"Mężczyznę uratowało dwóch mieszkańców Wysp Marshalla. Zauważyli oni łódź wyrzuconą na rafę. Miała ona silnik, ale był on pozbawiony śruby" - pisze
"The Independent".
Mężczyzna wypłynął z Meksyku w 2012 r.
"Kiedy go znaleziono, ubrany był tylko w poszarpane majtki. Miał długą brodę i włosy. Był osłabiony. Teraz ponoć czuje się już lepiej". - "The Independent" cytuje Olę Fjeldstada, norweskiego studenta archeologii, który prowadzi badania na atolu.
Mężczyzna, który mówi jedynie po hiszpańsku, był w stanie tylko częściowo opowiedzieć swoją historię. Przedstawił się jako Jose Ivan. Powiedział, że na ocean wypłynął z Meksyku w 2012 r. Chciał dopłynąć do Salwadoru. Razem z nim płynęli jego towarzysze, którzy niestety zmarli podczas podróży.
Ivan twierdzi, że przetrwał, bo żywił się "żółwiami, ptakami i rybami, a kiedy nie było deszczu, pił żółwią krew". Mężczyzna mówi, że łapał zwierzęta gołymi rękami, bez użycia jakiegokolwiek sprzętu wędkarskiego. Na jego łodzi faktycznie znaleziono żółwia.
Ivan czeka na transport do stolicy Wysp Marshalla
Fjeldstad informuje, że ludzie, którzy znaleźli Ivana, zabrali go na główną wyspę atolu. Stamtąd o całej sytuacji poinformowano ministerstwo spraw zagranicznych w Majuro - stolicy Wysp Marshalla.
Urzędnicy ministerstwa oświadczyli, że będą czekać na dalsze informacje i przybycie Jose Ivana do Majuro. "Na razie jednak jedyny samolot rządowy, który może wylądować na atolu Ebon, jest wyłączony z eksploatacji, a z serwisu wróci najwcześniej za kilka dni. Władze Wysp Marshalla rozważają więc wysłanie po Ivana łodzi" - pisze "The Independent". Na razie rozbitek przebywa w domu przedstawiciela lokalnych władz i jest pod opieką jego rodziny.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>>
Jeżeli masz telefon Windows Phone, kliknij tutaj >>>
Jeżeli masz iPhone'a, aplikację znajdziesz pod tym linkiem >>>
Krzysztof Jarzyna
0
Niesamowita historia! Człowiek z żelaza..