-
-
-
"niewyklucza a się, że pomógł im ktoś z załogi samolotu" tia, ktoś z załogi, która wie po co jest hermetyzowana i klimatyzowana kabina pasażerska. Przecież na wysokości przelotowej i tak zabiłoby ich zimno i niedobór tlenu, chociaż... jeśli byli to Peruwiańczycy z Andów z domieszką krwi rosyjskiej, zaopatrzeni w wódkę i słoninę, to kto wie...;-)
-
-
-
Nie sądzę żeby ktoś z załogi samolotu im pomógł. To są wykształceni ludzie i wiedzą że taka akcja nie daje szans na przeżycie. Taki samolot ma wysokość przelotową powyżej 10 000 metrów. To oznacza temperaturę -50, -60stopni ( no powiedzmy przy odrobinie szczęścia -30) ale to jest pikuś. Można się ubrać. Tam nie ma czym oddychać, a luk podwozia nie jest hermetyczny.
-
-
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
rozdeptany_przez_pis_robak
Oceniono 37 razy 29
To mi przypomina sytuację pewnej nocy na Okęciu, kiedy ktoś bardzo ważny, który miał dostęp do Tu-154M-Lux 24godziny.dobę, wlazł po goleni do skrzydła samolotu i podłożył bombę termobarycznobiologiczną uczuloną na zapach, czatującego w krzakach pod smoleńskim lotniskiem Tuska.