Rzecznik Archidiecezji Białostockiej postanowił się do informacji o rzekomym wyblaknięciu uznanej przez Kościół za cud eucharystyczny hostii.
Archidiecezja: "Cząstka Ciała Pańskiego nie zmieniła swojego koloru i kształtu"
Jak czytamy w komunikacie Archidiecezji Białostockiej, hostia z kościoła pw. św. Antoniego w Sokółce, do której od kilku lat pielgrzymują wierni, nie zmieniła swojego wyglądu.
"Powielane informacje są nieprawdziwe (...) Cząstka Ciała Pańskiego przechowywana w kolegiacie p w. św. Antoniego w Sokółce jest starannie zabezpieczona i nie zmieniła swojego kształtu i koloru" - czytamy w komunikacie napisanym przez ks. dr. Andrzeja Dębskiego.
Archidiecezja Białostocka dodaje, że tzw. cud eucharystyczny od siedmiu lat jest codziennie wystawiany w sokółskim sanktuarium, będącym "żywym miejscem kultu i licznych łask, o których zaświadczają przybywający tam pielgrzymi".
Cud w Sokółce. Czerwona substancja na hostii
Przypomnijmy, że w październiku 2008 roku w kościele pw. św. Antoniego w Sokółce podczas mszy na ziemię upadła hostia. Zgodnie z procedurami umieszczono ją w naczyniu z wodą. Po kilku dniach odkryto, że w naczyniu pojawiła się czerwona substancja przypominająca krew.
Na początku stycznia 2009 roku hostię oddano do badań. Dwóch profesorów z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku orzekło, że w przesłanej próbce odnaleziono tkankę zbliżoną do mięśnia sercowego. Wtedy do Sokółki zaczęli zjeżdżać wierni, a zjawisko Kościół uznał za cud eucharystyczny. Wynik badań był kwestionowany przez niektórych naukowców, którzy twierdzili, że za zmianę koloru hostii odpowiedzialna była bakteria o nazwie serratia marcescens, która wytwarza czerwony pigment.
tommms
Oceniono 102 razy 98
"Dwóch profesorów z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku"
prof. Maria Sobaniec-Łotowska to sfiksowana dewotka, koleżanka Ozorowskiego, który nakręcił tę szopkę a profesjonalnym ośrodkom naukowym odmawiał możliwości zbadania oszustwa. Obrończyni Rydzyka, z mediami nie rozmawia tylko odsyła do kurii.
prof. Stanisław Sulkowski - kiedyś wypaplał swojemu przełożonemu, że materiał z badań to był jednak fragment mięśnia szkieletowego. Potem się wycofywał z tych słów, unikał mediów.
Perfidna szopka. Zalęgła się bakteria Serratia mercescens, Ozorowski pewnie kazał dodać kawałeczek dziczyzny, żeby prosty lud chwycił, bo tkanka to tkanka, Jezus miał tkanki!
Badanie zrobili pod stołem w tajemnicy, nigdzie nie zgłaszając. A potem unikanie mediów,
odmawianie instytutom badawczym rozwikłania tej mistyfikacji. Sprawa przycichła, prosty lud uwierzył i pielgrzymuje z pieniądzami, którymi arcybiskup na emeryturze wypycha swoje wielkie, o niezmierzonej dobroci i miłosierdziu serce.