Akcje agenta Tomka. Operacja "Taniec", czyli sprawa Weroniki Marczuk
Operacja, której ofiarą padli Weronika Marczuk oraz Bogusław Seredyński, została przeprowadzona przez agentów CBA, w tym "Tomka" (dziś posła PiS, Tomasza Kaczmarka) w czasie, gdy szefem agencji był Mariusz Kamiński, obecnie również poseł PiS. Akcja miała kryptonim "Taniec".
Kryptonim "Taniec" - operacja, którą agenci "Tomek" i "Staszek" rozpoczęli zaraz po skończeniu sprawy Sawickiej. Jej głównym celem była Weronika Marczuk, jurorka programu TVN "Taniec z gwiazdami". Początkowo chodziło o rozpracowanie środowiska TVN i fundacji Jolanty Kwaśniewskiej, ale w trakcie operacji, agent Tomek uznał za podejrzane kontakty Marczuk (z zawodu prawniczki) z prezesem państwowych Wydawnictw Naukowo-Technicznych Bogusławem Seredyńskim.
Marczuk i Seredyński byli przez prawie rok rozpracowywani przez agentów Tomka i Staszka. Operacja miała udowodnić, że prezes za pośrednictwem Marczuk "ustawi" przetarg na Wydawnictwa Naukowo-Techniczne, spółkę skarbu państwa posiadającą atrakcyjną nieruchomość w centrum Warszawy.
Agenci pod przykryciem, jako biznesmeni z zagranicy mówili swoim figurantom, że chcą wystartować w przetargu na prywatyzację WNT. Mieli fikcyjną firmę, drogie samochody i dużo gotówki. Zatrudnili Marczuk, prawniczkę z wykształcenia, by ich reprezentowała w Ministerstwie Skarbu.
A naprawdę chcieli namówić Marczuk i Seredyńskiego, by nielegalnie pomogli im wygrać przetarg, i przyłapać ich w sytuacji korupcyjnej.
Marczuk zna prezesa WNT, kontaktuje go z zainteresowanym biznesmenem, czyli agentem Tomkiem. Zgłasza się też do negocjacji w resorcie skarbu.
23 września 2009 r. agent Tomek prosi ją o pilne spotkanie. W restauracji wręcza jej - jako prezent - torebkę, w której jest 100 tys. zł. Marczuk nie wie, co jest w środku.
Prezesowi WNT wręczają 10 tys. zł łapówki podczas libacji alkoholowej, a właściwie zostawiają na stole, gdy prezes śpi.
Gdy Marczuk wychodzi z restauracji, zatrzymują ją agenci CBA. Zarzut: korupcja. Informację o zatrzymaniu celebrytki natychmiast podają media. Równolegle CBA wkracza do WNT i aresztuje Seredyńskiego. Po ponad roku śledztwa warszawska prokuratura okręgowa umarza śledztwo z powodu "niepopełnienia przestępstwa" przez Marczuk: nie powoływała się na wpływy, nie domagała się nielegalnych korzyści, miała umowę na prowadzone czynności. Prokuratura ponadto uznała, że funkcjonariusze nie mieli podstaw, żeby rozpracowywać Marczuk. A bez informacji o przestępstwie nie można zastosować prowokacji z agentem pod przykryciem.
Seredyński zaś działał w interesie prywatyzowanych wydawnictw, a łapówka została mu wręczona bez jego zgody i świadomości.
Niemniej tą akcją agenci CBA zrujnowali życie zawodowe i Marczuk i Seredyńskiego.
Marczuk i Seredyński byli przez prawie rok rozpracowywani przez agentów Tomka i Staszka. Operacja miała udowodnić, że prezes za pośrednictwem Marczuk "ustawi" przetarg na Wydawnictwa Naukowo-Techniczne, spółkę skarbu państwa posiadającą atrakcyjną nieruchomość w centrum Warszawy.
Agenci pod przykryciem, jako biznesmeni z zagranicy mówili swoim figurantom, że chcą wystartować w przetargu na prywatyzację WNT. Mieli fikcyjną firmę, drogie samochody i dużo gotówki. Zatrudnili Marczuk, prawniczkę z wykształcenia, by ich reprezentowała w Ministerstwie Skarbu.
A naprawdę chcieli namówić Marczuk i Seredyńskiego, by nielegalnie pomogli im wygrać przetarg, i przyłapać ich w sytuacji korupcyjnej.
Marczuk zna prezesa WNT, kontaktuje go z zainteresowanym biznesmenem, czyli agentem Tomkiem. Zgłasza się też do negocjacji w resorcie skarbu.
23 września 2009 r. agent Tomek prosi ją o pilne spotkanie. W restauracji wręcza jej - jako prezent - torebkę, w której jest 100 tys. zł. Marczuk nie wie, co jest w środku.
Prezesowi WNT wręczają 10 tys. zł łapówki podczas libacji alkoholowej, a właściwie zostawiają na stole, gdy prezes śpi.
Gdy Marczuk wychodzi z restauracji, zatrzymują ją agenci CBA. Zarzut: korupcja. Informację o zatrzymaniu celebrytki natychmiast podają media. Równolegle CBA wkracza do WNT i aresztuje Seredyńskiego. Po ponad roku śledztwa warszawska prokuratura okręgowa umarza śledztwo z powodu "niepopełnienia przestępstwa" przez Marczuk: nie powoływała się na wpływy, nie domagała się nielegalnych korzyści, miała umowę na prowadzone czynności. Prokuratura ponadto uznała, że funkcjonariusze nie mieli podstaw, żeby rozpracowywać Marczuk. A bez informacji o przestępstwie nie można zastosować prowokacji z agentem pod przykryciem.
Seredyński zaś działał w interesie prywatyzowanych wydawnictw, a łapówka została mu wręczona bez jego zgody i świadomości.
Niemniej tą akcją agenci CBA zrujnowali życie zawodowe i Marczuk i Seredyńskiego.
POPULARNE
NAJNOWSZE
-
Jarosław Kaczyński miał się zaszczepić. Jego wizyta została odwołana. "Boimy się o prezesa"
-
Rolnicy próbowali przedostać się do premiera. Ekspert krytykuje akcję służb. "Ochrona była zbyt daleko"
-
"Czara goryczy się przelała". W podkomisji smoleńskiej wojna, a rodziny są wściekłe na Macierewicza
-
Sosnowiec. 12-latka wzywała pomocy na ulicy. Matka bała się zgłosić, że ojciec znęca się nad rodziną
-
Rolnicy przeszkodzili w otwarciu obwodnicy. Premier "czym prędzej się oddalił". Donald Tusk komentuje
- Wrocław. Dominikanie przepraszają za historię sprzed lat. Mówią o "religijnej sekcie"
- Prof. Andrzej Matyja: Pojawił się nowy objaw koronawirusa, który wcześniej nie występował
- Brudziński w TVP zaatakował opozycję: "Popaprańcy", "frustraci", "rozedrgani emocjonalnie"
- Abp Tadeusz Wojda: Będę chciał rozwiązać problem pedofilii w archidiecezji gdańskiej
- Ile potrwa trzecia fala koronawirusa? Prof. Gut: To zależy od dwóch czynników. W obu nawalamy