Kończymy naszą relację na żywo. Dziękujemy, że byliście z nami i życzymy miłego dnia.
Kończymy naszą relację na żywo. Dziękujemy, że byliście z nami i życzymy miłego dnia.
Głosowanie nad obywatelskim wnioskiem o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum edukacyjnego m.in. w sprawie obowiązku szkolnego dla sześciolatków odbędzie się w Sejmie za dwa tygodnie.
Fot. Sawomir Kamiski
Minister Szumilas zapewnia, że wszystkie stwierdzone dotychczas nieprawidłowości zostaną naprawione do czasu wejścia w życie reformy.
- Ja jestem wdzięczna wszystkim tym, którzy wskazują konkretne szkoły i mówią: "Idźcie i sprawdźcie, jak one są przygotowane do przyjęcia dzieci". Skupmy energię na tym, aby te szkoły były przygotowane. To ważne, aby naprawić w nich to, co nie funkcjonuje - mówi minister.
Minister Szumilas odpowie teraz na zadawane przez posłów pytania.
Józef Lassota z PO do organizatorów akcji: - Gdybyście te pytania w referendum ograniczyli rzeczywiście do 6-latków, to nie byłoby problemów. A tak one rozmontowują cały system.
Edward Siarka z Solidarnej Polski: - Połowa dzieci nie jest przystosowana emocjonalnie, aby w wieku 6 lat pójść do szkoły. Jeżeli oni na tym etapie poniosą niepowodzenie, to będzie się to za nimi ciągnęło aż do czasu studiów.
Urszula Augustyn z PO mówi, że właśnie zaczęła dostawać e-maile ze sprostowaniami ze szkół krytykowanych przez Elbanowskiego. Twierdzi, że dyrektorzy przesłali jej nawet zdjęcia.
Julia Pitera z PO na mównicy punktuje raport stowarzyszenia, które reprezentuje Elbanowski. Zauważa, że w ich raporcie wymieniono nieprawidłowości w szkołach, ale nie podano dokładnie, gdzie te placówki się mieszczą.
Marek Suski z PiS uważa, że dzieci są prześladowane przez rząd. Prostuje także swoją wcześniejszą wypowiedź. - Pani Krystyna Skowrońska (PO) uznała, ze mówiłem o prześladowaniu przez nauczycieli. Nie, chodziło mi o rząd i jego działania - mówi.
Marek Matuszewski z PiS tłumaczy minister Szumilas, że małe dzieci potrzebują ciepła oraz czułości i chcą jak najdłużej zostać w domu. - U nas dziecko, które przechodzi z przedszkola do szkoły jest zastraszone. Chcecie, żeby nasze dzieci w szkołach, w przedszkolach, chwaliły Donalda Tuska! - krzyczy Matuszewski.
Wystąpieniom posłów cały czas przysłuchuje się Tomasz Elbanowski.
Fot. Fot. Sawomir Kamiski / AG
Elżbieta Rafalska z PiS: - To, co dzisiaj się na tej sali odbywa, jest kompletnie antydemokratyczne i zniechęcające do podejmowania jakichkolwiek inicjatyw społecznych.
- Może chodzi o to, aby rok wcześniej wyrwać dziecko z tradycyjnej rodziny, aby rok wcześniej poddać je genderowej generacji - zastanawia się nad celem reformy Marek Ast z PiS.
Maria Janyska z PO pyta Tomasza Elbanowskiego: - Dlaczego nie uzasadnił pan swojego wniosku o referendum? Państwo obiecujecie cukierek czekoladowy za szybą z obciągnięta roletą. Podciągnijcie tę roletę - mówi posłanka, przestrzegając przed skutkami rozwiązań jakie proponuje stowarzyszenie "Ratuj Maluchy".
A tak wygląda dzisiaj sala sejmowa:
Fot. Fot. Sawomir Kamiski /AG
Włodzimierz Bernacki z PiS cytuje baśń Andersena. - Król jest nagi - zwraca się na koniec do minister Szumilas.
Maria Janyska z PO pyta Tomasza Elbanowskiego: - Dlaczego nie uzasadnił pan swojego wniosku o referendum? Państwo obiecujecie cukierek czekoladowy za szybą - mówi posłanka, przestrzegając przed skutkami rozwiązań jakie proponuje stowarzyszenie "Ratuj Maluchy".
Robert Telus z PiS tłumaczy, dlaczego jego partia zmieniła zdanie ws. posyłania sześciolatków do szkół: - Bo my się wsłuchujemy w głos społeczeństwa.
- Elbanowscy mają rację - usłyszała Gabriela Masłowska z PiS od znajomej przedszkolanki, o czym opowiada w czasie przewidzianym na pytania. - Szkoły nie są przygotowane, dzieci sobie nie radzą. Tą reformą można zrobić więcej złego niż dobrego - argumentuje posłanka.
Kolejni posłowie powtarzają to samo pytanie: Ile kosztowała kampania medialna MEN mająca zachęcić rodziców do posyłania do szkół sześciolatków?
Tymczasem na Twitterze:
Fot. za Twitter
Fot. za Twitter
- Nie słyszałam, żeby propagowanie ideologii gender i wycofywanie z listy lektur Sienkiewicza było polską tradycją - ironizuje posłanka PiS Ewa Malik.
- Jakie były koszty tej akcji propagandowej - pyta Stanisław Szwed z PiS.
Jan Dziedziczak z PiS skupia się na zarzutach. Liczba godzin historii w szkołach to kpina, stan polskich szkół jest bardzo zły - uważa. W końcu pyta MEN: - Czy państwo widzicie różnice w infrastrukturze w szkołach na Zachodzie i w Polsce?
za sejm.gov
- Polska szkoła znajduje się w zapaści! Polacy powinni mieć prawo, aby decydować, kiedy powinny ich dzieci rozpocząć naukę. Czego się boicie? Że dostaniecie czerwoną kartkę przy następnych wyborach? - grzmiała z mównicy Marzena Machałek z PiS.
Posłowie mają w tej części posiedzenia zadawać pytania, jednak standardowo niektórzy postanowili w tym czasie przedstawić swoje argumenty za konkretną tezą.
Dariusz Piątkowski z PiS cytuje logopedę: Badania wykazały, że około 80 proc. 6-letnich dzieci ma wadę wymowy. To oznacza, ze te dzieci, nie są gotowe, aby pójść do szkoły.
Elżbieta Gapińska z PO cytuje program PiS-u sprzed ośmiu lat, w którym partia popiera obniżenie wieku rozpoczęcia edukacji. - Co się stało, że teraz chcecie to zahamować? - pyta. - Zajrzyjcie państwo do programu z 2005 roku - apeluje do posłów Gapińska.
Józefa Hrynkiewicz z PiS: - Pani minister, kto pani dał prawo recenzowania rodziców? Proszę wrócić do swojej roli, która jest przypisana prawem! Wszelkie pomysły rządu odbywają się pod hasłem "taniej". Taniej dla rządu oczywiście! Nie dla rodziców!
Jadwiga Wiśniewska z PiS zwraca się do rządu: - Nie przyjmujecie do wiadomości, że szkoły nie są przygotowane na sześciolatków, nie przyjmujecie wyników kontroli NIK. To, że lekceważycie od lat obywateli, nas nie zaskakuje. Ale to, że ignorujecie głos miliona obywateli, którzy chcą zatrzymać tę reformę, jest oburzające.
Reforma edukacji ma swoich gorących zwolenników. Prof. Czapiński jest za obowiązkiem szkolnym dla sześciolatków. - Już dawno powinniśmy wprowadzić w życie przepisy na ten temat. Nikt nie mówi o tym, jaki jest owoc takiej reformy. A tym owocem jest wydłużenie czasu aktywności zawodowej - mówił w "Poranku Radia TOK FM".
Zwolennikiem wczesnego rozpoczynania nauki w szkole jest też Roman Imielski z "GW". Przekonywał, że postulaty zgłoszone przez małżeństwo Elbanowskich "wywrócą system edukacji do góry nogami". - To polityczne działanie.
Ratujmy maluchy? Prof. Czapiński nie ma wątpliwości: sześciolatki powinny chodzić do szkoły
Zdaniem prof. Janusza Czapińskiego już dawno powinniśmy wprowadzić obowiązkową naukę szkolną dla sześciolatków. - Nikt nie mówi o tym, jaki jest owoc takiej reformy. A tym owocem jest wydłużenie czasu aktywności zawodowej - mówił w TOK FM.
Fot. TVP Info
- Niebezpieczne eksperymenty na naszych dzieciach, które są przeprowadzane bez znieczulenia - tak nazwała reformę Marzena Wróbel z Solidarnej Polski.
Autorzy wniosku o przeprowadzenie referendum ws. sześciolatków, wywodzący się z ruchu "Ratuj maluchy!", chcą by obywatele odpowiedzieli na pięć pytań: 1. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków? 2. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku przedszkolnego pięciolatków? 3. Czy jesteś za przywróceniem w liceach ogólnokształcących pełnego kursu historii oraz innych przedmiotów? 4. Czy jesteś za stopniowym powrotem do systemu: 8 lat szkoły podstawowej plus 4 lata szkoły średniej? 5. Czy jesteś za ustawowym powstrzymaniem procesu likwidacji publicznych szkół i przedszkoli?
Stowarzyszenie, które przekonuje, że szkoły w Polsce nie są przygotowane na obniżenie wieku szkolnego, eksponuje głównie pierwsze pytanie dotyczące sześciolatków.
Pomysł referendum poparła cała opozycja: PiS, Solidarna Polska, SLD i Twój Ruch. W mediach pojawiały się informacje, że także niektórzy posłowie koalicji PO-PSL rozważają poparcie wniosku o referendum. Głosowanie nad wnioskiem - za dwa tygodnie na następnym posiedzeniu Sejmu.
Przypomnijmy: Obowiązek szkolny dla dzieci sześcioletnich został wprowadzony ustawą w 2009 r. Początkowo wszystkie sześciolatki miały pójść do pierwszej klasy od 1 września 2012 r., natomiast w latach 2009-2011 o podjęciu nauki mogli decydować rodzice. Sejm, chcąc dać samorządom dodatkowy czas na przygotowanie szkół, przesunął ten termin o dwa lata, do 1 września 2014 r.
W sierpniu tego roku Sejm zdecydował, że w 2014 r. obowiązkiem szkolnym objęte zostaną tylko sześciolatki z pierwszej połowy 2008 r. Pozostałe dzieci z tego rocznika rozpoczną naukę w 2015 r. Reforma szybko zyskała rzeszę przeciwników. Uważają oni, że tak młode dzieci nie są gotowe na pójście do szkoły. Zwracają również uwagę, że same placówki nie są przygotowane do przyjęcia maluchów.
- Mamy taką propagandę: jest dobrze a będzie lepiej. Pani minister, pani nie czyta ze zrozumieniem, nie czyta pani raportów niezależnych, tylko raporty przygotowywane przez pani podwładnych. Proszę to zmienić - apeluje posłanka Wróbel.
- Dziecko, by się rozwijać, musi mieć poczucie bezpieczeństwa, komfortu, nie może być poddawane ciągłemu stresowy. A niestety w polskiej szkole, po zmianach programowych, które wprowadziło MEN, tego poczucia bezpieczeństwa nie ma - uważa Wróbel.
Fot. za TVP Info
Małgorzata Wróbel z Solidarnej Polski rozpoczyna swoje wystąpienie. Zaznacza, że referendum ws. 6-latków jest bardzo ważne, a rodzice teraz wyręczają MEN.
- Pani minister, reformy powinny być efektywne a nie efektowne. Ale też i sfinansowane odpowiednio z budżetu państwa - mówi Ostrowski.
Artur Ostrowski z SLD z. - Jeśli rzad chce przeprowadzić reformę z akceptacją społeczną, musi na tę reformę znaleźć pieniądze. Ale tych pieniędzy przez ostatnie lata nie było.
- Za moment będziemy mieli fobie szkolne wywołane przez nas samych, dorosłych - stwierdza Włodkowski.
- Szkoły to nie obozy karne. Dzieci chcą bardzo szybko zacząć do nich chodzić. A straszenie jest najczęściej emanacją obaw samych rodziców, wystraszonych przez stowarzyszenie "Ratuj Maluchy" - uważa poseł PSL.
- Czytając uzasadnienie do pytań referendalnych, można odnieść wrażenie, że autorzy pytań widzą problemy dzieci tylko z własnej perspektywy. Chcą przedłużać im dzieciństwo, myśląc o własnych potrzebach - mówi Włodkowski.
Fot. za TVP Info
Poseł PSL, podobnie jak minister Szumilas, zwraca uwagę na pytania w referendum. - Dotyczą nie tylko pięciolatków i sześciolatków, ale całego ustroju szkolnego. W związku z tym rodzą się wątpliwości, czy osoby, które pospisywały się pod referendum wiedziały, pod czym się podpisują i za czym głosowały. Czy miały świadomość, że zgodnie ze złożonym wnioskiem, jeśli referendum dojdzie do skutku, obywatele odpowiadali będą na pięć pytań, a nie na jedno - mówi.
- Musimy oddzielić polityczny populizm od rzeczywistych problemów Polaków - apeluje teraz Zbigniew Włodkowski z PSL.
- Twój Ruch cały czas twierdził, że jest za tym, aby objąć sześciolatki edukacją szkolną, ale w odpowiednich warunkach - zaznacza Bauć.
Fot. za TVP Info
Chcesz na bieżąco otrzymywać najważniejsze informacje? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!
Newsroom Gazeta.pl
- Obywatele mają prawo zapytać innych, czy podobnie do nich myślą. Między innymi od tego jest referendum - zaznacza Bauć.
Piotr Bauć z Twojego Ruchu: - Pierwsza sprawa, która mnie bulwersuje, to jest upolitycznianie pewnych istotnych działań obywatelskich naszego państwa. Państwo jest po to, aby obywatele mogli realizować w nim swoje idee i interesy. M.in. państwo jet po to, aby zapewnić obywatelom dostęp do edukacji. Ale mamy sytuację, w której tworzy się różnica zdań. Jedna grupa uważa, że dzieci nie powinny iść do szkoły, druga - że powinny. Spór toczy się o to, czy system, który ma zapewnić sprawną szkolę, przygotowanych nauczycieli, jest dobrze przygotowany.
- Ten rząd dowiódł, że niczego nie potrafi. Jakikolwiek projekt ustawy przygotuje, to okazuje się on bublem - stwierdza Kłosowski.
Zdaniem Kłosowskiego Szumilas, że nie zna realiów edukacyjnych w Polsce. Wystąpienie posłanki Augustyn zaś nazwał aroganckim w stosunku do miliona osób, które podpisały się pod wnioskiem o referendum.
Kolej na przemówienie Sławomira Kłosowskiego z PiS: - Nasz klub zdecydowanie popiera inicjatywę zorganizowania referendum dot. systemu edukacji - zaznacza poseł.
Augustyn zaznacza, że dzieci w wieku 5-6 lat są w tzw. "złotym wieku" i chłoną wiedzę. - Chcecie państwo te dzieci ratować przed rozwojem? Mogę zrozumieć, że rodzice mają obawy przed wysłaniem malucha do szkoły, jednak faktem jest, że dzieci przed szkołą ratować nie trzeba, trzeba dzieci wspierać, pomagać im - zaznacza posłanka.
Fot. za TVP Info
- Państwo wnioskodawcy nazwali swój ruch "Ratuj maluchy". Uczniowie gimnazjum to nie są maluchy, to są 14-15-latkowie. Jeżeli też ich chcecie państwo ratować, to ja pytam: przed czym? Czy chcecie państwo ratować dzieci przed szansą na rozwój, przed koleżankami i kolegami, przed środowiskiem, w którym chcą się nauczyć żyć, przed możliwością rozwijania talentów? - pyta Augustyn.
- Pierwsza rzecz, jaką chcę panu powiedzieć to fakt, że sama z wykształcenia jestem pedagogiem. 15 lat uczyłam w polskich szkołach, pracowałam, z dziećmi i imieniu polskich nauczycieli chcę zaprotestować przed tym, co pan tutaj opowiada. Bo polskich nauczycieli przedstawił pan jako niekompetentnych, niewrażliwych potworów, którzy niczego nie umieją i psują wszystko, co mogłoby być w szkole inaczej - mówi posłanka PO.
- Panie wnioskodawco - Augustyn zwraca się do Elbanowskiego. - Pana przemówienia wysłuchałam z prawdziwym przerażeniem. Udało się panu naprawdę wystraszyć tym, co pan naopowiadał.
Na mównicy jest teraz Urszula Augustyn z PO.
Szumilas: - Od 2009 roku pół miliona rodziców zdecydowało się wysłać swoje 6-letnie dziecko do szkoły. I prawie 90 proc. mówi, że szkoła dobrze opiekuje się ich dzieckiem, że są z tej opieki zadowoleni.
Fot. za TVP Info
- Dzisiaj najważniejsze jest to, abyśmy pozwolili szkołom i przedszkolom spokojnie przygotować się do ważnego momentu, jakim jest obniżenie wieku szkolnego, 1 września 2014 roku - kończy wystąpienie Szumilas.
- 75 proc. małych Europejczyków idzie do szkoły, albo rozpoczyna kolejny rok nauki w wieku 6 lat. Dlaczego nasze dzieci, polskie dzieci, nie mogą z tego przywileju i z tej dobrej praktyki skorzystać? Dajmy im szansę na rozwój. Nie powinniśmy ratować dzieci przed edukacją - zaznacza Szumilas.
- Wszystkie badania pokazują, że im dziecko młodsze, im wcześniej rozpocznie edukację, tym większe szanse na to, aby osiągnęło sukces w szkole i w dorosłym życiu - mówi minister.
- Polska jest pokazywana jako kraj sukcesu edukacji w Europie. Popatrzcie, co piszą o naszej edukacji w tygodnikach na całym świecie. Ściągnijcie te okulary polityczne i zauważcie, co rzeczywiście zdarzyło się w polskim systemie edukacji - zaznacza Szumilas.
Przypomnijmy: Autorzy wniosku o przeprowadzenie referendum, wywodzący się z ruchu "Ratuj maluchy!", chcą by obywatele odpowiedzieli na pięć pytań:
1. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków?
2. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku przedszkolnego pięciolatków?
3. Czy jesteś za przywróceniem w liceach ogólnokształcących pełnego kursu historii oraz innych przedmiotów?
4. Czy jesteś za stopniowym powrotem do systemu: 8 lat szkoły podstawowej plus 4 lata szkoły średniej?
5. Czy jesteś za ustawowym powstrzymaniem procesu likwidacji publicznych szkół i przedszkoli?
Minister przypomina, że w referendum znajdują się pytania dotyczące całego systemu edukacji, nie tylko sześciolatków.
Teraz głos zabiera minister Krystyna Szumilas: - Polakom należy się informacja, jakie są skutki zmian w systemie edukacji.
Szkolne świetlice w piwnicach, na strychach, w czymś "w rodzaju spiżarni" - to kolejne nieprawidłowości wymieniane przez Elbanowskiego.
Elbanowski przedstawia nieprawidłowości w szkołach, o jakich dowiedziało się Stowarzyszenie. Niektóre są nieprawdopodobne:
- Z powodu likwidacji wielu małych szkół, dzieci są wożone razem z uczniami starszymi, a w skrajnych przypadkach również z osobami przypadkowymi. Taki skrajny przykład w Kodniu na Podlasiu: władze samorządowe zadecydowały, że - z powodu oszczędności - uczniowie będą dojeżdżać do szkoły razem z więźniami - mówi Elbanowski. Jak dodaje, zarówno dyrekcja szkoły, jak i władze samorządowe nie widzą w tym żadnego problemu. - Chociaż rodzice piszą do nas, że uczniowie muszą stać, podczas gdy dorośli więźniowie zajmują miejsca siedzące - mówi. I dodaje: - Jest to przykład skrajny, ale wiele mówi o tym, jaki jest stan polskiego systemu edukacji.
Posłowie nie dowierzają w historię przedstawioną przez Elbanowskiego. Ktoś dopytuje, gdzie mają miejsce takie sytuacje. - W Kodniu na Podlasiu - powtarza z mównicy przedstawiciel Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców:
Elbanowski: - Ja pamiętam w roku 2009 minister Katarzynę Hall, mówiącą z tej mównicy, że powinno się przechodzić na catering w szkołach. Żeby dzieci jadły posiłki ze styropianu. Są to często posiłki złej jakości, w bardzo wysokiej cenie.
- Wyjście na plac zabaw z trzydzieściorgiem czy pięćdziesięciorgiem dzieci, sześcioletnich szczególnie, dla jednego nauczyciela jest niemożliwe. Wychodząc na plac zabaw w klasie sześciolatków nauczyciel musi zawiązać np. 60 butów. Proszę przejść się do szkoły i spróbować to zrobić - stwierdza Elbanowski.
Fot. TVP Info
- Place zabaw rzeczywiście powstały, tak jak zapowiadało MEN. Ale prawda jest taka, że na tych placach dzieci się nie bawią, bo nie ma komu z tymi dziećmi wychodzić - wymienia Elbanowski. Z ław przerywa mu jednak jeden z obecnych posłów.
- Przed reformą dzieci musiały odbyć obowiązkową diagnozę poradni psychologiczno-pedagogicznej, czy wykazują gotowość szkolną. Gotowość szkolna to jest cały zespół cech, także gotowość emocjonalna do tego, żeby siedzieć przez 45 min i słuchać, nie zabierać głosu bez podnoszenia ręki... Myślę, że gotowość szkolna to coś, czego niektórzy nie mogą osiągnąć przez całe życia - stwierdza Elbanowski odnosząc się do zachowania przerywającego mu posła, czym wyraźnie rozbawia obecnych na sali polityków.
Tomasz Elbanowski: - Ta reforma od początku jest robiona zupełnie bez głowy.
Na sali znowu brawa.
- Nie jest prawdą, że w większości krajów europejskich posyła obowiązkowo do szkół sześciolatki. To jedna z wielu manipulacji, które słyszymy. To jest nieprawdą, tak jak nieprawdą jest wiele innych komunikatów ze strony MEN. Przykro o tym mówić. Ta reforma od samego początku jest zbudowana na kłamstwie - stwierdza Elbanowski.
Cześć obecnych na sali posłów bije brawo.
- Patrząc po pustych krzesłach w Sejmie widzimy, dla kogo ważny jest los sześciolatków - stwierdza Elbanowski.
Zdaniem Elbanowskiego nieobecność tak wielu posłów to wwina marszałek Ewy Kopacz. - Chciałbym ją zapytać, dlaczego ta debata została pozbawiona możliwości głosowania? Posłowie zostali dzisiaj pozbawieni prawa wyboru, tak jak my, rodzice, zostaliśmy pozbawieni prawa decydowania o posyłaniu sześciolatków do szkoły - mówi.
Tomasz Elbanowski, przedstawiciel Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców z sejmowej mównicy: - Cieszę się, że są tutaj państwo z nami, ale bardzo niedobrze, że jest nas tak niewielu. Wiele krzeseł jest pustych, pan premier nie przyszedł i jest dzisiaj nieobecny nieusprawiedliwiony. Gdzie są posłowie, których tutaj brakuje?
- Jedyną formą przygotowania szkół na sześciolatki jest kontrola, sprawdzanie czy w tych szkołach rzeczywiście dzieje się coś niedobrego. W tych szkołach są kuratorzy oświaty, którzy kontrolują, czy czegoś brakuje, czy są uchybienia - zaznaczyła Szumilas.
Chcesz na bieżąco otrzymywać najważniejsze informacje? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!
Newsroom Gazeta.pl
Referendum ws. sześciolatków to temat, który budzi emocje. Janina Paradowska tak komentowała sprawę dzisiaj w "Poranku Radia TOK FM": - Jeśli ktoś sobie z państwa wyobraża, że tu chodzi o jakieś sześciolatki, to się myli. Zwłaszcza że referendum obejmuje pięć pytań, w tym takie, czy likwidować szkoły czy nie, ile godzin uczyć historii - tak jakby to obywatele w referendum mogli decydować o programie szkolnym. To, oczywiście, jedno wielkie nieporozumienie i polityczna awantura.
- Nie chodzi o sześciolatki, a o zrobienie kompletnego bałaganu w systemie edukacji. A ciągłe robienie bałaganu szkolnictwu nie służy - jak każdy system szkolnictwo potrzebuje trochę stabilizacji, a nie ciągłych reform - mówiła w przeglądzie prasy w "Poranku Radia TOK FM" Janina Paradowska.
Przypomnijmy: Obowiązek szkolny dla dzieci sześcioletnich wprowadziła do polskiego systemu edukacji ustawa z 2009 r. Początkowo wszystkie sześciolatki miały pójść do pierwszej klasy od 1 września 2012 r.; w latach 2009-2011 o podjęciu nauki mogli decydować rodzice. Rząd, chcąc dać samorządom dodatkowy czas na przygotowanie szkół, przesunął ten termin o dwa lata - do 1 września 2014 r. Coraz częściej pojawiają się glosy, by zrezygnować z planowanej reformy. 12 czerwca przeciwnicy posyłania sześciolatków do szkoły złożyli w sejmie 947 tys. podpisów za przeprowadzeniem referendum w tej sprawie.Poparcie dla inicjatywy referendum zapowiedziała cała opozycja.
Witamy w naszej relacji na żywo z debaty w Sejmie nad wnioskiem o referendum ws. sześciolatków. Debata ma rozpocząć się o godz. 9.