"Nie bądź jak Paweł i nie wk... otoczenia nagrywaniem swoich spedalonych filmików" - zdjęcie z takim podpisem umieszczono na profilu NSZZ policjantów w Katowicach.
Tak o interwencji straży miejskiej opowiedział nam Paweł Surgiel. - Tarchomin, godzina 1:30 w nocy. Zostawiłem samochód pod blokiem, ale postanowiłem go jednak zaparkować w garażu - opowiada Paweł Surgiel. Po wyjściu z bloku pan Paweł zobaczył, że na parkingu wzdłuż ul. Myśliborskiej stoi samochód
Do zdarzenia miało dojść 15 lutego 2016 roku w nocy na warszawskim Tarchominie. Paweł Surgiel twierdził, że został brutalnie pobity przez dwóch funkcjonariuszy straży miejskiej. Jego relacja ze zdarzenia i materiały, które przedstawił były wstrząsające. Skuli kajdankami, zaczęli kopać po głowie
to Paweł Surgiel był agresywny wobec nich. Twierdzą, że nie popełnili żadnego przestępstwa. Jak opowiadał Dobrzyński podczas rozprawy, funkcjonariusze za wszelką cenę próbowali odjechać z miejsca zdarzenia, bo czuli, że Surgiel ich prowokuje. Miał zachodzić strażnikom drogę, wkładać nogi pod koła
Te zarzuty to: - Przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej (Paweł Surgiel utrzymuje, że strażnicy ukradli mu 400 zł i prawo jazdy) - Zmuszanie przemocą i groźbami karalnymi do złożenia pisemnego oświadczenia o określonej treści (pokrzywdzony twierdzi, że strażnicy pobili
strażników rozpoczęło się 17 lutego o 12:00. Zarzuty postawiono na razie jednemu z zatrzymanych strażników. Jak dodaje Gazeta Stołeczna, śledczy nie informują o szczegółach do czasu zakończenia przesłuchań. Śledztwo to efekt postu, który Paweł Surgiel opublikował na swoim profilu na Facebooku. Twierdził
