-
-
-
-
'Duże' lotnictwo jest najbezpieczniejszą formą przemieszczania się. ZNACZNIE, ZNACZNIE bardziej niż n.p. spędzenie kilku godzin na polskiej autostradzie.
Jest bezpieczne dzięki.... wcześniejszym wypadkom.
A raczej, dzięki wprowadzanych sukcesywnie zmianach do procedur, sprzętu, szkoleń i wymagań, które wynikły z PRAWIDŁOWYW WNIOSKÓW z DOBRZE PRZEPROWADZONYCH ŚLEDZTW.
Tymczasem w Polsce, tamto dobrze, prawnie i poprwawnie przeprowadznie śledztwo smoleńskie zostało schowane do szaf a za sprawę zabrał się HISTORYK I POLITYK z koleżkami od parówek i puszek.
A który teraz doświadcza kolejnych zaszczytów.
I niestety tyle w temacie. -
-
-
-
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
cracken001
Oceniono 36 razy 30
Ulubiony pilot Antoniego Macierewicza
Załoga smoleńskiego Tu-154 fałszowała dokumenty, żeby uzyskać lewe uprawnienia do wykonywania lotów.
Kapitan Arkadiusz Protasiuk, dowódca upadłego tupolewa, między 11 września 2008 a 11 lutego 2010 r. dokonał co najmniej 12 niezgodnych z prawdą wpisów do osobistego dziennika lotów. Fałszerstwo polegało na tym, że zapisywał, iż lądował w bardzo złych warunkach atmosferycznych, chociaż rzeczywista pogoda na lotniskach była znacznie lepsza, a niekiedy wręcz idealna. Po co kapitan to robił? Po to, żeby przedłużyć ważność uprawnień do siadania na lotniskach wyposażonych w ILS, czyli system wspomagający lądowania przy złej widzialności.
W lipcu 2008 r. rozkazem nr Z-137 został dopuszczony do lotów jako dowódca tupolewa przy minimalnych warunkach atmosferycznych: 60 m podstawa chmur i 800 m widzialność pozioma, ale aby zachować ważność nawyków pilotażowych i uprawnień, musiał co najmniej raz na 4 miesiące wykonać lądowanie przy takich parametrach pogodowych.
Gdyby siły powietrzne pod kierownictwem generała Błasika zapewniały możliwość szkolenia na symulatorze lub odbywania lotów z zakrytą kabiną pozorującą złą widzialność, kapitan nie musiałby uciekać się do fałszerstwa, żeby wymóg ten spełnić. Ale na takie dyrdymały pod dowództwem ulubionego generała wyznawców religii smoleńskiej nie było czasu.