Lekcje religii w szkołach to kwestia, która wzbudza wiele emocji i często podnoszona jest przez polityków, przede wszystkim z lewej strony sceny politycznej. O tym, że katecheza powinna być finansowana z budżetu Kościoła, a nie państwa, mówił m.in. Robert Biedroń oraz Barbara Nowicka. W zeszłym roku o likwidacji lekcji religii mówiła partia Razem, która przedstawiając swój program na wybory samorządowe 2018 postulowała rezygnację z finansowania lekcji religii na rzecz ciepłych posiłków dla każdego ucznia. Co na to Polacy? Okazuje się, że przeciwników lekcji religii w szkołach jest więcej niż ich zwolenników.
Czy lekcje religii powinny odbywać się w szkole? 50 proc. Polaków jest przeciw
Instytut Badań Pollster zapytał badanych w sondażu o to, czy religia powinna być nauczana w szkole. Aż 50 proc. ankietowanych odpowiedziało, że nie, 38 proc. odpowiedziało, że tak, a 12 proc. stwierdziło, że nie ma zdania na ten temat. Dlaczego osób niechętnych religii w szkole jest więcej niż jej zwolenników? "Super Express" zapytał o to prof. Henryka Domańskiego z Polskiej Akademii Nauk.
- To efekt cywilizacyjnego rozwoju i zjawisko, które występuje we wszystkich rozwiniętych demokracjach. Teraz dominuje skłonność do otwartości, tolerancji – takie cechy, zdaniem rodziców, powinna mieć nowoczesna szkoła - powiedział prof. Domański. Zaznaczył jednocześnie, że znaczna część Polaków uważa, że kwestie religijne są sprawą indywidualną każdego człowieka. - Po prostu nie chcą podporządkowania szkoły Kościołowi - dodał prof. Domański.
Przypomnijmy, że w lutym tego roku opublikowano wyniki sondażu IPSOS dla OKO.press, w którym zapytano Polaków, gdzie powinny odbywać się lekcje religii. Z wyników tego badania wynika, że 52 proc. ankietowanych uważa, że lekcje religii powinny odbywać się w parafii, a 43 proc. - że w szkołach.
Badanie zrealizowane przez Instytut Badań Pollster dla "Super Expressu" przeprowadzono w dniach 4-6 kwietnia 2019 roku na próbie 1094 dorosłych Polaków.
pinio67
Oceniono 73 razy 67
Religia (każda) jest najstarszą i najohydniejszą społeczną trucizną. Jest najstarszym i najbardziej wyrafinowanym mechanizmem podporządkowywania sobie ludzi, narzucania i sprawowania władzy. Jest najstarszym pretekstem i praprzyczyną milionów trupów, mordów całych narodów, ras, kultur. Jest najohydniejszym mechanizmem bezwzględnego dzielenia ludzi i szczucia ich przeciwko sobie. Jest kwintesencją (niesłusznie przypisanej Goebbelsowi) zasady, że powtórzone 1000 x kłamstwo staje się prawdą.
I coś takiego miałbym fundować dziecku nie mającemu pojęcia o świecie, ludziach, rzeczywistości? Dziecku, którego naturalną cechą jest ufność? Miałbym przechodzić do porządku dziennego nad bajką o panience, która (bez udziału faceta) poczęła i urodziła dziecko pozostając dziewicą a teraz je, śpi i robi kupę w niebie? Miałbym nakazać dziecku opowiadanie w tajemnicy o najgłębszych jego przeżyciach nieznajomemu gościowi w czarnym łachu? W imię czego? - bo na pewno nie w imię bycia odpowiedzialnym rodzicem.
Jeśli miałbym wskazać najskuteczniejszy sposób na poprawę świata - powiedziałbym, że jest nim odcięcie dzieci od jakiejkolwiek religii. Gdybym miał wskazać najgłupszy i najbardziej dewastujący dziecięcą psychikę element podejścia rodziców do dziecka - wskazałbym bezrefleksyjne wysyłanie go na religię. W istocie - jest to olanie dobra własnego dziecka w imię własnej małości, bezmyślności, strachu, niechęci do autorefleksji i zaszczepionego w dzieciństwie tchórzostwa przed rozumem. Takie wdrukowane od dziecka poczucie bycia niewolnikiem. To zrzucenie z siebie odpowiedzialności za jego wychowanie. Czasami - kończące się refleksją, że zrobiło się własnemu dziecku krzywdę. Refleksją ZAWSZE po niewczasie,