Na tym kończymy naszą relację. Dziękujemy za to, że byliście z nami. Tymczasem za chwilę rozpocznie się żałoba narodowa, która potrwa do wtorku.
Na tym kończymy naszą relację. Dziękujemy za to, że byliście z nami. Tymczasem za chwilę rozpocznie się żałoba narodowa, która potrwa do wtorku.
Działania służba ratowniczych przeszukujących miejsce katastrofy kolejowej pod Szczekocinami nie zostaną przerwane na noc, będą jednak prowadzone "z mniejszą intensywnością" - podała straż pożarna. Na miejscu tragedii znajdują się dwa zastępy straży ze Szczekocin i grupa operacyjna z komendy wojewódzkiej (PAP).
Jeden z naszych strażaków, dowódca bardzo doświadczony, mówił mi, że w życiu nie widział takiej... masakry. Przerażające wrażenie robiły zniszczone wagony - opowiada Bogusław Kogut, komendant krakowskiej Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej, która uczestniczyła w akcji ratowniczej.
Widok na miejsce tragedii z lotu ptaka:
Agencja Gazeta
Zamieszanie było ogromne, widok makabryczny, ale szybko przyjechali strażacy i rozpoczęli sprawnie prowadzoną akcję ratunkową. Co roku na mistrzostwa Polski jeździłem z żoną, która też gra w tenisa stołowego, ale tym razem Sylwii nie było. Może i lepiej, bo wtedy usiedlibyśmy gdzieś bliżej... -
dodał Wandachowicz.
Katastrofę kolejową przeżył m.in. polski pingpongista, Jacek Wandachowicz (PAP).
Wracaliśmy z kolegą z Wieliczki z mistrzostw kraju. Szczęście w nieszczęściu, że usiedliśmy w przedostatnim wagonie pociągu jadącego z Krakowa do Warszawy. W przedziale były cztery osoby. W pewnym momencie poczuliśmy potężne uderzenie i ogromny huk, a za chwilę dwa lżejsze. To pierwsze to musiało być zderzenie lokomotyw. I za chwilę oczekiwanie, kiedy się zatrzymamy.
Wyrazy współczucia przekazał Polakom również prezydent Czech Vaclav Klaus:
Z ogromnym poruszeniem przyjąłem wiadomość o tragicznej katastrofie kolejowej, do której doszło wczoraj między Krakowem a Warszawą. Proszę pozwolić, abym w tej ciężkiej chwili w imieniu własnym i obywateli Republiki Czeskiej wyraził za Pańskim pośrednictwem głębokie współczucie rodzinom ofiar.
Na trasie Warszawa-Kraków przejechało dziś 36 pociągów. Jechały objazdem przez Jaworzno Szczakową i Zawiercie. Podróż trwała przeciętnie o dwie godziny dłużej niż zwykle.
Częstochowska "GW" opisuje, w jaki sposób przebiegała identyfikacja ofiar wczorajszej katastrofy:
W identyfikacji uczestniczyły na zmianę trzyosobowe zespoły prokuratorskie z Myszkowa i Zawiercia. Do godzin popołudniowych z 14 zwłok zidentyfikowano bez wątpliwości sześć ciał, w tym obywatelki USA - na podstawie dokumentów tożsamości i okazań krewnym. Zidentyfikowane zwłoki przewożono do zakładu medycyny sądowej w Katowicach. Sekcje mają wskazać prokuraturze rodzaj śmiertelnych obrażeń.
Podstawowa zasada na kolei jest taka, że między dwiema stacjami na tym samym torze może się znajdować tylko jeden pociąg. W związku z tym dwie stacje muszą się między sobą porozumieć, która z nich wyprawia dany pociąg i zanim nie dojedzie on do stacji sąsiedniej, żaden inny pociąg nie może na ten tor wyjechać. W przypadku ostatniej katastrofy mogły zawieść różne poziomy bezpieczeństwa. Zarówno ludzie, jak i technika. To, że pociągi jechały z pełnymi, dopuszczalnymi prędkościami, wskazuje że nikt nie miał świadomości zbliżającego się zagrożenia -
mówi PAP Kierownik Pracowni Polityki Transportowej Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora, Jakub Majewski.
Kolejna nasza infografika, tym razem porównująca lokomotywy pociągów, które wczoraj się ze sobą zderzyły:
Kondolencje rodzinom ofiar złożyli także premier Wielkiej Brytanii, David Cameron, i szef francuskiej dyplomacji, Alain Juppe.
Jestem zaszokowany i ze smutkiem myślę o tragicznej katastrofie kolejowej, która wydarzyła się w Szczekocinach. Z uwagą obserwuję rozwój sytuacji. W tym trudnym czasie pragnę Tobie i rodzinom oraz przyjaciołom ofiar tej tragedii przekazać wyrazy najgłębszego współczucia. Myślami jestem z tymi, którzy w tej katastrofie odnieśli obrażenia oraz z ich bliskimi -
napisał w specjalnym oświadczeniu Cameron.
Prezes Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych Rafał Milczarski ocenił w rozmowie w PAP, że wkrótce może dojść do marginalizacji kolei.
Badanie przyczyn katastrofy przez Państwową Komisję Badania Wypadków Kolejowych może potrafić kilka tygodni, lub nawet miesięcy. Poczekajmy na te analizy. Jako człowiek kolei obawiam się postępującej marginalizacji tego środka transportu. W ciągu dwóch lat mieliśmy do czynienia z kilkoma wypadkami kolejowymi. Zaufanie do kolei sukcesywnie się zmniejsza.
W efekcie katastrofy pociągi relacji Warszawa-Kraków są opóźnione o ok. 2,5 godziny - powiedział PAP Mirosław Siemieniec z PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. Pociągi na trasie Warszawa-Kraków i Kraków-Warszawa kursują objazdem przez Zawiercie. Opóźnień należy spodziewać się także w poniedziałek i wtorek.
A tak wyglądała skala zniszczeń pociągów:
Zobacz, jak prowadzona była akcja ratunkowa.
Minister Nowak na konferencji zapewniał, że sprzęt kolejowy nie miał wpływu na katastrofę:
Fot. TVP Info
A wracając do konferencji ministrów:
- Trzy osoby ranne w katastrofie kolejowej w okolicach miejscowości Szczekociny są nadal w stanie ciężkim - poinformował dziś wieczorem szef MSW Jacek Cichocki. Minister spraw wewnętrznych wraz z ministrami transportu i zdrowia złożył też kondolencje bliskim 16 ofiar katastrofy.
PILNE
Tymczasem prezydent Bronisław Komorowski ogłosił żałobę narodową. Ma ona trwać dwa dni - w poniedziałek i wtorek.
PILNE
Trwa konferencja ministrów transportu, zdrowia i spraw wewnętrznych ws. katastrofy pociągów na Śląsku.
Wojewoda ponadto poinformował dziennikarzy, że Centrum Zarządzania Kryzysowego otrzymało pierwszy sygnał o katastrofie po godz. 21.08 - 10 minut po katastrofie. Kilka minut wcześniej powiadomiono pogotowie. Pytany o żałobę narodową powiedział, że prezydent Komorowski osobiście poinformuje, kiedy zostanie ogłoszona żałoba i jak długo będzie trwała.
Okazuje się, że trwają poszukiwania trójki maszynistów, dwóch z Intercity i jednego z Interregio. Najprawdopodobniej są wśród niezidentyfikowanych ofiar lub wyskoczyli z pociągu, choć pojawiła się też hipoteza, że jeden z maszynistów wysiadł z pociągu wcześniej - donosi katowicka ''GW''.
Do godz. 17 w szpitalach przebywało 51 osób, są w różnym stanie.
Ważne jest to, że wszystkie operacje się udały, nikt nie zmarł. Obecnie wśród poszkodowanych nie występuje bezpośrednie zagrożenie życia -
powiedział wojewoda śląski
Zidentyfikowano 7 z 16 zmarłych osób, identyfikacja trzech właśnie trwa. Zwłoki trafią na sekcję do szpitala w Katowicach-Ochojcu, do centrum medycyny sądowej.
Jak dowiedzieliśmy się, na miejscu wciąż brakuje jednej osoby, to maszynista. - Będziemy prowadzić poszukiwania krok po kroku, do skutku. Sprawdzamy teren wzdłuż torowiska, możliwe że jego ciało zostało z pociągu wyrzucone. Prognozujemy, że akcja będzie trwała całą noc, może nawet do popołudnia - mówi wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk. Jak dodaje z najświeższych informacji wynika, że kolejny z maszynistów został zidentyfikowany, nie żyje - donosi katowicka "Gazeta Wyborcza"
PILNE
Ruch pociągów w miejscu katastrofy zostanie przywrócony prawdopodobnie około wtorku lub środy - zapowiedział Adam Młodawski, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Kielcach.
PKP Intercity i Przewozy Regionalne zapowiadają odszkodowania dla ofiar.
Procedura została już uruchomiona. Jesteśmy ubezpieczeni na wypadek takich sytuacji. Każdy przypadek będzie rozpatrywany indywidualnie
- zapowiedział Michał Wrzorek z centrali Spółki PKP Intercity S.A.
Zdjęcie demonstracji z Krakowa, na której Jan Pospieszalski ogłosił, że wczorajsza tragedia jest winą rządu:
Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta
Dr Agnieszka Bratkiewicz wyjaśniła w rozmowie z PAP, że poszkodowani w katastrofie będą mogli odczuwać jej skutki przez następne sześć miesięcy:
Chodzi o powracające obrazy związane z katastrofą, mogą się one pojawiać na jawie, we śnie, jako natrętne myśli. Może nastąpić także unikanie elementów związanych z katastrofą np. pociągów, tramwajów, czy innych środków transportu. Czasem skojarzenia są bardzo odległe mogą np. dotyczyć munduru konduktora, czy kawy, która kojarzy się z pociągowym barem. Osoby, które przeżyły katastrofę mogą być negatywnie pobudzone, nerwowe.
Wcześniej kondolencje Polakom przekazał niemiecki minister spraw zagranicznych, Guido Westerwelle (PAP):
Z przerażeniem dowiedziałem się o strasznej katastrofie kolejowej w Polsce, w której zginęło wielu ludzi i wielu zostało rannych. Przekazuje naszym polskim przyjaciołom wyrazy naszego głębokiego współczucia. Jesteśmy w żałobie razem z rodzinami ofiar, a rannym życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel przekazała - za pośrednictwem ambasadora RP w Berlinie - kondolencje dla premiera Donalda Tuska w związku z katastrofą kolejową w okolicach Szczekocin - poinformowała Kancelaria Premiera.
Jeżeli dwa pociągi pędzą naprzeciwko siebie na jednym torze, dyżurny ruchu niewiele może już zrobić. Ma specjalny przycisk i radiostację, ale na reakcję zostają ułamki sekund - mówi Grzegorz Herzyk, dyżurny ruchu ze 20-letnim stażem
O godz. 16 w Katowicach rozpoczęło się posiedzenie sztabu kryzysowego - centrum zarządzania kryzysowego spotkało się z policją i strażą. Posiedzenie ma potrwać godzinę, po nim odbędzie się konferencja prasowa wojewody śląskiego.
PILNE
Na miejscu katastrofy kolejowej udało się odnaleźć rejestratory lokomotyw. To urządzenia, które działaniem przypominają nieco lotnicze czarny skrzynki. Prokurator Tomasz Ozimek mówi, że ze wstępnych oględzin wynika, że uda się odczytać ich zapisy.
Zapisy rejestratorów prawdopodobnie będą cennym dowodem w sprawie, gdyż pokażą one z jaką prędkością jechała lokomotywa i kiedy hamowała.
PZU uruchomił specjalny numer telefonu, pod którym poszkodowani i ich bliscy mogą uzyskać wszelkie informacje dotyczące odszkodowań przysługujących w związku z katastrofą kolejową pod Szczekocinami.
Jak podało na stronie internetowej biuro prasowe PZU pod numerem (22) 322 18 08 konsultanci udzielają informacji na temat sposobu zgłaszania szkód, roszczeń przysługujących w związku z doznaniem szkód, terminów likwidacji oraz dokumentów niezbędnych na etapie zgłoszenia szkody lub roszczenia.
Specjalna infolinia Grupy PZU dostępna jest 24 godziny na dobę
Fot. PETER ANDREWS REUTERS
- Ze wstępnych informacji, które otrzymaliśmy od służb ratowniczych wynikało, że z maszynistów jeden został ranny i został odwieziony do szpitala, a drugi nie odniósł większych obrażeń. Jednakże w wyniku weryfikacji, która polegała na uzyskaniu danych osobowych maszynistów i weryfikacji ich w terenie przez jednostki policji, na chwilę obecną takiej informacji potwierdzić nie mogę - powiedział prokurator okręgowy Tomasz Ozimek.
Początkowo prokurator informował dziennikarzy, że katastrofę kolejową pod Szczekocinami przeżyli dwaj maszyniści, z których jeden jest w szpitalu.
Jeżeli dwa pociągi pędzą naprzeciwko siebie na jednym torze, dyżurny ruchu niewiele może już zrobić. Ma specjalny przycisk i radiostację, ale na reakcję zostają ułamki sekund
- mówi Grzegorz Herzyk, dyżurny ruchu z 20-letnim stażem.
Jan Pospieszalski na krakowskiej manifestacji w obronie Telewizji Trwam już wie, kto jest winny wczorajszej katastrofy - rządzący.
- Eurokomuna, która ma dziś w Polsce władzę, rządzi lękiem! Boimy się latać samolotami, a dziś boimy się również jeździć pociągami. To obecni rządzący nie potrafili zadbać o życie osób, które na trasie Warszawa-Kraków uczestniczyły w katastrofie. Pamiętamy o nich i ich rodzinach i łączymy się z nimi w bólu - mówił Pospieszalski.
PILNE
- Nie zidentyfikowanych jest pięć ofiar
- poinformował prokurator Romuald Basiński. To stan na godz. 15.
Prokuratura zakłada dwie główne wersje śledcze - błąd ludzki lub awarię techniczną. - Na tym etapie obie są równoprawne, nie podejmę się odpowiedzi na pytanie, która jest tą prawdziwą, obie są weryfikowane.
- powiedział prokurator Roman Basiński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Fot. PETER ANDREWS REUTERS
Mieszkańcy na miejscu katastrofy. W nocy wielu z nich pomagało w akcji ratunkowej.
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz złożył kondolencje rodzinom ofiar katastrofy kolejowej. Borusewicz zaznaczył, że to jeden z najbardziej tragicznych wypadków na kolei. Marszałek złożył wyrazy współczucia w imieniu własnym i senatorów. Bogdan Borusewicz zaznaczył, że ma nadzieje, że śledztwo wyjaśni przyczyny tego wypadku.
Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz przesłał prezydentowi Polski Bronisławowi Komorowskiemu wyrazy współczucia w związku z katastrofą kolejową pod Szczekocinami oraz polecił MSZ w Kijowie objęcie opieką obywateli swego kraju, którzy zostali w niej ranni. -Ta tragedia jest wspólnym cierpieniem narodu polskiego oraz ukraińskiego i jesteśmy gotowi do wspólnego pokonania jej następstw - napisał Janukowycz. MSZ Ukrainy podało w niedzielę po południu, że w katastrofie rany odniosło pięciu obywateli ukraińskich. Wszyscy oni zostali hospitalizowani.
Jak rodziny poszkodowanych mogą uzyskać pomoc? Przewodniczący fundacji "Wokanda" w rozmowie z TOK FM.
Informacje o tym, że obaj maszyniści przeżyli potwierdza prokurator Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Jeden znajduje się obecnie w szpitalu, drugi nie odniósł poważniejszych obrażeń. Prokurator zaznaczył, że z maszynistami będą prowadzone czynności procesowe i że zostali przebadani na obecność alkoholu we krwi.
Prokurator nie sprecyzował, czy chodzi o maszynistów z obu pociągów. Załoga lokomotywy to cztery osoby.
Przebywający w sosnowieckim szpitalu pacjenci poszkodowani w katastrofie kolejowej pod Szczekocinami są w dość dobrym stanie psychicznym - poinformowali pracujący tam psychologowie.
- Rozmawiałyśmy z pacjentami - są w dość dobrym stanie, o ile w ogóle można mówić o dobrym stanie po takim przeżyciu. Są o tyle w dobrej sytuacji, bo są pod opieką, mają już poczucie względnego bezpieczeństwa, wiedzą o swoim stanie zdrowia. Większość miała już kontakt z rodzinami, część czeka na rodziny - relacjonowała Ewa Kalabińska z zespołu psychologów szpitala.
fot. Bartłomiej Barczyk / Agencja Gazeta
Rozczepianie pociągów
- Z przerażeniem dowiedziałem się o strasznej katastrofie kolejowej w Polsce, w której zginęło wielu ludzi i wielu zostało rannych. Przekazuje naszym polskim przyjaciołom wyrazy naszego głębokiego współczucia. Jesteśmy w żałobie razem z rodzinami ofiar, a rannym życzymy szybkiego powrotu do zdrowia - oświadczył w komunikacie Guido Westerwelle, szef niemieckiego MSZ.
Zaczynają pojawiać się kondolencje po katastrofie. Listy kondolencyjne złożyły Słowacja, Ukraina i Niemcy.
Co się mogło stać? Ciekawa i rzeczowa opinia blogera kolejowego
Fot. PETER ANDREWS/ REUTERS
Rozdzielanie sczepionych wagonów
Jak informuje Marta Malik, rzeczniczka śląskiego urzędu wojewódzkiego wśród poszkodowanych, którzy zostali przewiezieni do szpitali przeważają mieszkańcy województw małopolskiego, mazowieckiego i podkarpackiego. Wśród rannych są tez obcokrajowcy - kilka osób z Ukrainy i jedna z Mołdawii. Rani zostali mieszkańcy: Krakowa, Warszawy, Tarnowa, Dudnic, Skawiny, Woli Żędzińskiej, Rzeszowa, Lubaczowa, Biłogaraja, Góry Kalwarii, Bydgoszczy, Legionowa, Koszalina, Młoszowej i Kartuz.
fot. Bartłomiej Barczyk / Agencja Gazeta
Gapie na miejscu wypadku. Więcej nowych zdjęć z dzisiejszego dnia w naszej galerii.
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz, w imieniu własnym i wszystkich posłów, złożyła w niedzielę "wyrazy najgłębszego współczucia rodzinom ofiar i poszkodowanych" w katastrofie kolejowej koło Zawiercia.
Prezydent Komorowski na miejscu katastrofy.
Jak informuje Marta Malik, rzeczniczka śląskiego urzędu wojewódzkiego wśród poszkodowanych, którzy zostali przewiezieni do szpitali przeważają mieszkańcy województw małopolskiego, mazowieckiego i podkarpackiego. Wśród rannych są tez obcokrajowcy - kilka osób z Ukrainy i jedna z Mołdawii. Rani zostali mieszkańcy: Krakowa, Warszawy, Tarnowa, Dudnic, Skawiny, Woli Żędzińskiej, Rzeszowa, Lubaczowa, Biłogaraja, Góry Kalwarii, Bydgoszczy, Legionowa, Koszalina, Młoszowej i Kartuz.
Wśród 6 zidentyfikowanych ciał jedno to obywatelka Stanów Zjednoczonych. Wszystkie zostaną przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Katowicach, gdzie odbędą się sekcje zwłok - informują reporterzy z Katowic.
Siedmioro częstochowskich prokuratorów pracuje na miejscu non stop, od godz. 23 wczoraj. Decyzję prokurator okręgowy wydał w kilka minut pod otrzymaniu wiadomości o tym co się stało - informuje czestochowa.gazeta.pl
Torebki, walizki, plecaki torby, laptopy podróżnych zostały zabezpieczone w budynku komisariatu policji w Szczekocinach. - Wszystkie przedmioty pozostają obecnie w dyspozycji prokuratora. Trudno na razie powiedzieć kiedy zostaną wydane poszkodowanym lub ich rodzinom -
mówi Andrzej Świeboda, rzecznik policji w Zawierciu.
Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta
Wczorajsza katastrofa to drugi wypadek na tym szlaku. Pierwsze zdarzenie miało miejsce w 1994, kilka kilometrów na północ. Wtedy także zderzyły się dwa pasażerskie pociągi. Jedna osoba zginęła, a osiem zostało rannych.
Radosław Lendor, rzecznik zawierciańskiej straży pożarnej mówi, że 15 i 16 ciało zostały odnalezione w miejscu wcześniej niedostępnym, znaleziono je dopiero gdy spalinowóz odciągnął zniszczony wagon. - W tej chwili nie mamy pewności czy nie ma tam kolejnych ciał - mówi Lendor.
PILNE
Z wraku strażacy wydobyli właśnie kolejne ciało. W ten sposób liczba ofiar wzrosła do 16.
Ciała ofiar przewieziono do Zawiercia. Sześć spośród nich nie zostało jeszcze rozpoznanych. Oględziny rodziny dokonują w asyście psychologów - informuje Tomasz Haładyj, nasz reporter, który jest na miejscu. Informacji dla rodzin udziela Komenda Miejska Policji w Zawierciu: tel. 32 673 82 00, 32 673 82 55.
"To nie miało prawa się zdarzyć" - mówią jednogłośnie pracownicy i pasjonaci kolei skupieni na portalu infokolej.pl
PILNE
Właśnie z wraku wydobyto ciało 15 ofiary katastrofy. Strażacy przenoszą ciało na noszach do jednego z rozstawionych na miejscu namiotów - informuje nasz katowicki reporter.
- Czas trwania żałoby będzie znany, gdy poznamy ostateczny bilans katastrofy -
powiedział prezydent Bronisław Komorowski.
Jak poinformował Krzysztof Gaca z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji wśród rannych pozostających w szpitalach na terenie województwa są cudzoziemcy - we Włoszczowie przebywa obywatel Czech, a w Jędrzejowie - Ukrainy.
Zmodyfikowany czołg-dźwig PKP, który służy do rozdzielania wraków pociągów
fot. Przemysław Jedlecki
Katowickie stowarzyszenie Wokanda oferuje rodzinom ofiar katastrofy kolejowej oraz poszkodowanym pomoc psychologiczną, prawną i ekonomiczną. Uruchomiło specjalną infolinię, na którą można zgłaszać swoje potrzeby. Stowarzyszenie podobnej pomocy udzielało po zawaleniu hali MTK w Katowicach.
- Wszystkie osoby ranne w katastrofie kolejowej w Szczekocinach pod Zawierciem zostały zidentyfikowane - poinformowało Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach.
- Znamy wszystkich rannych z imienia i nazwiska - poinformował dyżurny w Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego. Informacji Centrum udziela pod numerami infolinii.
- W mojej ocenie akcja ratownicza przebiegała i przebiega bardzo sprawnie. Chcę złożyć podziękowania dla wszystkich służb, które brały w niej udział. Moje serdeczne podziękowania kieruję także do mieszkańców okolicznych miejscowości, którzy pokazali, że w chwili trudnej znajdujemy w sobie chęć i umiejętność działania na rzecz pomocy innym. To była piękna, spontaniczna akcja
- mówił prezydent Komorowski.
PILNE
- Akcja ratownicza jeszcze trwa. W momencie jej zakończenia planuję ogłoszenie żałoby narodowej - powiedział na miejscu tragicznego wypadku prezydent Bronisław Komorowski. Żałoba ma obowiązywać na terenie całego kraju.
Jedna z trzech rannych osób, które trafiły do szpitala w Dąbrowie Górniczej opuściła już szpital. - Był to żołnierz z Krakowa, był w dobrym stanie, przyjechali po niego przedstawiciele jednostki. Kolejny pacjent jest w dobrym stanie, a trzeci poszkodowany w nocy przeszedł operacje. Ma urazy wielonarządowe, jego stan jest poważny, ale stabilny - informuje doktor Piotr Kuc, ordynator oddziału urazowego - informacje o rannych w tekście katowice.gazeta.pl.
fot. Grzegorz Kozieł
- W wypadku został poszkodowany obywatel Ukrainy. Mężczyzna został przewieziony do Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich. Jest już u niego konsul generalny Ukrainy. Stan pacjenta jest w miarę dobry, jest potłuczony i ma złamaną kostkę przyśrodkową podudzia. Będziemy go operować, ale najpierw czekamy na wiadomości czy do naszego szpitala nie zostaną przewiezione osoby z urazami kręgosłupa. Te operacje mają absolutne pierwszeństwo.
- mówi dr Grzegorz Gierlach ze Szpitala w Piekarach Śląskich.
Do piekarskiego szpitala trafiło jeszcze dwóch poszkodowanych. To pracownicy kolei. - Są równie w miarę w dobrej kondycji. Mają powierzchowne urazy i potłuczenia - dodaje Gierlach.
Wczorajsza tragedia w Chałupkach, w której zginęło 15 osób, a 56 zostało rannych, to jedna z najtragiczniejszych pod względem liczby ofiar katastrof kolejowych w Polsce. To także jeden z nielicznych przypadków zderzenia czołowego pociągów osobowych - jak wyglądały historyczne katastrofy? - przeczytaj.
- Dotarcie do 15. ofiary może potrwać nawet kilka godzin - powiedział rzecznik PSP Paweł Frątczak. Dodał, że strażacy będą przeszukiwać uszkodzone wagony i sprawdzać, czy na pewno nikogo tam nie ma. Dodał, że w tym momencie trwa też zabezpieczanie śladów i dowodów przez ekspertów z komisji badania wypadków kolejowych oraz przez prokuratorów i policję.
Strażacy na miejscu katastrofy.
fot. Grzegorz Kozieł
Prezydent Bronisław Komorowski przyjechał właśnie na miejsce katastrofy.
Na miejscu katastrofy kolejowej pod Szczekocinami k. Zawiercia jest już pociąg techniczny z kolejowej służby ratowniczej - poinformowała komenda straży pożarnej w Zawierciu. Rozpoczęła się akcja rozszczepiania wraków wagonów.
Pociąg ratowniczy umożliwi rozszczepienie wraków wagonów, tak aby można było dokładnie zbadać teren katastrofy oraz wydobyć ciało 15. ofiary. - Elektrowóz zmiażdżył wagon, są ze sobą zespolone, z tego powodu dostęp do nich jest niemożliwy - powiedział Radosław Lendor z zawierciańskiej straży pożarnej.
Bagaże podróżnych z pociągów TLK i InterRegio zostały zabezpieczone na miejscu wypadku przez policję (komisariat policji w Szczekocinach) i prokuraturę - poinformowało PKP Intercity.
Rzecznik Przewozów Regionalnych o zmianach w ruchu pociągów.
Ciała 14 ofiar przewieziono do prosektorium przy jednym z zakładów pogrzebowych w Zawierciu. O godz. 10 rozpoczęła się identyfikacja zwłok, część rodzin ofiar jest już na miejscu. Do pozostałych właśnie docierają policjanci. Na miejscu są psychologowie.
Minister Arłukowicz u poszkodowanych w Katastrofie
fot. Grzegorz Kozieł
Nowe informacje o rozmieszczeniu poszkodowanych w wypadku - Ranni w katastrofie kolejowej znajdują się m.in. w szpitalach w Sosnowcu (9 osób), Zawierciu (9), Włoszczowie (7), Myszkowie (5), Jędrzejowie (4), Piekarach Śląskich (3), Miechowie (3), Dąbrowie Górniczej (3), w dwóch szpitalach w Częstochowie (łącznie 7); ponadto pojedyncze osoby poszkodowane przebywają także w Katowicach, Krakowie, Kielcach, Czerwonej Górze k. Kielc i Busku Zdroju.
- Szukali ludzi. Wszedłem do jednego z wagonów, zobaczyłem człowieka, który wisiał, strażak powiedział mi, żeby mu tamować krew, więc tamowałem, a oni próbowali mu uwolnić zakleszczoną nogę, potem go zabrali. Potem usłyszałem wołającą dziewczynę. Była gdzieś wyżej, wszedłem tam przez okno, widziałem, że ma przyciśnięte nogi, na pewno jedną złamaną w kolanie. Bałem się ją ruszyć, strażak kazał mi z nią cały czas rozmawiać, w tym czasie oni wycieli okno i ją wynieśli - opowiada Tomasz Wikliński, który jako jeden z pierwszych był na miejscu katastrofy.
fot. Grzegorz Kozieł
Prezydent Bronisław Komorowski odwiedzi miejsce katastrofy o godz. 11.30.
PKP Intercity i Przewozy Regionalne poinformowały o objazdach i utrudnieniach w związku z katastrofą. Normalny ruch na trasie może być przywrócony najwcześniej pojutrze.
fot. Grzegorz Kozieł
Prezydent Bronisław Komorowski jest w szpitalu w Sosnowcu
- Apeluję do pacjentów, aby ci pacjenci, którzy nie trafili do szpitala w pierwszym rzucie, w razie jakichkolwiek dolegliwości zgłaszali się do szpitali. Te dolegliwości mogą pojawić się po kilku godzinach. O ten apel prosili mnie lekarze we wszystkich szpitalach, które odwiedziłem
powiedział Bartosz Arłukowicz w rozmowie z Moniką Olejnik w Radiu ZET.
fot. Przemysław Jedlecki
Czołg jeszcze nie wjeżdża na nasyp, gdzie zostanie zablokowany podkładami i rozczepi pociągi. Przyciągnął za to na miejsce katastrofy mnóstwo gapiów, niektórzy mają ze sobą lornetki
Dyżurni ruchu, którzy w chwili wypadku byli na swoich stanowiskach, zostali przebadani na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu. - Nie ma informacji, żeby byli pod wpływem alkoholu- - powiedział Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Na miejscu jest siedmiu prokuratorów, którzy działają od godzin nocnych, równolegle dokonując zabezpieczenia składów pociągów, dowodów oraz wszelkich informacji, które pomogą odpowiedzieć na pytanie, dlaczego doszło do tragedii.
Śledztwo zostanie formalnie wszczęte prawdopodobnie za kilka godzin.
fot. Przemysław Jedlecki
Na miejscu jest już ciężki sprzęt. Wóz Zabezpieczenia Technicznego 2 będzie rozczepiać wagony.
11 poszkodowanych trafiło do szpitala w Zawierciu. Dwoje z nich zostało wypisanych. Pozostałych 9 przebywa na oddziałach ratunkowym oraz urazowo-ortopedycznym. Są to głównie obrażenia wielonarządowe w obrębie jamy brzusznej i klatki piersiowej. Trzy z nich zostały zoperowane w trybie pilnym i obecnie przebywają na oddziale intensywnej terapii.
Na miejscu jest już czołg, przy pomocy którego zostaną rozczepione pociągi. To maszyna na bazie wojskowego czołgu T-55. Nie ma jednak wojskowego wyposażenia, nawet lufy. Kolejarze nazywają go WZT2 (Wóz Zabezpieczenia Technicznego 2). Przywiózł go jeden z pociągów ratowniczych. Za chwilę czołg przejedzie drogą prowadzącą przez Chałupki i przez pole. Pojazd zostanie zabezpieczony podkładami, by się nie przewrócił, i rozczepi wagony
-Cztery osoby z lżejszymi obrażeniami trafiły do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. Mają złamania, przebywają na ortopedii i chirurgii ogólnej. Siedem osób trafiło do szpitala powiatowego w Myszkowie - informuje częstochowska "Gazeta Wyborcza".
- Sześć przywieziono do nas przed godz. 1 w nocy, ich stan ogólny jest dobry, najbardziej poszkodowana jest młoda kobieta z wieloelementowym połamaniem podudzia, czeka ją skomplikowana operacja - mówi Dorota Kaim-Hagar, dyrektor szpitala w Myszkowie. Przed godz. 6 rano szpital odwiedził minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Wtedy dojechała siódma osoba, mężczyzna którego ojciec trafił do Myszkowa, a on sam do innego szpitala.
Ranni w katastrofie kolejowej w Szczekocinach k. Zawiercia znajdują się w 15 szpitalach na terenie trzech województw: śląskiego, małopolskiego i świętokrzyskiego. Obecnie w szpitalach przebywa 56 osób. Ranni w katastrofie kolejowej znajdują się m.in. w szpitalach w Zawierciu, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Częstochowie, Myszkowie, Piekarach Śląskich, Miechowie, Jędrzejowie i Włoszczowie.
Fot. PAP/Jacek Bednarczyk
Kolejne dzisiejsze zdjęcie z miejsca katastrofy.
Na miejscu są już dwa pociągi ratownicze. - Przygotowujemy się do podniesienia lokomotywy, która przygniata wagon, pod którym jak mamy nadzieję jest ostatnie ciało - mówi Adam Młodawski, dyrektor kieleckiego zakład PKP PLK
fot. PAP/Jacek Bednarczyk
Jak mówią strażacy ciężki sprzęt, który pomoże rozczepić wagony, dzięki czemu uda się wyciągnąć ciało 15 ofiary, dotrze na miejsce już koło godz. 9 - poinformował reporter katowice.gazeta.pl
Prezydent Bronisław Komorowski przebywa już na Śląsku. Szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek poinformowała, że o godz. 9.30 Komorowski odwiedzi poszkodowanych w tej katastrofie, przebywających w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Sosnowcu. Po wizycie w szpitalu prezydent uda się na miejsce katastrofy.
fot. Przemysław Jedlecki
PILNE
Prezydent Bronisław Komorowski uda się w niedzielę na miejsce katastrofy kolejowej pod Szczekocinami - Kancelaria Prezydenta.
Trzy osoby są w cięzkim stanie - dwie kobiety i mężczyzna. Wiadomo, że kobiety przebywają teraz na OIOM - i że i utrzymywane są w stanie śpiączki farmakologicznej. Jak poinformował radio TOK FM ordynator szpitala, pięć osób, które trafiły na oddział chirurgii urazowej jest w stanie dobrym. Poszkodowani mają urazy klatki piersiowej, stłuczenia i przeszli poważnne krwotoki.
Do kolejowej kraksy doszło 200-300 metrów od zabudowań. Niedaleko mieszka Zenon Moręda. - To było uderzenie, huk, wyjrzałem przez okno i było ciemno, ale zaraz zobaczyłem światła latarek, była masa ludzi. Moi synowie i ja też pobiegliśmy, synowie pomagali tym ludziom, wynieśli kilka osób. Ludzie krzyczeli o pomoc, pomagali sobie nawzajem, ale niektórzy byli uwięzieni. Po nasypie były porozrzucane ciała - opowiada i zastanawia się, jak mogło dojść do katastrofy. - Przecież tu są dwa tory i oba są otwarte. Ten pociąg od Warszawy powinien jechać prawym torem, kto go puścił na ten lewy, jak to się mogło stać! - komentuje
Aktualne zdjęcia z miejsca katastrofy na katowickiej stronie "Gazety"
fot. Przemysław Jedlecki
- Teren wokół pociągów jest ogrodzony, patrolują go policjanci i strażacy. W pobliżu zbierają się mieszkańcy, robią zdjęcia. Obok stoi kilka ambulansów i wozów strażackich - relacjonuje dziennikarz "Gazety Wyborczej Katowice".
Najnowsze zdjęcia zrobione przez reportera "Gazety"
W tej chwili trwa rozpinanie i odciąganie wagonów, które nie zostały uszkodzone, lub są uszkodzone w mniejszym stopniu. - Chodzi o to by do tych najbardziej zniszczonych mogły dojechać dwa pociągi ratownicze. Wyposażone są one m.in. w specjalistyczne dźwigi do podnoszenia wagonów i lokomotyw a także różnego rodzaju pojazdy - np. na gąsienicach do odciągania zniszczonych wagonów - zaznaczył PAP Paweł Frątczak.
Wyjaśnił, że kolejnym etapem będzie zabezpieczenie przez prokuratorów miejsca katastrofy; strażacy będą natomiast je przeszukiwać "metr po metrze". - Wiemy już, że zginęło 15 osób. Niestety nadal nie udało nam się wydobyć ostatniej ofiary, widzimy ją ale nie możemy do niej dotrzeć - dodał rzecznik. Pytany czy ten tragiczny bilans może wzrosnąć powiedział, że na razie nie ma takich przesłanek ale "niestety nie można niczego wykluczyć".
PILNE
- Po godzinie 4 rano zakończyła się akcja związana z wydobywaniem rannych z pociągu, które zderzyły się w sobotę na Śląsku. Teraz strażacy będą przeszukiwać zniszczone wagony; nadal nie zdołano wydobyć 15 ofiary - poinformował rzecznik PSP Paweł Frątczak.
W katastrofie rannych zostało 54 osoby, w tym ponad 30 ma ciężkie obrażenia. Przewieziono ich do szpitali na terenie woj. śląskiego i małopolskiego.
- Można powiedzieć, że etap operacji związanych z wydobywaniem, ewakuacją rannych zakończył się o godzinie 4.10. Brało w nim udział ponad 350 strażaków i m.in. 35 samochodów ratowniczych. Teraz na miejscu jest 11 zastępów, będą brały udział w przeszukiwaniu ostatnich zniszczonych wagonów - powiedział ok. godz. 7 rano rzecznik komendanta głównego PSP Paweł Frątczak.
Najnowsze zdjęcia z miejsca katastrofy
- Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz właśnie opuścił szpital w Zawierciu, gdzie przebywa 9 rannych, w tym troje w stanie ciężkim. Minister porozmawiał z lekarzami, ale nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, poinformował tylko, że jedzie teraz do szpitala w Myszkowie - podaje dziennikarz "Gazety" w Katowicach.
Akcja ratunkowa w zadłużonym na ponad 50 mln zł szpitalu przebiegła sprawnie. - Gdy rozeszła się informacja o katastrofie przyszły pielęgniarki, które miały wolne, lekarze, ortopedzi, którzy mieszkają w Zawierciu, ale u nas nie pracują. Dzięki temu się udało, operowaliśmy na dwa łóżka naraz, to były naprawdę ciężkie operacje - mówi Szymon Nowak, lekarz dyżurny z oddziału intensywnej terapii szpitala w Zawierciu
- Nie ma informacji, aby dwaj dyżurni ruchu, którzy zostali przebadani na obecność alkoholu, byli pod wpływem alkoholu - wynika z informacji przekazanych PAP przez Prokuraturę Okręgową w Częstochowie.
- Dyżurni ruchu, którzy w chwili wypadku byli na swoich stanowiskach zostali przebadani na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu. "Nie ma informacji, żeby byli pod wpływem alkoholu - powiedział Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Do szpitala św. Barbary w Sosnowcu trafiło 9 rannych w sobotniej katastrofie kolejowej w Chałupkach. W zawierciańskim szpitalu przebywa 9 osób, trzy w stanie ciężkim.
- Trzech naszych pacjentów, dwie kobiety i jeden mężczyzna, są w ciężkim stanie. Utrzymujemy ich w śpiączce farmakologicznej, cały czas monitorujemy i nawadniamy. Mają ciężkie urazy klatki piersiowej, stłuczenia płuc, przeszli poważne krwotoki, jednej z kobiet trzeba było amputować nogę - mówi "Gazecie Wyborczej Katowice" Szymon Nowak, lekarz dyżurny z oddziału intensywnej terapii szpitala w Zawierciu.
Dotarliśmy do relacji świadka, który był pół metra od strefy maksymalnego zgniotu wagonów. O zdarzeniu napisał na Facebooku
60 jednostek straży pożarnej bierze udział w akcji na miejscu katastrofy. Na miejscu pracuje 350 strażaków. Rzecznik prasowy śląskiej straży pożarnej, starszy brygadier Jarosław Wojtasik powiedział IAR, że do pomocy ściągane były jednostki z kilku województw. Oprócz strażaków ze śląska na miejscu są jednostki z województwa małopolskiego, świętokrzyskiego łódzkiego. Obecnie strażacy ponownie przeszukują zniszczone wagony w poszukiwaniu osób, które mogły przeżyć ten wypadek.
15 ofiar śmiertelnych i 54 osoby ranne - to najnowszy, oficjalny bilans katastrofy kolejowej.
PILNE
NIEOFICJALNIE. Już 15 ofiar katastrofy.
Koło południa będzie podnoszony wrak pociągu po katastrofie kolejowej - poinformował minister transportu Sławomir Nowak. Szef MSW Jacek Cichocki podał, że przed godz. 5 nad ranem zakończyło się przeszukiwanie miejsca katastrofy z użyciem psów. - Prawdopodobnie nie ma tam już nikogo żywego - powiedział Cichocki.
- W związku z katastrofą kolejową zwracam się do mieszkańców województwa śląskiego z apelem o godne i pełne poszanowania dla bólu rodzin ofiar katastrofy uczczenie ich pamięci - zaapelował w niedzielę nad ranem wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk. Do instytucji kultury i rozrywki województwa śląskiego zwrócił się z prośbą "o zachowanie należytej powagi w prezentowanym przez nie programie artystycznym", tak by repertuar placówek kulturalnych odpowiadał atmosferze szacunku dla pamięci ofiar katastrofy i tragedii ich rodzin.
Mina ministra Nowaka wiele mówi. Na miejsce katastrofy przyjechali premier Donald Tusk i minister infrastruktury
Fot. Bartłomiej Barczyk/AG
PILNE
To nie była tzw. 'mijanka' - tłumaczy minister infrastruktury. Nie jest tak, że jeden pociąg miał przepuścić drugi. TO NOWE USTALENIE. Jeden z pociągów jechał pod prąd. Sprzęt raczej nie zawiódł - powiedział Sławomir Nowak. Zdaniem ministra infrastruktury należy uzbroić się w cierpliwość i pozwolić spokojnie pracować ekspertom z Komisji Badania Wypadków Kolejowych.
- Ściągamy ciężki sprzęt kolejowy do usuwania tego typów katastrof - mówi minister infrastruktury. Jacek Cichocki dodaje, że psy zakończyły już przeszukiwanie resztki wagonów. Są przesłanki, by mówić, że pod pociągiem jest 15. ofiara.
Minister Infrastruktury, Sławomir Nowak ma konferencję. - Najważniejsza rzecz, to zanieść pomoc potrzebującym - mówił. - Dla nas to jest bardzo trudny moment. Chcielibyśmy się pomodlić, ale musimy działać, żeby pomóc osobom, które tego najbardziej potrzebują.
Osoby, które w wyniku katastrofy nie ucierpiały, zostały dowiezione autokarami do Warszawy i Krakowa. Powinni dotrzeć do celu około godz. 5.
Andrzej Pawłowski, prezes Polskich Linii Kolejowych ds. eksploatacji, po zebraniu sztabu kryzysowego - Jest zmieniany teraz rozkład jazdy. 36 pociągów będzie kierowanych przez Zawiercie, opóźnienia pociągów szacuje się nawet na 2,5 godziny. To, jak szybko kolejarze zaczną usuwać skutki katastrofy, zależy od prokuratury, która prowadzi tam postępowanie. Jeśli PKP mogło zacząć prace jeszcze dziś, w niedzielę, to najwcześniej we wtorek rano przywrócony byłby jeden tor.
Teren wokół katastrofy jest odgrodzony; resztki zmiażdżonych wagonów leżą w poprzek torów, lokomotywy leżą na sobie. Usuwanie wraku z torów może potrwać kilka dni. Będą organizowane objazdy, trzeba się liczyć z wydłużeniem czasu podróży.
Nikt z poszkodowanych nie zmarł w trakcie akcji ratowniczej, zabici prawdopodobnie zginęli w momencie zderzenia pociągów. Pięciu rannych jest w stanie ciężkim, ale życie żadnego nie jest zagrożone. Nie zidentyfikowano jeszcze wszystkich ofiar śmiertelnych.
Premier potwierdził, że w pociągach byli oprócz Ukraińców, również Hiszpanie i Francuzi, jednak nie odnieśli obrażeń.
Temperatura spada. Na miejscu katastrofy, w szczerym polu, jest ok -6 stopni.
Do rannych, którzy są w szpitalach jedzie teraz minister zdrowia, Bartosz Arłukowicz.
Tusk: pięć osób jest w stanie ciężkim po operacjach. - Nie ma komunikatu, który mógłby przynieść informację, że któryś z rannych jest w stanie zagrożenia życia - mówił Tusk dodając, że strasznie współczuje poszkodowanym, a przede wszystkim rodzinom zabitych. Premier nie chciał mówić o przyczynach katastrofy. - Badają to prokuratura i przedstawiciele komisji do badania wypadków kolejowych, za wcześnie na wydawanie wyroków - zaznaczał.
Tusk mówi, że nie ma jeszcze decyzji, czy podnosić najbardziej zniszczony wagon. Może pod nim znajdować się wspomniana wcześniej, 15 ofiara katastrofy.
- System działania kryzysowego zadziałał, ale to i tak bardzo smutna noc dla naszego kolejnictwa - mówi Tusk.
Wszyscy strasznie współczujemy bliskim i rodzinom tych, którzy zginęli w katastrofie - mówi premier Donald Tusk. Zapewnia, że nie zostaną zostawieni bez pomocy.
PILNE
Premier Donald Tusk: Jest obawa, że liczba ofiar wzrośnie do 15. Sami widzicie, jak dramatyczna jest ta katastrofa, bardziej dramatyczne od zdjęć są fakty
Strażakom do przeszukania zostało jeszcze jedno miejsce w zmiażdżonych wagonach. Chodzi o najbardziej zniszczony wagon znajdujący się za innym, przygniecionym przez jedną z lokomotyw. Strażacy przyznają, że warunki są bardzo trudne. Zmiażdżone elementy trzeba rozcinać. Wagony są bardzo zniszczone i ciężko dojść do poszkodowanych.
Na miejsce przylecieli premier Donald Tusk i Sławomir Nowak, minister transportu. Poszli obejrzeć miejsce katastrofy i porozmawiać z koordynatorami akcji. O przebiegu akcji na bieżąco informowany jest prezydent Bronisław Komorowski.
Straszne są te zdjęcia.
Fot. Bartłomiej Barczyk
Zderzenie pociągów pod Szczekocinami k. Zawiercia (Śląskie) to pod względem liczby ofiar najpoważniejsza katastrofa kolejowa w ostatnim dwudziestoleciu.
Największa w Polsce katastrofa kolejowa wydarzyła się w sierpniu 1980 r. w Otłoczynie koło Torunia - było 67 ofiar śmiertelnych, a 62 osoby zostały ranne. Pociąg pasażerski zderzył się tam z składem złożonym pustych wagonów towarowych.
Grzegorz Widawski z Ochotniczej Straży Pożarnej w Gołuchowicach koło Kroczyc mówi, że warunki są bardzo trudne. Strażacy co chwilę się zmieniają. - To wszystko jedna wielka masakra. Jeden z wagonów jest po prostu zwinięty, nie da się tam dojść, trzeba ciąć ciężkim sprzętem, w tej chwili sprawdzamy jeszcze jedno miejsce, ale ciężko mi powiedzieć, czy są tam jeszcze żywi ludzie - mówi.
Wyjaśniamy nieporozumienie z nazwą miejscowości, w której doszło do katastrofy. Pociągi zderzyły się kilkaset metrów od wsi Chałupki, z której ludzie pieszo udali się, by pomóc pasażerom. Szczekociny k. Zawiercia, podawane przez niektóre media, to nazwa najbliższej większej miejscowości.
Jacek Cichocki, minister spraw wewnętrznych mówi, że cały czas trwa przeszukiwanie zniszczonych wagonów, ale nikt nie woła z nich o pomoc, nie daje znaków życia. Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda śląski, zwraca uwagę, że to o niczym nie świadczy, bo pies tropiący znalazł w środku jedną żywą osobę.
Grzegorz Kozieł, reporter TOK FM, mówi, że przyczynami katastrofy mógł być błąd maszyn lub człowieka, który pracuje w rozdzielni i pomylił sygnały pociągów.
PILNE
OFICJALNIE: 14 ofiar śmiertelnych, 54 osoby w szpitalach, część pasażerów wróciła już do domów.
PILNE
Za 20 minut na miejscu katastrofy będzie Donald Tusk.
Strażacy przeszukują nie tylko zniszczone wagony, ale też pola i całą okolicę. - Musimy wykluczyć, czy ktoś się nie oddalił z miejsca wypadku - mówią. W przeszukiwaniu wagonów, w których wciąż są ludzie - nie wiadomo czy żywi - pomaga pies tropiący.
PILNE
Na miejscu jest Jacek Cichocki, szef MSW. Powiedział, że pociągiem Intercity Przemyśl-Kraków jechało 250 osób. W pociągu Interregio Warszawa-Kraków nie ma rezerwacji miejsc, ale według informacji przewoźnika mogło nim jechać ok. 120 osób. Ciężko określić, ile dokładnie osób było w zniszczonych pociągach. Jak informuje wojewoda śląski rannych jest 59 osób.
59 osób w różnym stanie jest w szpitalach. Ich obrażenia są różne - mają połamane ręce i nogi, rany, otarcia.
- Podszedłem, zobaczyłem i nie wierzyłem. Pierwszy raz w życiu coś takiego widziałem - opowiadał w TVN24 jeden z pasażerów, który jechał w ostatnim wagonie pociągu z Krakowa.
PILNE
Już 13 ofiar śmiertelnych w katastrofie kolejowej koło Zawiercia - podają nieoficjalnie pracujące na miejscu służby medyczne.
Jolanta Uranowska, dyrektor szkoły w Goleniowach, ok. trzy kilometry od miejsca wypadku:
- W krytycznym momencie przebywało u nas ok. 170 osób. Teraz zostało kilkanaście, które oczekują na transport prywatny. Pozostali odjechali już autobusami do Krakowa i Warszawy.
O katastrofie dowiedziałam się od sołtysa z Goleniów po godz. 21.30. Mieszkam w pobliżu, więc podjechałam tu, otworzyłam szkołę. Po chwili pierwsze osoby były już przywożone gimbusem i samochodami naszych mieszkańców, bo każdy chciał pomóc. Umieszczaliśmy ludzi w klasach, w holu, w świetlicy, robiliśmy gorącą herbatę, kawę. Nie było czasu, by rozmawiać z nimi o wypadku, zresztą większość była w szoku. Część widziała tę makabrę z bliska. Prosiliśmy każdego, kto do nas dotarł, by wpisał się na listę. Tworzymy spis osób, które ocalały. Dzwonią do nas ludzie z całej Polski, pytają o bliskich, ale niestety podają też nazwiska osób, których nie mamy na naszej liście. Oby te osoby przeżyły. Może się gdzieś zagubili. Przychodzili też pasażerowie pociągów, którzy szukali swoich znajomych. Niestety, oni również podawali nazwiska, których nie mamy na listach.
W zniszczonych wagonach jest wciąż kilka-kilkanaście osób.
PILNE
8 ofiar śmiertelnych - informuje Wojewódzki Sztab Zarządzania Kryzysowego
Pociąg Intercity Przemyśl-Warszawa składał się z 7 wagonów i lokomotywy; w pociągu Interregio lokomotywy ciągnęła 4 wagony. Na odcinku, gdzie doszło do zdarzenia, dozwolona prędkość wynosiła 120 km/h, a jazda na tym odcinku była dozwolona na obu torach.
Wśród rannych jest 6 Ukraińców.
Anna Kwiecień, sołtys wsi Chałupki:
Oglądaliśmy z rodziną telewizję, gdy nagle usłyszeliśmy huk. Myślałam, że to wybuchł gaz, bo niedaleko jest CPN. Przez okno zobaczyliśmy, że pociąg się zatrzymał. Tu często stają, bo jest mijanka. Ale teraz ludzie zaczęli wychodzić. Otworzyłam okno, słyszę jęk, płacz. Ubraliśmy się i poszliśmy pomagać. Jak szliśmy, to już dzwoniłam na 112. Karetki i straż były bardzo szybko, po kilku minutach. Mąż z sąsiadami wyciągał ludzi z pociągu. Ja brałam ich do domu, robiłam ciepłą herbatę, potem zabrali ich do szkoły. Mąż dopiero wrócił do domu, córki mówiły, że uratował jakąś dziewczynę. Jej chłopak podobno dzwonił już do męża i dziękował. Słyszałam, że są już ofiary śmiertelne, ja widziałam niegroźnie rannych, poobijanych. To byli młodzi ludzie. Straszne, nie zapomnę tego do końca życia. Cała wieś ruszyła na pomoc. Nie zaśniemy już dzisiaj.
Kwiecień opowiada, że linia kolejowa, która biegnie w pobliżu jej gospodarstwa, remontowana była w zeszłym roku. - Od 18 lat tu mieszkam, nigdy nic groźnego na torach się nie wydarzyło.
Grzegorz Wyrwał, gdy doszło do katastrofy, był w domu. - Usłyszałem huk i rumor. Myślałem że to jakiś wypadek samochodowy, po chwili zorientowałem się, że to coś na torach - mówi - Pomagaliśmy, pokazywaliśmy ratownikom drogę, ludzie wołali o pomoc. Coś strasznego.
W obu pociągach mogło jechać ok 200 osób.
Akcja jest trudna - bo jak mówi wojewoda śląski, Zygmunt Łukaszczyk - miejsce jest trudno dostępne, jest grząsko, nie może tam wjechać ciężki sprzęt. Trzy wagony stoją w poprzek torów, a na nich leżą lokomotywy - relacjonuje Przemysław Jedlecki z GW Katowice. Dodaje, że dziennikarze nie są dopuszczani do miejsca zdarzenia.
Informacje związane z wypadkiem można uzyskać pod numerami: 19 757 - z telefonów stacjonarnych oraz (42) 19 436 - z telefonów komórkowych.
Przed chwilą ze zmiażdżonego wagonu wyciągnięto żywą osobę. - Mamy kontakt z kilkoma poszkodowanymi osobami, próbujemy do nich docierać z różnych stron - przez okna i od strony korytarzy - mówi rzecznik śląskiej straży pożarnej Jarosław Wojtasik.
fot. Bartłomiej Barczyk / Agencja Gazeta
PILNE
- Sześć osób nie żyje, 40 trafiło do szpitali - informuje wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk.
11 osób trafiło do szpitala w Sosnowcu, 7 do Włoszczowy, 7 do Częstochowy, 4 do Jędrzejowa, 1 do Dąbrowy Górniczej. 93 pasażerów, którzy nie odnieśli obrażeń i 4 lekko rannych przebywa w szkole w Goleniowie.
- Akcja strażaków koncentruje się łącznie w trzech pierwszych wagonach obu zniszczonych pociągów - poinformował rzecznik śląskiej straży pożarnej starszy brygadier Jarosław Wojtasik. - Jest kontakt z kilkoma osobami - dodał.
Fot. Bartłomiej Barczyk/AG
Pierwszy film z miejsca katastrofy
- Było nagle bum, bum, bum i ciemność - opowiada kolejny z pasażerów. Jeden pociąg stworzył most między rowem a torami, a wagon drugiego pociągu był przedzielony na pół - mówi w TVN24.
Informacje na temat osób poszkodowanych dostępne pod numerem telefonu Śląskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego (32) 255 21 95.
PILNE
Przybywa ofiar. W ogrodzonej strefie niedaleko miejsca wypadku jest pięć ciał - informuje GW Katowice. Na razie to informacje NIEOFICJALNE. Policja nie podała liczby ofiar śmiertelnych.
Adam Warot mieszka w miejscowości Sprowa, blisko miejsca katastrofy. O wypadku dowiedział się od siostry. Od razu pobiegł z sąsiadami pomagać.
- To masakra, wagony spadły, jeden leży na drugim, chyba trzy albo cztery, spadły też obie lokomotywy, w środku wygląda do strasznie. Z jednego przedziału wyciągnęliśmy trzy osoby. Dziewczyna wyszła o własnych siłach, dwóch chłopców musieliśmy wyciągać. Tam był jeszcze jeden człowiek. Nie wiem czy przeżył, mam nadzieję, że tak. Wszystko jest zmiażdżone, rękami rwaliśmy siedzenia, potem bardzo szybko przyjechali strażacy
- opowiada Adam Warot, mieszkaniec okolicznej miejscowości.
Już oficjalnie: Do zdarzenia doszło w sobotę o godz. 20.57 na szlaku Starzyny-Sprowa na linii kolejowej 64, która jest zjazdem z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa. Na miejsce katastrofy kolej wysłała dwa pociągi ratunkowe.
Pociągi, które się zderzyły, miały łącznie 10 wagonów - poinformował rzecznik PKP PLK Mirosław Siemieniec. Pociąg relacji Warszawa-Kraków należał do spółki Przewozy Regionalne i liczył cztery wagony. Jego lokomotywa była cięższa niż ta, która ciągnęła skład Warszawa -Przemyśl należący do PKP Intercity. Ten ostatni liczył sześć wagonów.
- Używamy tzw. szczęk życia, czyli sprzętu, którym rozcinamy, podważamy i rozchylamy ściany wagonów. Oświetlenie zapewniają nam agregaty prądotwórcze. Rozkładamy również ogrzewane namioty ratownicze, w których znajdą schronienie osoby uwolnione z wagonów oraz ratownicy, którzy będą mogli w nich odpocząć - mówi starszy brygadier Jarosław Wojtasik, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach.
- Pamiętam, że poleciałem na osobę, która siedziała naprzeciwko. Zgasło światło, lataliśmy po przedziale jak torby. Zgniatany metal, swąd, krzyk, pisk. Nasz wagon był złamany w dwóch miejscach. Na naszym dachu wylądował wagon drugiego pociągu - mówi w TVN24 jeden z pasażerów. -Jechaliśmy z Krakowa. W wagonie numer 13, szczęśliwa trzynastka -opowiada -Nasz przedział pierwszy był nieuszkodzony, przed nim wszystko było pogniecione. Jedna dziewczyna była zakleszczona, nie reagowała - relacjonuje jeden z pasażerów.
- W wagonach są wciąż zakleszczeni ludzie, nie wiadomo ile jeszcze potrwa akcja ratunkowa - mówi Andrzej Świeboda, rzecznik policji w Zawierciu. Strażacy, którzy odchodzą z miejsca katastrofy są wycieńczeni.
- Był jeden wielki huk, pospadaliśmy z siedzeń, widzieliśmy zerwaną trakcję i okazało się, że zderzyły się pociągi. Wiedzieliśmy zmiażdżonych ludzi w wagonach, kawałki ciał - mówi w Radiu ZET jeden z pasażerów pociągu. Opowiada, że w wagonach byli zakleszczeni ludzie. Pasażerowie, którzy wyszli z pociągu o własnych siłach, wybijali szyby, żeby pomóc wydostać się innym.
Według dotychczasowych ustaleń ok. połowa spośród 60 poszkodowanych jest ciężko ranna - poinformował rzecznik PSP Paweł Frątczak. Większość rannych została już ewakuowana, strażacy dotarli do wszystkich, z którymi był jakikolwiek kontakt - powiedział Frątczak.
Pasażerowie, którzy nie ucierpieli, lub są lekko ranni trafili do tymczasowego sztabu kryzysowego w szkole podstawowej w Szczekocinach. Na miejscu wypadku rozstawiono trzy namioty, w których także udzielana jest pomoc, także psychologiczna.
Pieszo trzeba dotrzeć do pociągów, oświetlić teren, przeszukać teren przyległy - bo ludzie mogli się oddalić. W tym przypadku dobrą opcją jest to, że jest to województwo, w którym jest dużo ratowników. Akcja nie będzie przeprowadzana szybko - trzeba pracować dokładnie i ostrożnie - mówi Przemysław Rębielak z poznańskiej grupy poszukiwawczo-ratowniczej.
- Pociąg z Warszawy do Krakowa jechał złym torem (pociąg z Przemyśla jechał swoim, właściwym torem) - powiedział na antenie TVN24 Andrzej Pawłowski, członek zarządu PKP PLK.
- Ludzie są w szoku. Ci, którym udało się wyjść z wagonów o własnych siłach mieli ze sobą bagaże. Potem wtopili się w tłum. Opowiadali, że pociąg nie hamował, po prostu nagle było uderzenie - relacjonuje reporter w TVN24.
- O godz. 21 dostaliśmy informację, że doszło do wypadku. Natychmiast uruchomiliśmy wszystkie procedury, w pierwszej kolejności na miejsce wysłaliśmy 25 zastępów straży, gdy tylko przyjechaliśmy my i ratownicy pogotowia zaczęliśmy udzielać pomocy rannym - mówi 'gw Katowice' Jarosław Wojtasik, rzecznik śląskiej straży pożarnej. Jak dodaje z szyn wypadły trzy wagony. - Gdy przyjechał ciężki sprzęt rozpoczęła się akcja uwalniania zakleszczonych i rannych. W tej chwili na miejscu jest ok. 50 zastępów straży - dodaje.
Miejsce katastrofy
- Na miejscu katastrofy pracuje około stu policjantów, m.in. z Katowic, Zawiercia i Szczekocin - mówi młodszy aspirant Sebastian Fabiański z komendy wojewódzkiej policji.
Mamy pierwsze zdjęcia z miejsca wypadku od Przemka Jedleckiego z 'GW'
Na miejscu zebrało się mnóstwo okolicznych mieszkańców. - To prawdziwa katastrofa, rannych pogotowie już zabrało, ci co są niegroźnie ranni są w namiotach - mówi nam jeden z nich. Strażacy przeszukują zmiażdżone wagony - relacjonuje GW Katowice.
Osoby, które nie zostały poszkodowane, przewożone są do szkoły w miejscowości Goleniowy.
PILNE
- Sytuacja na miejscu wygląda bardzo źle. Trwa akcja ratunkowa - strażacy penetrują rozbite wagony. Nie jest znana liczba ofiar śmiertelnych - mówi Dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Kielcach Adam Młodawski, który jest na miejscu wypadku.
Do zderzenia pociągów doszło około 1,5 km od najbliższych zabudowań, karetki jeżdżą wąską gruntową drogą obok torowiska. Wszystkie pociągi Kraków-Warszawa jeżdżą przez Zawiercie, PKP informuje, że nie mają przez to opóźnień.
Dwa wagony są zmiażdżone - mówi nam Sebastian Ruciński z 'Kuriera Zawierciańskiego'. Dziennikarz jest na miejscu katastrofy. Mówi, że strażacy wyciągają ludzi przez okna, spod wagonów. Jeden wagon leży na innych - mówi w rozmowie z Gazeta.pl.
Andrzej Pawłowski, członek zarządu PKP, mówi w TVN24, że będą ofiary śmiertelne. - W wyniku zderzenia wykolejone są dwa wagony Intercity Warszawa-Kraków oraz jeden wagon pociągu relacji Przemyśl-Warszawa Przewozy Regionalne. Są ofiary śmiertelne, jest ok. 60 osób rannych. Akcja ratunkowa trwa.
Na miejscu wypadku pracują ekipy ratunkowe - około 200 osób. Na miejsce kierowani są strażacy, ratownicy i strażacy z woj. śląskiego, świętokrzyskiego i małopolskiego. Około godz. 22.20 z Sosnowca wyruszył specjalny pociąg ratunkowy, który ma pomagać w akcji ratowniczej.
Około godz. 21 w Chałupkach albo niedaleko Chałupek w woj. świętokrzyskim zderzyły się dwa pociągi Warszawa-Kraków i Przemyśl-Warszawa. Policja potwierdza, że są ofiary śmiertelne, a świadkowie - że widzieli ich ciała. Służby mówią o 60 rannych. Trwa akcja ratunkowa. Rozpoczynamy relację na żywo.