Z gastronomią jestem związana od dziecka, kontynuuję rodzinny interes w jednej z nadmorskich miejscowości. Nie jeżdżę mercedesem i nie posiadam willi z basenem, ale za to podaję ludziom świeże łososie i schabowe, kłócę się z dostawcami, kiedy przywiozą mi trefny towar, nie oszczędzam na środkach chemicznych i ręcznikach papierowych, szkolę ludzi i zatrudniam ich legalnie. Wielu osobom wydaje się, że nad morzem można sprzedać wszystko i za każdą cenę. Czasy ?pseudogastronomii? minęły, a osoby szukające łatwego zarobku w nadmorskich miejscowościach, nie utrzymują się w wynajętych obiektach dłużej niż rok. Renomę i opinię lokalu buduje się latami, dbając o klienta i dostosowując się do jego potrzeb. Szesnaście lat działa nasza restauracyjka i mimo mniejszej ilości turystów w tym roku , nie odczuwamy znacznego spadku obrotów, ludzie stoją i czekają na stoliki. Życzę osobą trudniącym się tym fachem by znaleźli pomysł na rentowny biznes i nie psuli opinii innym.