Służby w Norwegii zabrały imigrantom z Litwy dziecko. Ci próbowali je porwać. Prosili Rutkowskiego o pomoc?
Norweska organizacja ds. praw dzieci odebrała 7-letniego Gabriela litewskim imigrantom. Rodzice próbowali potem porwać dziecko i je wywieźć - nieskutecznie. Media na Litwie spekulują o zaangażowaniu w akcję Krzysztofa Rutkowskiego. On sam w rozmowie z portalem Gazeta.pl przyznaje tylko, że prowadzi na Litwie sprawy dzieci odebranych rodzicom w Norwegii.
Dlaczego Barneverntjenesten - norweska gminna organizacja opieki społecznej - odebrała 7-letniego Gabriela rodzicom? Sprawa jest niejasna, strona norweska udzieliła Litwinom niewiele informacji, argumentując to dobrem małoletniego. Litewskie media opisują sprawę, powołując się na oficjalne źródła piszą o "zseksualizowanym zachowaniu" dziecka, jego "zbyt częstym chodzeniu do łazienki", "częstym myciu rąk i ich obwąchiwaniu" - co miałoby wskazywać na podejrzenia o molestowanie seksualne.
Żadnych pewnych informacji co do przyczyn odebrania dziecka rodzicom jednak nie ma. Nie wiadomo też, czy i jakie są zarzuty wobec rodziców, bądź czy norweski wymiar sprawiedliwości zamierza im jakieś postawić. Wiadomo za to, że doszło do próby "porwania" Gabriela przez rodziców i próby wywiezienia poza granice Norwegii. Próba się nie powiodła - dziecko zostało zatrzymane w Szwecji i - według części doniesień - przekazane już ponownie do Norwegii. Jak podkreśla polska wersja portalu Delfi - bez powiadomienia ambasady Litwy.
Litewskie media: W sprawie działa Rutkowski
Litewskie MSZ zapewniło, że uczyni wszystko, co możliwe, aby odzyskać 7-latka. Tymczasem w litewskiej prasie nie milkną oskarżenia wobec władz, że w konfrontacji z niezwykle restrykcyjnym norweskim systemem prawnej ochrony dzieci są bezsilne.
W tym kontekście zarówno DELFI, jak i "Lietuvos Rytas" piszą o zaangażowaniu w sprawy odzyskiwania dzieci biura Krzysztofa Rutkowskiego. Tłumaczka Neringa Ozolina, litewska imigrantka mieszkająca od 16 lat w Norwegii, twierdzi wręcz w rozmowie z "Lietuvos Rytas", że Rutkowski już nieraz pomagał polskim rodzinom odzyskać dzieci, i tajemnicą poliszynela jest, że polscy dyplomaci wykorzystali usługi Rutkowskiego.
Rutkowski, wykreowany przez media na pogromcę przestępców detektyw bez licencji od lat angażuje się w głośne medialnie sprawy, jak historia półrocznej Madzi czy zaginięcia Iwony Wieczorek. Ze zmiennym skutkiem. Na liście swoich sukcesów może jednak na pewno zapisać odzyskanie dziecka z Norwegii - porwanie z domu rodziny zastępczej 9-letniej Nikoli i oddanie jej w ręce biologicznych rodziców.
Rutkowski dla Gazeta.pl: "Prowadzimy sprawy na Litwie"
Czy Rutkowski zaangażował się w sprawę Gabriela? Dla DELFI przyznał, że "zgłosili się do niego jacyś Litwini, którzy wraz z litewską policją poprosili o spotkanie". Nam potwierdza udział w sprawach związanych z odbieraniem dzieci rodzicom, ale precyzyjnie o sprawie Gabriela nie wspomina.
- Są sprawy, które prowadzimy na Litwie. W związku z nimi spotykałem się nieoficjalnie z władzami tego kraju. Oczywiście o szczegółach nie mogę nic powiedzieć - mówi portalowi Gazeta.pl Rutkowski. Potwierdza jednak, że chodzi o przypadki dzieci, które norweskie władze "odebrały rodzicom".
- Podobne sprawy mieliśmy już w przeszłości. Chodziło o dzieci litewskich i rosyjskich emigrantów w Norwegii. Byli nękani i zastraszani. To historie, które niosą koszmar, nieszczęście i tragedię - mówi Rutkowski. Zaprzecza za to doniesieniom, jakoby za tego typu sprawy pobierał wynagrodzenie wysokości 50 tys. euro. - To nieprawda. Przypominam też, że Rutkowski Biuro Detektywistyczne często w takich przypadkach pracuje bezpłatnie - mówi.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Żadnych pewnych informacji co do przyczyn odebrania dziecka rodzicom jednak nie ma. Nie wiadomo też, czy i jakie są zarzuty wobec rodziców, bądź czy norweski wymiar sprawiedliwości zamierza im jakieś postawić. Wiadomo za to, że doszło do próby "porwania" Gabriela przez rodziców i próby wywiezienia poza granice Norwegii. Próba się nie powiodła - dziecko zostało zatrzymane w Szwecji i - według części doniesień - przekazane już ponownie do Norwegii. Jak podkreśla polska wersja portalu Delfi - bez powiadomienia ambasady Litwy.
Litewskie media: W sprawie działa Rutkowski
Litewskie MSZ zapewniło, że uczyni wszystko, co możliwe, aby odzyskać 7-latka. Tymczasem w litewskiej prasie nie milkną oskarżenia wobec władz, że w konfrontacji z niezwykle restrykcyjnym norweskim systemem prawnej ochrony dzieci są bezsilne.
W tym kontekście zarówno DELFI, jak i "Lietuvos Rytas" piszą o zaangażowaniu w sprawy odzyskiwania dzieci biura Krzysztofa Rutkowskiego. Tłumaczka Neringa Ozolina, litewska imigrantka mieszkająca od 16 lat w Norwegii, twierdzi wręcz w rozmowie z "Lietuvos Rytas", że Rutkowski już nieraz pomagał polskim rodzinom odzyskać dzieci, i tajemnicą poliszynela jest, że polscy dyplomaci wykorzystali usługi Rutkowskiego.
Rutkowski, wykreowany przez media na pogromcę przestępców detektyw bez licencji od lat angażuje się w głośne medialnie sprawy, jak historia półrocznej Madzi czy zaginięcia Iwony Wieczorek. Ze zmiennym skutkiem. Na liście swoich sukcesów może jednak na pewno zapisać odzyskanie dziecka z Norwegii - porwanie z domu rodziny zastępczej 9-letniej Nikoli i oddanie jej w ręce biologicznych rodziców.
Rutkowski dla Gazeta.pl: "Prowadzimy sprawy na Litwie"
Czy Rutkowski zaangażował się w sprawę Gabriela? Dla DELFI przyznał, że "zgłosili się do niego jacyś Litwini, którzy wraz z litewską policją poprosili o spotkanie". Nam potwierdza udział w sprawach związanych z odbieraniem dzieci rodzicom, ale precyzyjnie o sprawie Gabriela nie wspomina.
- Są sprawy, które prowadzimy na Litwie. W związku z nimi spotykałem się nieoficjalnie z władzami tego kraju. Oczywiście o szczegółach nie mogę nic powiedzieć - mówi portalowi Gazeta.pl Rutkowski. Potwierdza jednak, że chodzi o przypadki dzieci, które norweskie władze "odebrały rodzicom".
- Podobne sprawy mieliśmy już w przeszłości. Chodziło o dzieci litewskich i rosyjskich emigrantów w Norwegii. Byli nękani i zastraszani. To historie, które niosą koszmar, nieszczęście i tragedię - mówi Rutkowski. Zaprzecza za to doniesieniom, jakoby za tego typu sprawy pobierał wynagrodzenie wysokości 50 tys. euro. - To nieprawda. Przypominam też, że Rutkowski Biuro Detektywistyczne często w takich przypadkach pracuje bezpłatnie - mówi.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
POPULARNE
NAJNOWSZE
-
Prezydent nie dostanie królewskiego łańcucha. Senat odracza prace "na wieczne nigdy"?
-
Ponad 60 proc. hospitalizacji z powodu COVID-19 ma związek z czterema chorobami. Naukowcy podali dane
-
Wiceminister zdrowia: Mamy prawie 16 tysięcy zakażeń i ponad 300 ofiar
-
Rząd zostanie zaszczepiony poza kolejnością? Prof. Horban: To nie jest olbrzymia grupa, niczego nie zaburzy
-
Są kolejne nagrania ws. Daniela Obajtka. Pojawia się Bernadka. Kim jest? Wyjaśniamy wszystkie wątki afery
- Sekretarz stanu USA: Relacje z Chinami stanowią największy geopolityczny test dla Ameryki
- Poznań. Zaginiona Natalia Lick wciąż się nie odnalazła. Policja publikuje nowe zdjęcia dziewczyny
- 2,4 tys. dawek fałszywej szczepionki przechwycone w RPA. "Wierzchołek góry lodowej"
- TK zajmie się sprawą przedłużenia kadencji RPO. Bodnar: Wnoszę o wyłączenie Julii Przyłębskiej
- Nieformalny asystent posłanki PiS na szefa związku piłki nożnej? Anna Krupka go promuje