Zdaniem Applebaum obecna kampania w USA jest mniej poważnie relacjonowana za granicą od wszystkich wcześniejszych. Mitt Romney jest znany w zagranicznych mediach ze swoich wpadek i gaf, np. krytykowania Igrzysk Olimpijskich w Londynie podczas wizyty w Wielkiej Brytanii. "Dopiero niedawno ludzie zaczęli sobie zdawać sprawę z niezwykłego pomysłu, że może on zostać prezydentem" - pisze dziennikarka.
Gaśnie mit wszechwładnej Ameryki
Applebaum zauważa, że większa część świata (w tym państwa europejskie) wolałaby, żeby to Obama pozostał na stanowisku prezydenta, ale nikt nie martwi się specjalnie słabym występem Obamy w pierwszej debacie prezydenckiej czy jego ewentualną przegraną.
"Jest wiele przyczyn tej obojętności, przede wszystkim fakt, że ludzie nie wierzą już w to, że amerykański prezydent może rozwiązać wszystkie ich problemy. Ani Obama, ani Romney nie będą mogli zrobić wiele w sprawie kryzysu strefy euro. Żaden z nich nie stworzy efektywnych rządów w Egipcie czy Libii. Żaden nie sprawi, że w Rosji będzie mniej korupcji, a w Chinach mniej nepotyzmu" - stwierdza Applebaum. Dodaje, że mit "wszechwładnej i wszechwiedzącej Ameryki" ocalał w niewielu miejscach - najczęściej, jak wytyka, jest powtarzany w świecie arabskim.
Prezydent ograniczany nawet we własnym kraju
Zdaniem dziennikarki wielu obcokrajowców i część Amerykanów zdało sobie sprawę z tego, że prezydent USA ma ograniczony wpływ nawet na własny kraj. Podczas kampanii oczywiście wygląda to inaczej: prezydent ubiegający się o reelekcję przedstawia wszystko, co dobre, jako swoją osobistą zasługę, a jego rywal wini go za wszystkie złe wydarzenia - od wycieku ropy po atak na konsulat.
Tymczasem - jak pisze Applebaum - Kongres jest podzielony między Demokratów a Republikanów, więc kolejny prezydent nie będzie miał wolnej ręki w kwestiach budżetowych. Nie będzie też mógł zaprowadzić pokoju na Bliskim Wschodzie według własnego uważania ani kontrolować Rady Bezpieczeństwa ONZ - wylicza dziennikarka.
"Inauguracja Baracka Obamy nie sprawiła automatycznie, że Ameryka stała się bardziej lubiana na świecie, a wybór Mitta Romneya nie spowoduje, że USA będą bardziej szanowane, potężne czy znienawidzone. Czy więc te wybory mają znaczenie?" - pyta Applebaum i sama sobie odpowiada: "Oczywiście, to najważniejsze wybory od 2008 roku".
vikaromaniuta
Oceniono 192 razy 112
“To my żydzi, kontrolujemy Amerykę i Amerykanie o tym wiedzą”. – premier izraela, Ariel Sharon, 03 października 2001.