Od kilkunastu dni tryptyk "Sąd Ostateczny", najbardziej znany gdański obraz, jest rozłożony na części. Badacze z całej Europy przy pomocy najnowocześniejszego sprzętu prześwietlają warstwa po warstwie dzieło sztuki. Badania finansowane są ze środków Unii Europejskiej, wykonuje je grupa specjalistów z projektu "Charisma - Molab". O tym, że wyniki badań wskazują na to, iż Memling nie był jedynym twórcą pracującym nad dziełem,
trojmiasto.gazeta.pl pisała już kilka dni temu.
Zagadkowa chronologia
Naukowcy coraz bardziej przychylają się do hipotezy, że Memling nie stworzył "Sądu Ostatecznego" sam. Potwierdzają, że to wybitne dzieło jest typowe dla swojego czasu.
- Już dwa lata temu podczas pierwszych badań "Sądu Ostatecznego" odkryliśmy, że obraz miał zagadkową chronologię - tłumaczy prof. Iwona Szmelter z Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w
Warszawie. - Okazało się, że pierwotna kompozycja znacząco różniła się od ostatecznej wersji tryptyku. Stąd wynikła konieczność kolejnych badań.
"Sąd Ostateczny" badany jest w tej chwili przy użyciu prototypowego urządzenia, skonstruowanego w
Narodowym Instytucie Optyki we Florencji. Prześwietla on obraz w podczerwieni przy użyciu kilkunastu zakresów fal i rejestruje kolejne warstwy powstawania dzieła - szkice, zmiany w kompozycji, zmiany w wyglądzie niektórych postaci.
- To nadzwyczajny obraz, wyjątkowo bogaty w treści - mówi Mattia Patti z
Narodowego Instytutu Optyki we Florencji. - Badania, które przeprowadzamy, dostarczają nam materiału, który może stać się podstawą całkiem nowej wiedzy na temat tego dzieła sztuki.
Wiele wskazuje na dzieło zbiorowe
Kto poza Memlingiem mógł brać udział w pracach nad "Sądem Ostatecznym", który powstał na zlecenie florenckiego bankiera Thomaso Portinariego, przedstawiciela rodu Medyceuszy? Rysunki znajdujące się pod warstwą malarską, które odkryto podczas prześwietlania obrazu, przypominają kompozycje innego słynnego twórcy ze szkoły niderlandzkiej, starszego od Memlinga - Rogiera van der Weydena. To właśnie ten malarz podróżował do Włoch i miał kontakty z Medyceuszami.
"Sąd Ostateczny" nie jest sygnowany nazwiskiem żadnego twórcy - w XV w., gdy powstał, nie było takiego zwyczaju. Przez długi czas uważano, że autorem tryptyku są bracia van Eyck.
- Wiele wskazuje na to, że "Sąd Ostateczny" to dzieło zbiorowe - mówi prof. Iwona Szmelter. - Twarze apostołów, które znajdują się po lewej i prawej stronie postaci Chrystusa, przypominają postaci z innych obrazów Rogera van der Weydena. To portrety symbolizujące nowe prądy i idee pojawiające się w epoce. Podczas badań odkryliśmy również, że najstarsze warstwy obrazu zostały delikatnie namalowane za pomocą pędzelka - to bardzo charakterystyczny znak malarski. On również kieruje nas w stronę van der Veydena. Kreskę Memlinga widać za to w postaciach ludzkich, przedstawionych z dużą anatomiczną biegłością.
Badania dendrochronologiczne dębowego podłoża, na którym został namalowany obraz, nie wykluczają udziału van der Weydena w pracach nad "Sądem" - deski pochodzą bowiem z 1460 r., a twórca zmarł w czerwcu 1464 r.
Badania w
Gdańsku, wykonywane przy pomocy mobilnego laboratorium, właśnie się zakończyły.
- Materiał, który dzięki nim uzyskaliśmy, analizować będą jeszcze kolejne pokolenia - twierdzi prof. Szmelter.
idioteka-narodowa
0
Nanosił poprawki,stąd kilka warstw.