuska, jak się czuje, wiedząc, jak wiele osób straciło pieniądze i o okolicznościach działania Amber Gold.
Kolejny fragment przesłuchania Donalda Tuska
Donald Tusk dowiedział się o tym, że jego syn pracuje dla OLT Express z wywiadu w gazecie#wieszwięcej
— portal tvp.info ???? (@tvp_info) 5 listopada 2018
Zobacz RELACJĘ ??https://t.co/VO2MrNMiBz pic.twitter.com/jhUlRx4sJf
Tymczasem na Twitterze gorąco.
Ma pan prawo do swobodnej wypowiedzi. Oczywiście może pan je wykorzystać tak, że zaatakuje pan PiS, ale... - powiedziała Wassermann, potwierdzając poziom swoich lotów. Tusk zrezygnował.
— Przem.Szubartowicz (@PSzubartowicz) 5 listopada 2018
Im agresywniejsze reakcje posłów PiS i bardziej publicystyczne pytania z tezą, tym D. Tusk bardziej wyluzowany. Zbyt grubymi nićmi to wszystko szyte. #AmberGold
— Jacek Nizinkiewicz (@JNizinkiewicz) 5 listopada 2018
Ktoś policzył, ile razy posłanka Małgorzata Wassermann powiedziała, że premier Donald Tusk się denerwuje?
— Anna Dryjańska (@Anna_Dryjanska) 5 listopada 2018
Tusk rozjeżdża komisję. Aż mi żal Wasserman.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) 5 listopada 2018
Donald Tusk nawiązuje do afery GetBack. - Nie słyszałem publicznych oświadczeń, aby ktokolwiek z rządzących ostrzegał inwestorów w tej sprawie. Jeśli dobrze pamiętam, to banki pozostające pod waszym nadzorem, były zaangażowane w ten proceder. Chcę uświadomić, jak niebezpieczną ścieżką kroczycie. Na końcu tej ścieżki jest potężny problem dla waszego rządu - zaznaczył.
- Od kilku lat PiS forsuje tezę, kłamliwą tezę, rozumiem, że bardzo użyteczną politycznie, że Polacy nie zostali ostrzeżeni przed inwestowaniem w Amber Gold. Z największą starannością instytucja do tego powołana ostrzegła przed inwestowaniem. W przepisach państwa nie ma miejsca na spontaniczne oświadczenia polityków, którzy mieliby oceniać, która spółka jest warta inwestowania, a która nie. To nie jest zadanie dla polityków. To zadanie precyzyjnie opisane w ustawie Komisji Nadzoru Finansowego, która umieściła Amber Gold na liście ostrzeżeń. Ta lista jest powszechnie dostępna, a informacja o tym, że KNF odradza inwestowanie oszczędności w Amber Gold, pojawiała się w mediach wielokrotnie - podkreśla Tusk. - Współczując wszystkim, którzy zainwestowali w Amber Gold, chcę powiedzieć, że ostrzeżenie było publicznie dostępne. Zdarza się, że ludzie są skłonni podjąć ryzyko wtedy, kiedy są większe procenty. To nie jest tylko polski fenomen. Niestety, tego typu procedery właśnie dlatego funkcjonują, ludzie często uznają, że są gotowi zaryzykować. Naprawdę współczując tym, którzy dali się nabrać, chcę powiedzieć, że ostrzeżenie takie, jakie powinno być wystosowane, było wystosowane - dodaje.
Fragmenty przesłuchania Donalda Tuska na profilu TVP Info na Twitterze
Tusk pytany o to, dlaczego minister Cichocki wprowadził Polaków w błąd, odrzekł, że nie potrafi tego wyjaśnić#wieszwięcej [RELACJA]https://t.co/VO2MrNMiBz pic.twitter.com/xFM4qMOPbE
— portal tvp.info ???? (@tvp_info) 5 listopada 2018
Donald Tusk mówi, że już w notatce mogła znajdować się informacja lub obawa, że w Amber Gold nie ma złota na pokrycie lokat.
- Szczerze powiedziawszy, ten problem [afery Amber Gold - red.] wzięła na siebie Komisja Nadzoru Finansowego. Ani wówczas, ani dzisiaj nie wnosiłem zastrzeżeń do ABW - dodaje Donald Tusk.
Krajewski pyta, czy ABW działała prawidłowo ws. Amber Gold. - Mamy w okolicach tego samego zdarzenia podobne zdarzenia, gdzie zgodnie z ówcześnie panującym ustrojem i przepisami udało się zdusić w zarodku inne zagrożenia, mówię o piramidach finansowych. Procedura, która obowiązywała wobec Amber Gold była identyczna, ale nie zawiódł prokurator. Tam, gdzie zadziałało KNF i współpraca nie była narażona przez złą wolę prokuratorów, udało się zdusić dwie piramidy w zarodku. W przypadku Amber Gold jest oczywiste, że gdyby poszczególne ogniwa opisane w przepisach zadziałały jak powinny, to prawdopodobnie udałoby się uniknąć lwiej części strat, jakie ponieśli ludzie, inwestując w Amber Gold. Dobrze wiecie, podobnie jak ja, że zgodnie z prawem wówczas obowiązującym, procedury były wystarczające: rozpoznanie przez KNF, zawiadomienie do prokuratury, odwołanie do sądu w przypadku umorzenia, list ponaglający, potem list ten gdzieś utknął. Ci prokuratorzy, którzy ewidentnie za to odpowiadają i nie są obiektem państwa zainteresowania, awansowali u ministra Zbigniewa Ziobry - odpowiada Tusk.
Tusk ostrzega Wassermann przed nazywaniem jego syna "słupem". - Wolę, żeby tego typu epitetów pod adresem mojego syna nie używać - zaznacza.
- Mi też było przykro, że mój syn okazał się bezbronny w trakcie tych kilku miesięcy, ale z przykrością stwierdzam, że pani poseł też formułowała nie fair oceny. Zostawmy to, może to jest kwestia różnych poziomów wrażliwości - odpowiada Tusk.
Wassermann twierdzi, że nikt nie podważał nieuczciwości Michała Tuska. - Problem polega na tym, że 9-krotnie karany oszust założył linie lotnicze, a 9 miesięcy służby nie potrafił zrobić z tego porządku. Zrobiono z pana syna słupa, to jest problem, że służby specjalne przyniosły panu notatkę mówiącą o tym, że jest piramida finansowa, ale nie przyniosły informacji, że syn premiera wspiera tego przestępcę, prawdopodobnie nie mając świadomości, w czym uczestniczy - mówi.
- Mój syn był zawsze do dyspozycji organów państwa. Mój syn miał procesy sądowe, które wygrywał, przeciwko tym, którzy sugerowali winę lub przewinę mojego syna. W moim interesie było to, by wyjaśnić sprawę mojego syna, wiem, że jest osobą uczciwą w stu procentach. Jako ojciec przeżywam tę sprawę, kiedy słyszę z tej strony sali echo różnych insynuacji i sugestii. Rządzicie państwo ponad 1000 dni, nie było żadnego problemu, mój syn nigdzie nie wyjechał, żeby w tej sprawie go przesłuchać. Nie było żadnego problemu. Macie 1000 dni pod pełną kontrolą służby i prokuratury. Dlaczego państwo udajecie, że chcecie znaleźć prawdę w tej kwestii? Cała moja rodzina jest do dyspozycji, dlaczego teraz sugerujecie, że coś jest na rzeczy? Wam jest potrzebna jest ta komisja, żeby powtórzyć insynuacje na mój temat i moich dzieci. Nie zrobiliście nic, zero, ani jednego ruchu. Może na to pytanie, nie mnie, ale może opinii publicznej, będziecie potrafili odpowiedzieć - mówi Tusk.
- Wydaje mi się rzeczą absolutnie kluczową wiedzieć, kto taki zakaz dał. Z całą pewnością nie mam z tym nic wspólnego - dodaje Tusk, podkreślając, że nie wie, czy taki zakaz został rzeczywiście funkcjonariuszom wydany.
Jarosław Krajewski pyta, czy z Tuskiem było uzgadnianie, że funkcjonariusze gdańskiej delegatury ABW mają nie zajmować się współpracą syna Michała Tuska z liniami OLT. - Nie, nie miałem takiej wiedzy. Nie wiem, czy to jest prawda - odpowiada Tusk. - Konfrontacja potwierdziła, że taki zakaz obowiązywał funkcjonariuszy z delegatury - odpowiada Krajewski.
Znów dochodzi do starcia słownego Tuska z Krajewskim. Tusk chce odnieść się do komentarza Wassermann, która zwracała uwagę, że nikt Tuska nie pyta o rolę prokuratury w aferze Amber Gold. - Chciałbym zorientować się, w jakim trybie zadają państwo pytania - mówi szef Rady Europejskiej. - Nie jestem prawnym autorytetem, szczególnie dla pani poseł, znanego prawnika. Mogę posłużyć się wskazaniami, jakie obowiązki i ograniczenia zobowiązują również członków komisji śledczej do określonych zachowań. Pani poseł, staram się być spokojny, pani szósty raz sugeruje, że jestem zdenerwowany. Znam tę technikę. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że rozumiem pani zły nastrój, ale nie powinien on wpływać na przebieg dzisiejszego postępowania - komentuje Tusk, odnosząc się do wczorajszej przegranej Małgorzaty Wassermann w Krakowie.
- Panie premierze, wracamy do tematu - mówi krótko Małgorzata Wassermann, nie komentując słów Tuska ws. afery GetBack.
- Prokuratura niezależna i niekontrolowana przez władzę polityczną może skuteczniej wykonywać swoje funkcje - podkreśla Tusk. - Znamy sprawę z ostatnich kilkunastu miesięcych GetBacku. Gdyby przyjąć logikę, którą państwo stosujecie ws. Amber Gold, zgodnie z tą logiką, panowie Morawieccy, premier i ojciec, powinni być przesłuchani, skazani i spaleni na stosie - dodaje.
- Mam przekonanie i to przekonanie mogę obudować faktami i diagnozami sytuacji w Polsce, że model niezależnej wobec władzy prokuratury jest bardziej efektywny niż model, który pani określiła jako model, w którym "państwo bierze odpowiedzialność" - mówi Donald Tusk Małgorzacie Wassermann.
- Byłoby uzasadnione, by przesłuchiwać mnie przed komisją śledczą, gdybym podejmował kroki, mające ukształtować działania prokuratury lub służb - twierdzi Donald Tusk.
- Potwierdzam: po tej notatce i przed tą notatką uważałem i dzisiaj też tak uważam, że rolą premiera nie jest sugerowanie prokuraturze i służbom specjalnym, jak postępować w takich sytuacjach - mówi Donald Tusk.
Donald Tusk mówi, że nie wydawał wytycznych ws. Amber Gold szefowi ABW Krzysztofowi Bondarykowi.
- Bardzo proszę panie pośle, by pan mi nie przerywał i nie zarzucał rzeczy, które nie mają miejsca - zwraca się Tusk do Krajewskiego. - Z wzajemnością - ripostuje Krajewski.
- Jarku, pan premier się bardzo denerwuje, spokojnie! - reaguje Małgorzata Wassermann na krótką wymianę zdań między Donaldem Tuskiem a Jarosławem Krajewskim.
Donald Tusk, że notatka ABW nie wynikała z jego bezpośrednich poleceń, a była efektem działań służb ws. Amber Gold.
- Zadaniem premiera, ktokolwiek tym premierem jest, nie jest zadaniowanie ABW w taki sposób, w jaki staraliście się to przedstawić. Premier nie może, nie powinien ingerować w działalność operacyjną ABW - tłumaczy Donald Tusk.
??Po godz. 10.00 rozpoczęła prace sejmowa komisja śledcza ds. #AmberGold. Trwa przesłuchanie b. premiera, a obecnie szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska #PrawdaoAmberGold
— Sejm RP (@KancelariaSejmu) 5 listopada 2018
Transmisja posiedzenia na stronie https://t.co/4KGbW6LtBa ?? https://t.co/LCPMei2c6J pic.twitter.com/4YAfGoKrwe
-Boję się zacząć... - ironizuje Tusk, próbując odpowiadać na pytania Krajewskiego, przerywającego przewodniczącemu.
- Arogancja i agresja nie zastąpią wnikliwości i kultury przeprowadzania przesłuchania - zwraca uwagę Donald Tusk, gdy Jarosław Krajewski sugeruje, że były premier nie zapoznał się z treścią notatki i obaj politycy zaczynają mówić jednocześnie.
Jarosław Krajewski z PiS pyta, dlaczego Donald Tusk jako jeden z adresatów notatki szefa ABW Krzysztofa Bondaryka nie zapoznał się z nią osobiście. - Zaznajomiłem się z jej treścią, nie będę rekonstruował sekunda po sekundzie tej operacji, bo nie jest to możliwe po 6 latach. W sposób czytelny i jednoznaczny od ministra Cichockiego otrzymałem pełną informację - wyjaśnia szef Rady Europejskiej.
Małgorzata Wassermann twierdzi, że Donald Tusk "zasłaniał się" ministrem Jackiem Cichockim.
- Minister Cichocki z najlepszą wolą i wiedzą poinformował, od kiedy ABW zajmowała się konkretnie problemem OLT. Chciałbym, żeby zdrowy rozsądek towarzyszył interpretacjom pewnych zdarzeń. Minister był pierwszą osobą, w której interesie było to, by powiedzieć, że ABW zajmowała się dłużej tymi kwestiami. Nie przyjmuję państwa oceny i interpretacji. Często się zdarza, że mówicie państwo równocześnie, ja nie słyszę, czy to jest pytanie, czy komentarz - dodaje Tusk.
- Jest pewna intencja polityczna, żeby tę nieprawdziwą tezę powtarzać w nieskończoność. Kampania wyborcza się skończyła - zauważa Donald Tusk.
- Sformułowanie, że w sprawie Amber Gold służby państwowe nic nie robiły, jest nieprawdziwe. Nie będę państwa nakłaniał, żebyśmy odczytywali setki stron zeznań świadków, którzy bardzo precyzyjnie wyjaśniali, jakie działania były podjęte. Nie wypada twierdzić wbrew prawdzie, że instytucje państwa nic nie robiły w tej sprawie - komentuje Tusk.
- Jeśli państwo zarzucacie kłamstwo ministrowi Jackowi Cichockiemu, to powinniście przedsięwziąć kroki o charakterze prawnym. Nie znam precyzyjnie wypowiedzi pana ministra, nie mam zaufania do państwa interpretacji tych zdarzeń. Pan minister jest ostatnią osobą, której zarzuciłbym kłamstwo - dodaje szef Rady Europejskiej.
Wassermann twierdzi, że "mocna wiedza" o aferze Amber Gold była w służbach już w lipcu i sierpniu 2011 r. i pyta, jak premier się z tym czuje, skoro minister Cichocki mówił w Sejmie o działaniach podejmowanych w 2012 r. - Skoro zarzuca pani kłamstwo urzędnikowi, to rozumiem, że państwo podejmiecie kroki. Zarzucanie kłamstwa bez uzasadnienia było czymś tak nieprzyzwoitym, że nie podejrzewałbym pani o takie intencje - mówi Tusk.
- Do sierpnia 2012 r., czyli do czasu, kiedy informacja była publiczna w pełnym wymiarze, wydaje mi się, jestem prawie pewien, jedyną informacją, dokumentem, który do mnie wpłynął, była notatka ABW, z którą zapoznałem się w czerwcu 2012 r. - wyjaśnia Donald Tusk. Wassermann pyta, czy Tusk wie, od kiedy ABW miała wiedzę o "szykującym się przestępczym biznesie Marcina P.". - ABW niezależnie od mojej pozycji nie miała obowiązku i nie powinna informować premiera o sprawach operacyjnych - mówi Tusk.
Donald Tusk mówi, że o sprawie Amber Gold dowiedział się na przełomie maja i czerwca 2012 r. - Pan minister Arabski poinformował mnie, że wpłynęła notatka i dotyczy ona kwestii potencjalnej piramidy finansowej i z tą notatką zaznajomi mnie minister Cichocki - tłumaczy. Dodał, że został zapewniony, że odpowiednie służby zajmowały się sprawą i nie była wymagana bezpośrednia interwencja premiera.
- Skąd pojawiła się informacja na temat podejmowanych czynności ze strony ABW dopiero od marca 2012 r.? Czy to była wypowiedź ministra Cichockiego za pańską zgodą? - pyta Krajewski. - Nie mam dostępu do tajnych dokumentów. Nie posiadałem wiedzy dotyczącej tajnych operacji ABW, o których pan mówi - odpowiada Tusk.
- Z ustaleń komisji śledczej wynika, że czynności operacyjno-rozpoznawcze ABW podejmowała w 2011 r. i w 2010 r. W dokumentach pojawia się zdanie dotyczące mówiące o zalegalizowaniu środków pochodzących z nieznanych źródeł. Dlaczego 30 sierpnia 2012 r. występujący w imieniu pańskiego rządu minister Jacek Cichocki mówił, że ABW prowadziła czynności od marca 2012 r.? Jak pan to wytłumaczy? - pyta poseł PiS Jarosław Krajewski, odnosząc się do linii lotniczych OLT Express i samej spółki Amber Gold.
- Jest pan nieprecyzyjny. Minister mówił o OLT, jeśli twierdzi pan, że ABW zajmowało się OLT w 2010 r., to jest w najlepszym wypadku nieścisłość - odpowiada Donald Tusk.
- Doświadczenie 28 miesięcy prac w komisji pokazało, że rzeczywiście pamięć jest ulotna - ironizuje Małgorzata Wassermann.
Tusk zwraca uwagę, że jego odpowiedzi będą bazowały nie tyko na pamięci, ale również na wiedzy, którą zdobył od tego czasu. - Zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, stąd moje wyjaśnienie - tłumaczy.
- To pytanie jest nie tyko nieuzasadnione, ale i niestosowne - zwraca uwagę Tusk, gdy Wassermann pyta, czy wiedział, nad jakimi instytucjami sprawował nadzór.
- Nie uczestniczę w quizie - odpowiada Tusk, gdy Wassermann pyta o to, kto nadzorował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
- Znam te przepisy, tylko pytanie, czy wszyscy je znali - odpowiada Wassermann.
Donald Tusk odsyła Małgorzatę Wassermann do przepisów, gdy szefowa komisji pyta, czy Tusk bezpośrednio nadzorował służby specjalne. Podobnie odsyła do ustaw, gdy Wassermann pyta o nadzór nad Komisją Nadzoru Finansowego.
Wassermann pyta, kto w latach 2009-2012 nadzorował służby specjalne. - Polityczny nadzór na służbami wypełnia premier - odpowiada Tusk.
Przesłuchanie rozpoczyna Małgorzata Wassermann, pozwoliła sobie wcześniej na złośliwość, sugerując, że Tusk będzie chciał z pewnością atakować podczas tego przesłuchania rząd PiS.
Donald Tusk zrezygnował z wygłoszenia oświadczenia.
Trwają procedury formalne - Donald Tusk składa przysięgę, w której zobowiązuje się do mówienia prawdy.
Były premier Donald Tusk siedzi przy biurku sam, nie ma przy sobie pełnomocnika, który znajduje się jednak w budynku. Tusk zapowiada, że w razie potrzeby poprosi o przerwę i naradę.
Donald Tusk jest już na sali.
- Mam wrażenie, że intencje tej komisji i cele polityczne są jasne dla wszystkich - skomentował przed wejściem na salę szef Rady Europejskiej Donald Tusk.
Już 2 minuty po dziesiątej. Członkowie komisji są już w sali, były premier dopiero tam zmierza.
O co może być pytany były premier? Zapewne pojawi się temat zatrudnienia jego syna, Michała Tuska, w OLT Express, liniami lotniczymi powiązanymi z Amber Gold. Członkowie komisji już czekają na Tuska, a wszystkim złośliwym przypominamy: w komisji nie ma już posła Marka Suskiego, który w przeszłości swoją wnikliwością rozbawiał nie tylko komentatorów, ale też przepytywanych świadków. Poseł Suski nie jest bowiem członkiem komisji od grudnia ubiegłego roku.
Marek Suski oburzony żartem o "Carycy". I wyjaśnia, dlaczego dał się podejść
Wczorajsza wpadka posła PiS Marka Suskiego na komisji ws. Amber Gold rozbawiła nawet siedzącą obok posłankę Małgorzatę Wassermann. Suski nie zorientował się, że przesłuchiwany sędzia żartuje. Dziś poseł tłumaczy zdarzenie.
- Pozwólcie, że te pytania padną na sali, a nie przed mikrofonami - mówi dziennikarzom w Sejmie przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann. Posłanka PiS odpowiedziała też słowa Tuska, że miał wyznaczane 3 terminy przez komisję. - Tylko raz, 2 października dostał informację o zmianie terminu - dodaje.
Przewodnicząca komisji już na sali #AmberGold pic.twitter.com/nsyzxNjmft
— Michał Wróblewski (@wroblewski_m) 5 listopada 2018
Tuż przed wejściem do Sejmu Tusk powiedział kilka słów dziennikarzom. Jak stwierdził:
Mam nadzieję, że nie będzie na tyle długie (posiedzenie - red.), żeby uniemożliwić mi powrót do pracy. Kalendarz jest rzeczywiście napięty. Nie chcę być złośliwy, Komisja mi wyznaczyła trzy terminy. Postanowiłem skorzystać z tego zaproszenia, ale no, nie ułatwia to życia. Dzisiejszy termin przesłuchania zaproponowano bez konsultacji, ze mną, ale nie grymaszę
Tusk przyjechał na przesłuchanie przed komisją ds afery Amber Gold pic.twitter.com/74SOPc8npw
— PolsatNews.pl (@PolsatNewsPL) November 5, 2018
Były premier i obecny przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk złoży dziś zeznania przed Sejmową Komisją Śledczą ds. Amber Gold. Były premier ma być ostatnim świadkiem, którego przesłuchają posłowie w sprawie gdańskiej piramidy finansowej.
Przed godz. 10 Tusk pojawił się na terenach Sejmu i skierował się w stronę tej części budynku, w którym obraduje komisja śledcza. Towarzyszył mu Paweł Graś.
Z terminem przesłuchania Tuska było sporo problemów: początkowo miało odbyć się 2 października, ale ostatecznie przesunięto je na 5 listopada.