-
W Europie rzadko oglądamy "wingwalkers". Ten rodzaj, nieco jarmarcznego, popisu jest popularny w Stanach i Australii. Dawno temu, po pierwszej wojnie światowej, do kraju powróciło setki pilotów, dla których nie było pracy. Zdemobilizowane samoloty także były niedrogie.
Piloci, chcąc zarabiać, ale nadal pozostać przy lataniu, organizowali objazdowe "cyrki lotnicze". Akrobacje na małej wysokości, na granicy utraty prędkości, loty w zespołach związanych liną (co prawda często był to sznur gumowy) i wreszcie, jak to w cyrku: "piękne kobiety nieznające strachu" - właśnie wingwalkers... Tradycja przetrwała do dziś. Dziewczyny na skrzydle nie może zabraknąć na żadnym szanującym się pokazie (cywilnym) za oceanem. I często w nazwie zespołu akrobacyjnego, lub imprezy, pojawia się słowo "Circus".
Trudno ocenić, co było przyczyną wczorajszego wypadku. W locie nie było ognia. Może awaria silnika, może zasłabł, po przejściu swoim Stearmanem w położenie plecowe, niemłody już pilot...
Ostatnie lata przyniosły dużo tragicznych chwil. Zginął znakomity Bryan Jensen i jego Beast, modyfikowany dwupłatowiec o niezwykłych możliwościach, dwa lata później znany wingwalker, który zginął podczas popisu, polegającego na przesiadaniu się w locie z samolotu do śmigłowca, czy w Australii odważna Lace Maxwell, która zginęła wraz z pilotem podczas pokazu charytatywnego. U nas Marek Szufa - pilot legenda. Ale, jeśli porozmawia się z ludźmi, których pasją jest akrobacja lotnicza, nie ma wątpliwości, że robią to, co kochają. "Los jest myśliwym".
Pozdrawiam -
-
-
-
-
-
-
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
yarrrr
Oceniono 2 razy 2
Rozbija się wiele samolotów, nie tylko na pokazach. Więc co macie do pokazów?